Strona główna › Działy › Śmietnik › bezpieczne szkoly – wywiad leeds.tv
przykre ze incydenty jakie rodzice opisuja sie zdarzaja, ale Polacy to nie pierwsi migranci ktorzy przyjechali masowo w milionach do UK to na wlasnej skorze przerabiaja. Polacy w Anglii niestety sa postrzegani przez niektorych jako 'new generation Pakis'[b:01531eb671]*[/b:01531eb671] i spotykaja sie z takim samym traktowaniem jak Pakistanczycy spotykali sie 30, 20 i 10 lat temu. To zadna nowosc. Naiwne jest sadzenie, ze takie zachowanie w niektorych warstwach spolecznych radykalnie sie zmieni w przeciagu jednego pokolenia – i rodzice powinni przygotowac dzieci na taka mozliwosc. Polityka sobie a walki plemienne sobie.
Kazda szkola ma anty-bullying policy i rodzice powinni egzekwowac, aby szkola sie do nich stosowala. Jesli nie uzyskuja satysfakcjonujacej odpowiedzi na swoje rozsadne roszczenia powinni sie zglosic do wyzszej instancji.
Ale domaganie sie zeby szkola ❗ dopilnowala bezpiecznej podrozy do i ze szkoly – ludzie opamietajcie sie. Z takimi wymaganiami nikt nie bedzie was powaznie traktowal. Szkola powinna dopilnowac zeby dziecko bylo bezpieczne na terenie szkoly, a w jaki sposob dziecko do szkoly dociera i dopilnowanie bezpieczenstwa Waszego dziecka nalezy do WASZYCH obowiazkow. Sa szkoly, ktore posuwaja sie do tego, ze prosza PCSO (police community support officers) zeby stali przy bramie szkoly w ramach prewencji przed handlowaniem narkotykami pod szkola ale nikt nie bedzie waszego dziecka przyprowadzal ani odprowadzal do szkoly! Nawet posylajac dziecko do szkoly w oficjalnym szkolnym autobusie, rodzice wiedza ze robia to na wlasna odpowiedzialnosc i tam nikt mlodziezy nie pilnuje. Jesli chcecie zeby dziecko bylo pod eskorta to prowadzajcie go sami.
* – wyrazenie zasylszane
Bez przesady- gdybyś to Ty miał takie problemy, sam krzyczałbyś głośno i domagał się zapewnienia bezpieczeństwa dla swoich dzieci.
Każdy jest mądry dopóki jego nie spotka podobny problem.
Tu nie chodzi o zapewnienie dzieciom anioła stróża na cały odcinek drogi do i ze szkoły, ale [b:546fdd6050]przynajmniej o próby naprawy zaistniałej sytuacji- o jakąś stanowczą reakcję, zwłaszcza że ustalenie winnych nie stanowi żadnego problemu[/b:546fdd6050]- polskie dzieci doskonale ich znają. Mam nadzieję, ze to rozumiesz…
Jeśli pozostawia się sprawców napaści bez żadnej kary i konsekwencji, to…. (dopowiedz sobie sam).
Bez przesady- gdybyś to Ty miał takie problemy, sam krzyczałbyś głośno i domagał się zapewnienia bezpieczeństwa dla swoich dzieci.
Każdy jest mądry dopóki jego nie spotka podobny problem.
fata, u Ciebie zawsze taka sama spiewka, gdyby to dotyczylo ciebie, blah, blah, blah
no wiec [b:097a7ae9e5]dotyczy[/b:097a7ae9e5], mimo ze tylko posredno, bo moje dzieci tez maja pochodzenie polskie i chodza tutaj do szkoly!! i dlatego tym sie interesuje – rozumiesz? Ani ja ani moje dzieci nie musza byc fizycznymi ofiarami, zeby wiedziec jakie rodzicielskie (czy narodowosciowe) reakcje cos takiego moze wywolac. Jak masz dzieci to bedziesz wiedziec o czym mowie!
