Czy Wy też walczycie z różnymi urzędami, instytucjami, wydzwaniacie po kilka, kilkanaście razy i czekacie czasami miesiącami aż uda Wam się coś załatwić? Ja czasami czuję się bezsilna zwłaszcza jak wszystko naraz się nagromadzi.
Najpierw półroczna walka o zwrot pieniędzy z ubezpieczalni za wypadek samochodowy.
Teraz paczka wysłana do Polski zaginęła, pani z Parcelforce miala oddzwonić z wiadomością co się dzieje z paczką, oczywiście nie odzwoniła. dobrze, że była polecona, teraz zacznie się walka o zwrot pieniędzy
Z Inland Revenue o zwrot podatku walczymy już z mężem od czerwca. Telefony średnio raz w tygodniu, listy raz w miesiącu. Kłamią tam jak z nut. A to raz system nie działa, raz ktoś odzwoni (oczywiście nikt nie dzwoni) innym razem, że czek już wysłany tydzień temu, później, że jednak ten czek wysłany był dopiero wczoraj, no a dzisiaj list przychodzi, że pieniądze będą na koncie w ciągu kilku dni. Komu tu wierzyć?
Na wizytę w szpitalu dziecko ma czekać 3 miesiące, bo jest na tej dłużej oczekującej liście.
W przychodni też mają bałagan, więc szczepionkę dziecko dostanie około 2 tygodnie później, chociaż jeszcze listu powiadamiającego nie wysłali, więc może i będzie to dłużej.
A no i DVLA też przecież coś musi być. Wysłałam polskie prawo jazdy, żeby wymienić na angielskie. Jakże było moje zdziwienie, że tak szybko odesłali już nowe (po tygodniu). Ucieszona otwieram kopertę a tam na moim nowym dokumencie błąd w nazwisku. Mieli moje dwa dokumenty z prawidłowym nazwiskiem dowód osobisty i certyfikat małżeństwa. No ale przecież błąd trzebabyło zrobić. Znów dzwonienie, odsyłanie i czekanie na nowe. Ufff