Teoretycznie mogą wystąpić z wnioskiem o ogłoszenie bankructwa ale to nie działa tak jak w Polsce. W UK to broń obosieczna – z chwilą ogłoszenia bankructwa (za które wniskodawca musi jeszcze zapłacić ok 700 F), długi bankruta są kasowane i wszelkiej maści windykatorom kończy się podstawa działania.
Tak w skrócie: ustalany jest majątek, dochody i wydatki dłuznika i po podliczeniu wszystkiego ma mu zostać minimum socjalne na papu. Jeśli zostaje coś więcej, to sąd zarządzi wpłacanie tej nadwyżki na konto zaległości przez max 3 lata. W UK płaci to 1 na 5 bankrutów.
Bankrut ma też pewne inne ograniczenia np.: przez 1 rok, m. in. nie może być prezesem zarządu, musi informować sąd o zmianach w dochodach, nie może zaciągnąć kredytu(!!!) powyżej 500F bez poinformowania wierzyciela o fakcie bankructwa i takie tam inne mało znaczące dla przeciętnego Kowalskiego farmazony.
Jak będzie grzeczny to po roku staje sie tzw "discharged bakcrupt" i teoretycznie chulaj dusza piekła nie ma….
Teoretycznie, bo oczywiście credit scoring leży i kredytu, przynajmniej takiego taniego jeszcze przez 6 lat raczej nie dostanie…
W praktyce wierzycielom nie opłaca się wnioskować o bankructwo jeśli nie mają pewności, że odzyskają dług, bardziej opłaca się nakłaniać przy użyciu wszelkiej maści firm windykacyjnych do spłaty na małe raty do końca życia, zachęcają poprzez obniżenie długu o połowę itp, itd.
Uzupełniając : Banktuctwo w UK można także ogłosić samemu, ale trzeba zapłacić te w/w ok. 700 F – od pewnego czasu wszystko załatwia sie przez internet; windykatorzy nie odwiedzają delikwenta w domu – ograniczają się do maila/listów/telefonów.
Więcej info na gov.uk pod hasłem: bankrupcy