a ojciec wyraznie w wywiadzie nr. 2 w 4.10 onwards minucie mowi, ze do wiekszosci ekscesow dochodzi POZA terenem szkoly, kiedy gangi czekaja na mlodych Polakow na rogach i on by chcial zeby wlasnie tam szkola zapewnila jego dziecku bezpieczenstwo! Zeby szkola na glowie stanela to nie ma mozliwosci [b:097a7ae9e5]bezposredniej [/b:097a7ae9e5]reakcji ani jurysdykcji jak uczniowie sie zachowuja poza terenem. Tu trzeba nawiazac wpolprace z community.[b:097a7ae9e5] Istnieja [/b:097a7ae9e5] projekty spoleczne w West Yorkshire, ktore staraja sie poprawic stosunki miedzynarodowe wlasnie miedzy mlodzieza pochodzaca z roznych grup etnicznych. Do tego rodzice powinni dazyc i uderzac do odpowiednich jednostek i z nimi aktywnie wspolpracowac, dzieci zyja w spoleczenstwie – nie tylko w szkole!
Matka rowniez spodziewa sie ze szkola bedzie dzieci integrowac – ciekawe jaki wlasny wklad rodzice maja w integracje miedzynarodowa mlodziezy.
Z obu reportazy wynika ze taka integracja wyglada kiepsko – moje pytanie jest – w jaki sposob rodzice, ktorzy ten problem zidentyfikowali wlasnorecznie pomogli szkole przez swoj [b:097a7ae9e5]czynny[/b:097a7ae9e5] udzial, w imie swoich dzieci, w zorganizowaniu czegos co tej integracji bedzie sprzyjac. Bo to ze oczekuja, ze to zostanie zrobione przez kogos innego jest oczywiste, ale czy oni chca w to zainwestowac swoj czas i wysilek? Czy Polacy na prawde spodziewaja sie ze kazda instytucja bedzie przygotowana na kazda ewentualnosc i poda wszystko na gotowca?
Czy przy takich nawarstwiajacych sie problemach ktos wyszedl z jakas wlasna inicjatywa? Czy rodzice tylko maja roszczenia do szkoly? Matka mowi w wywiadzie w 3 minucie, ze rodzice chca pomoc swoim dzieciom. Na czym ta pomoc polega? Na krytyce i narzekaniu ze szkola/srodowisko jest pasywna, ze dyrekcja jest mierna?
Prosze bardzo – byla swietna okazja do tego zeby cos zrobic. 9 maja byl Dniem Europejskim- nawet zostala wydana broszura z tej okazji – czy ktos z rodzicow zapytal sie w szkole w jaki sposob szkola ten dzien bedzie obchodzic? Czy moga w jakims stopniu sie do tego przyczynic?
Pytam sie czy rodzice cos osobiscie robia zeby sytuacje poprawic? Czy oddaja sprawe w obce rece? Jesli tak to dlugo jeszcze beda czekac!!
[quote:e9f7996b5f]Tu trzeba nawiazac wpolprace z community. Istnieja projekty spoleczne w West Yorkshire, ktore staraja sie poprawic stosunki miedzynarodowe wlasnie miedzy mlodzieza pochodzaca z roznych grup etnicznych. Do tego rodzice powinni dazyc i uderzac do odpowiednich jednostek i z nimi aktywnie wspolpracowac, dzieci zyja w spoleczenstwie – nie tylko w szkole!
Matka rowniez spodziewa sie ze szkola bedzie dzieci integrowac – ciekawe jaki wlasny wklad rodzice maja w integracje miedzynarodowa mlodziezy.
Z obu reportazy wynika ze taka integracja wyglada kiepsko – moje pytanie jest – w jaki sposob rodzice, ktorzy ten problem zidentyfikowali wlasnorecznie pomogli szkole przez swoj czynny udzial, w imie swoich dzieci, w zorganizowaniu czegos co tej integracji bedzie sprzyjac[/quote]
Jaja sobie robisz?
Rodzice mają zajmowac się czymś co leży w kompetencjach szkoły?
Zapewnienie odpowiednich warunków do kształcenia i wspólnego przebywania różnych grup dzieci to nie jest zadanie rodziców, lecz szkoły.
Już w podstawówce mnie o tym uczono Rolling…
A zapisy konstytucyjne, edukacyjne i prawne tez o tym mówią.
Rodzice moga oczywiście- w miarę mozliwości- uczestniczyć w takich procesach koedukacyjnych pod warunkiem, ze one są w ogóle zainicjowane.
