Każda akcja i inicjatywa, która wypływa ku polepszeniu sytuacji oraz która trzyma się w normach prawnych, społecznych i etycznych, w każdym wypadku jest akcja słuszną. Trudno, moim zdaniem, powiedzieć czy pomysł z bojkotem najbliższego meczu reprezentacji jest pomysłem chybionym czy też nie. To okaże się, mam nadzieje, wkrótce.
Co nie zmienia faktu, że uzdrowienie polskiej piłki, podniesienie jej jakości jest sprawą od dawien dawna podnoszoną. I słusznie. Bo jaka polska piłka jest – każdy widzi. Polskie kluby ledwo przechodzą przez pierwszą lub w najlepszym przypadku przez drugą rundę kwalifikacji europejskich pucharów. Nie wiem jak nazwać polski klub w innej niż w/w rundzie – szczęściem, przypadkiem czy też komedią. Podobnie reprezentacja – po ostatnio udanych kilku kwalifikacjach – w końcu zagrała na mistrzostwach świata i Europy… ale tam już nędza. Wypadamy bardzo kiepsko czy to w obliczu europejskiego podwórka czy też czempionatu światowego.
Tej upadłości polskiej piłki można doszukiwać się wszędzie – od zawodników począwszy, poprzez system szkolenia, a na trenerach skończywszy. Ostatnio podjęliśmy próbę bez precedensu – zatrudniliśmy do reprezentacji obcokrajowca, któremu do pewnego momentu szło całkiem nieźle. Później nastąpiło niefortunne rozwiązanie z nim umowy. W dużej mierze "zawdzięczamy" to naszemu obecnemu prezesowi PZPN-u, panu Lacie. Stąd też wzięła się krytyka nie tylko pod jego adresem ale także pod adresem całego Związku. Zaraz potem akcja z protestem…
Sytuacja jest w dużej mierze bardziej skomplikowana niż zwykli oglądacze i kibice mogą sobie wyobrazić. To nie jest problem PZPN, że trudno tym panom wyłamać się z ram koleżeństwa, choć z pewnością ciężko im to przychodzi. To nie problem myśli szkoleniowej – ta w Polsce istnieje od dawien dawna i naprawdę szkolimy wspaniałą młodzież piłkarską. Problem leży gdzie indziej. Ale gdzie – tego nikt nie wie Moi Drodzy…
Bojkot, którego świadkami jesteśmy, jest ogólną formą niezadowolenia z obecnej sytuacji w jakiej znajduje się polski futbol – część stara się bojkotować mecz ze względu na związek piłkarski w Polsce, inni upatrują winy w trenerze, jeszcze inni w zawodnikach… Problem jest, myślę, bardziej złożony i wymaga czegoś więcej niż buntu – wymaga współpracy i zrozumienia ze wszystkich zainteresowanych stron. Mówienie po prostu "NIE" jest trochę infantylne i nie ma do czynienia z dorosłym, dojrzałym myśleniem.
Jest taki żart – jaka jest różnica pomiędzy Japończykami a Polakami – Ci pierwsi, żeby zarabiać więcej, pracują więcej. Ci drudzy strajkują… Życzę wszystkim wytrwałości, mądrości w podejmowaniu decyzji i szczęścia by te decyzje wyszły na dobre – a przede wszystkim wspierania reprezentacji Polski. Bo to nie trener ani nie piłkarze stanowią ową reprezentację – my jesteśmy kibicami reprezentacji Polski i to my jesteśmy tą Polską, która właśnie przegrała eliminacje do Mistrzostw Świata.
Zachowajmy twarz – tego również wszystkim życzę!
POLSKA! Biało-czerwoni!