Nie wiem czy zauważyłeś, ze szkoła nie wykonała ani jednego ruchu w stronę integracji. Widocznie dyrekcja uważa, ze to zrobi się samo, bo dzieci przecież wspólnie uczęszczaja do tej szkoły czy klasy…
Jak więc sobie wyobrażasz owo działanie ze strony rodziców?
Mają się rządzić w szkole i robić cokolwiek ZAMIAST dyrekcji i pedagogów?
Mają wyręczać nauczycieli? Mają sami podejmować pewne decyzje i inicjatywy, na czyimś terenie???
A po jaką cholerę owi pedagodzy tam są?
😯 Żeby tylko odwalać materiał do nauczania i dostać kasę? 😯 😈 👿
Tyle się wszedzie gada o ważnej funkcji szkoły jako ośrodka gdzie nastepuje przynajmniej częściowy proces wychowawczy. Tutaj jest inaczej, tu się tylko chyba odwala program, bo warunki do wychowywania młodzieży, kształcenia jej rozwoju to są dopiero w szkołach z najwyższej półki, gdzie taka angielska chołota nie ma wstepu, bo albo progi umysłowe za wysokie, albo ich nie stać….
Niestety, polskich rodziców nie stać na lepsze szkoły, ale to jeszcze nie znaczy, ze angielska durekcja ma mieć w tyle takie sprawy i robić z ludzi głupa, pisząc im, ze wg. nich jest bezpiecznie i ok….
Rolling, mam nadzieję, ze zdajesz sobie sprawę, że te reportaże, to nie jest wszystko!
Jest jeszcze wiele innych aspektów które nie zostały powiedziane…
Obraz całokształtu, którego póki co nie poznałeś, jest niestety taki, że rodzice chętnie widzieliby swój udział w każdym działaniu szkoły, które ma pomóc dzieciom, ale takich działań po prostu brak!!!
Chyba nie sądzisz, ze polski rodzic ma przyjść do dyrektora szkoły i mu urządzić imprezę integracyjną w dodatku za swoje pieniadze…
A dyrektor będzie stał i się przyglądał….
To jest odwrócenie do góry nogami wszystkiego.
Kto jak kto, ale ten kraj ma bardzo długie i bogate tradycje w integrowaniu wielu ras i narodowości.
Czyzbyś nie wiedział, ze na to są przeznaczane nawet duże sumy pieniędzy z budżetu?
Takie inicjatywy są mile widziane przez City Council, bo- jak twierdzi rząd i władze- sprzyjają wzajemnemu poszanowaniu i zachowaniu spokoju w miastach i społecznościach. Dzieki nim ludzie nie zamykają się w domach, ale uczą funkcjonować w wielokulturowym otoczeniu.
Komu znacznie łatwiej doprowadzić do spotkania pomiędzy Polakami a Anglikami i próby przekonania ich o konieczności wzajemnej tolerancji?
Nikomu nieznanemu rodzicowi z Polski, nie mówiącemu biegle po angielsku, czy dyrekcji szkoły, czyli tym, którzy rządzą w szkole i jedną decyzją mogą zebrać wiele osób, a potem na to jeszcze mogą dostać pieniądze???
Pomyśl!
W tym kraju community centres urządzają wciąż kolejne spotkania, pogadanki, imprezy. Dostają na to subwencje.
Myślisz, że o takie działania polscy rodzice powinni prosić łaskawie dyrekcję szkół?
Bo moim zdaniem inicjatywa powinna wyjśc od tego, który zarządza szkołą i jest w niej codziennie, a nie kogoś, kto jest tu dopiero 2 lata i nie zna wielu mechanizmów oraz możliwości.
Skoro bez problemu mozna zorganizować impreze integracyjną w jakimś Bangladeshi Centre z udziałem dzieci kilku kultur i patronują temu szkoły, to nadal uważasz, ze to rodzice mają za tym wszystkim biegać?
Rodzice wtedy się przyłączaja i pomagają. Jedni coś ugotują, inni wykonają, inni pobawią się z dziecmi. Właśnie tak to wygląda.
Wiesz co to były Komitety Rodzicielskie?
Ale ich kompetencje nigdy nie mogły wykraczać poza przyjęte zasady.
A zasadą numer 1 jest to, że za wszystko co się dzieje w szkole odpowiada DYREKCJA szkoły. A mądra i mysląca dyrekcja mysli równiez o tym, co przy szkole i co dzieje się w gimbusach, bo one sa jednym z elementów, służących edukacji i należą do całego łańcucha rzeczy związanych ściśle ze szkołą.
Ludzi ocenia się nie tylko wg. tego co muszą zrobić, ale i wg. tego na ile potrafią dać coś od siebie, zwłaszcza gdy mają ku temu spore mozliwości.
Jak dla mnie dyrekcja ma z tego przymiotu dwóję z wykrzyknikiem!
To ze powiedziano o większej liczbie incydentów poza szkołą, nie oznacza, ze te, które dzieją się w szkole sa mniej poważne…
Są nawet poważniejsze Rolling.
czyli rodzice nie zrobili NIC!!
Rodzice mają zajmowac się czymś co leży w kompetencjach szkoły?
jesli od tego zalezy dobro ich dzieci to dlaczegoby nie?
Nie wiem czy zauważyłeś, ze szkoła nie wykonała ani jednego ruchu w stronę integracji. Widocznie dyrekcja uważa, ze to zrobi się samo, bo dzieci przecież wspólnie uczęszczaja do tej szkoły czy klasy…
Jak więc sobie wyobrażasz owo działanie ze strony rodziców?
Mają się rządzić w szkole i robić cokolwiek ZAMIAST dyrekcji i pedagogów?
Mają wyręczać nauczycieli?
jesli od tego zalezy dobro ich dzieci to dlaczegoby nie?
Obraz całokształtu, którego póki co nie poznałeś, jest niestety taki, że rodzice chętnie widzieliby swój udział w każdym działaniu szkoły, które ma pomóc dzieciom, ale takich działań po prostu brak!!!
to [b:beb4e07d8c]dlaczego[/b:beb4e07d8c] tych dzialan nie [b:beb4e07d8c]zainicjuja[/b:beb4e07d8c]?
Chyba nie sądzisz, ze polski rodzic ma przyjść do dyrektora szkoły i mu urządzić imprezę integracyjną w dodatku za swoje pieniadze…
jesli od tego zalezy dobro ich dzieci to dlaczegoby nie?
A dyrektor będzie stał i się przyglądał….
To jest odwrócenie do góry nogami wszystkiego.
nie sadze zeby dyrektor sie stal i przygladal. Zeby cos osiagnac czasami trzeba odwrocic wszystko do gory nogami – no i co z tego?
Kto jak kto, ale ten kraj ma bardzo długie i bogate tradycje w integrowaniu wielu ras i narodowości.
Czyzbyś nie wiedział, ze na to są przeznaczane nawet duże sumy pieniędzy z budżetu?
Takie inicjatywy są mile widziane przez City Council, bo- jak twierdzi rząd i władze- sprzyjają wzajemnemu poszanowaniu i zachowaniu spokoju w miastach i społecznościach. Dzieki nim ludzie nie zamykają się w domach, ale uczą funkcjonować w wielokulturowym otoczeniu.
Komu znacznie [b:beb4e07d8c]łatwiej[/b:beb4e07d8c] doprowadzić do spotkania pomiędzy Polakami a Anglikami i próby przekonania ich o konieczności wzajemnej tolerancji?
Nikomu nieznanemu rodzicowi z Polski, nie mówiącemu biegle po angielsku, czy dyrekcji szkoły, czyli tym, którzy rządzą w szkole i jedną decyzją mogą zebrać wiele osób, a potem na to jeszcze mogą dostać pieniądze???
ale to [b:beb4e07d8c]Polakom [/b:beb4e07d8c]zalezy na tej integracji i nie wazne komu jest [b:beb4e07d8c]latwiej[/b:beb4e07d8c]! Brak plynnosci w jezyku to jest po prostu wymowka. Inne nacje sobie jakos radza! A City Council slucha mieszkancow nie szkoly!!
Pomyśl!
W tym kraju community centres urządzają wciąż kolejne spotkania, pogadanki, imprezy. Dostają na to subwencje.
no wlasnie mysle! a Polacy urzadzili takie spotkanie?
Myślisz, że o takie działania polscy rodzice powinni prosić łaskawie dyrekcję szkół?
tak!
Bo moim zdaniem inicjatywa powinna wyjśc od tego, który zarządza szkołą i jest w niej codziennie, a nie kogoś, kto jest tu dopiero 2 lata i nie zna wielu mechanizmów oraz możliwości.
nie rob z rodzicow idiotow i niemot, bo ludzie z ktorymi rozmawiales, przynajmniej sluchowo wydaja sie byc elokwentni. Jesli nie znaja mechanizmow, rozmawiali z Toba, sadze ze ich naprowadziles na odpowiednia sciezke. I co podjeli jakies akcje?
Skoro bez problemu mozna zorganizować impreze integracyjną w jakimś Bangladeshi Centre z udziałem dzieci kilku kultur i patronują temu szkoły, to nadal uważasz, ze to rodzice mają za tym wszystkim biegać?
tak!
Ludzi ocenia się nie tylko wg. tego co muszą zrobić, ale i wg. tego na ile potrafią dać coś od siebie, zwłaszcza gdy mają ku temu spore mozliwości.
Jak dla mnie dyrekcja ma z tego przymiotu dwóję z wykrzyknikiem!
a rodzice maja pale, bo tez nie zrobili nic!!
To ze powiedziano o większej liczbie incydentów poza szkołą, nie oznacza, ze te, które dzieją się w szkole sa mniej poważne…
Są nawet poważniejsze Rolling.
no a rodzice czekaja az szkola za nich to zalatwi i sami nie ruszaja palcem w bucie!
Fata, troche nie rozumiem.
Zawsze masz pretensje (i sluszne) do Polakow ze sa bierni, nie biora udzialu w zadnych inicjatywach i sami ich nie tworza.
A teraz zazarcie bronisz biernosci rodzicow mowiac ze to szkola i inne instytucje powinny problem dostrzec i reagowac. Powiedzmy ze tak, no i co z tego? Czy ci rodzice wlacza sie w dzialanie? Czy powolaja np. jakies dyzury zeby wspomoc nauczycieli? Czy przyjda na spotkanie z angielskimi rodzicami zeby wspolnie omowic problem? Ogolnie: czy beda wspolpracowac jesli pojawi sie zainteresowanie lub inicjatywa wladz? Czy beda czekac az ktos zalatwi za nich wszystko.
[b:792f5022ee]A wlasciwie gdzie sie podzial ten wywiad, bo na Leeds.tv nie mozna go juz znalezc?[/b:792f5022ee]
Witam:)
Jako osoba poniekad zaangazowana w te sprawe pozwole sobie zabrac glos.
Po pierwsze i najwazniejsze, gdzie jest w tym materiale choocby krzta obiektywizmu?? Czy ktos zapytal co maja do powiedzenia nauczyciele i dyrekcja??
Po drugie – zadaniem szkoly nigdzie(no prawie) na swiece nie jest wychowywanie, tylko nauczanie i tak to niestety jest rowniez w anglii. Poza tematem tej dyskusji jest czy to dobrze czy zle, jadnakze jest to faktem. Wychowywanie dzieci nalezy do RODZICOW!! A jacy sa rodzice w dizsiejszym zabieganym swiecie?? na to pytanie odpowiedzmy sobie sami. Choc glowny bohater tego materialu do zabieganych rodzicow nie nalezy(nie pracuje), to i tak sie swoimi dziecmi nei zjamuje – powszechnie wiadomym jest, ze chlopcy do pozna w nocy zajmuja sie graniem na komputerze, a nastepnie w szkole spia…i nie o osobiste wycieczki mi tutaj chodzi w strone tego pana, jeno o pokazanie, ze szkola nie jest w stanie sie wszystkim zajac. Wyobrazmy sobie jak w takich warunkach mozna probowac integrowac dzici, skoro one np. spia?? i nie chca np. siedziec w lawce z anglikami w celu integracji, bo" przeciez mama i tata, tez nie rozmawiaja z anglikami, a pozatym nuda". Tego wszystkiego mozna sie dowiedziec od pracownikow szkoly.
A teraz pozwole sobie na polemike z foatamorgana, ktory wydaje sie nie miec pojecia o czym pisze:)
F – pisze:
"Rodzice mają zajmowac się czymś co leży w kompetencjach szkoły?
Zapewnienie odpowiednich warunków do kształcenia i wspólnego przebywania różnych grup dzieci to nie jest zadanie rodziców, lecz szkoły.
Już w podstawówce mnie o tym uczono Rolling…
A zapisy konstytucyjne, edukacyjne i prawne tez o tym mówią.
Rodzice moga oczywiście- w miarę mozliwości- uczestniczyć w takich procesach koedukacyjnych pod warunkiem, ze one są w ogóle zainicjowane.
Nie wiem czy zauważyłeś, ze szkoła nie wykonała ani jednego ruchu w stronę integracji. Widocznie dyrekcja uważa, ze to zrobi się samo, bo dzieci przecież wspólnie uczęszczaja do tej szkoły czy klasy…"
Bardzo ciekawe skad masz tak dokladne i jednoczesnie absolutnie falszywe informacje??:)
Zarowno w LCC jak i w szkole istnieje mozliwosc sprawdzenia, ile i w jakiej postaci form integracvji zostalo zaproponowanych rodzicom i jaki byl odzew na to. Podpowiem, ze 5-10 %.
F – pisze:
"Jak więc sobie wyobrażasz owo działanie ze strony rodziców? "
Ja sobie wyobrazam te wspolprace tak, ze rodzice chociaz PRZYCHODZA!!!!, chocby 1 raz!!! na spotkania dotyczace podejmowania prob integracji!!Zamiast powyzszego, czesc z rodzicow ma jedynie pretensje…
F – pisze:
"Mają się rządzić w szkole i robić cokolwiek ZAMIAST dyrekcji i pedagogów?
Mają wyręczać nauczycieli? Mają sami podejmować pewne decyzje i inicjatywy, na czyimś terenie???
A po jaką cholerę owi pedagodzy tam są?
😯 Żeby tylko odwalać materiał do nauczania i dostać kasę? 😯 😈 :evil:"
A tutaj juz obrazasz czlowieku ludzi pokazujac jednoczesnie jak sam maluczki jestes – smutne….
F – pisze:
"Tyle się wszedzie gada o ważnej funkcji szkoły jako ośrodka gdzie nastepuje przynajmniej częściowy proces wychowawczy. Tutaj jest inaczej, tu się tylko chyba odwala program, bo warunki do wychowywania młodzieży, kształcenia jej rozwoju to są dopiero w szkołach z najwyższej półki, gdzie taka angielska chołota nie ma wstepu, bo albo progi umysłowe za wysokie, albo ich nie stać….
Niestety, polskich rodziców nie stać na lepsze szkoły, ale to jeszcze nie znaczy, ze angielska durekcja ma mieć w tyle takie sprawy i robić z ludzi głupa, pisząc im, ze wg. nich jest bezpiecznie i ok…."
Jak dla mnie przydalaby sie fatamorganie elemetarna wiedza na temat pedagogiki i tego czym jest wychowanie, a czym ksztalcenie i jaki jest obowiazujacy sytem edukacjyny w anglii. W przypadku braku tejze wiedzy, otrzymujemy taki hmm"bełkot", w ktorym wystepuje pomieszanie z poplataniem:) Dodatkowo okraszone wielce "obiektywna" opinia na temat tego co sie dzieje w szkole…
F – pisze:
"Jest jeszcze wiele innych aspektów które nie zostały powiedziane…
Obraz całokształtu, którego póki co nie poznałeś, jest niestety taki, że rodzice chętnie widzieliby swój udział w każdym działaniu szkoły, które ma pomóc dzieciom, ale takich działań po prostu brak!!!"
O ilosci takich dzialan, a takze frekwencji na nich mozna sie dowiedziec zarowno w LCC jak i w szkole. W tym wypadku pan fatamorgana po prostu KŁAMIE!! Nie podajac zrodel wiedzy na temat tego, ze takich dzialan po prostu brak. Dodatkowo pisze, iz rodzice to chetnie "widzieliby takie dzialania" ale…jakos tak stac sie ich(tych dzialan) czescia to nie bardzo…
F – pisze:
"Chyba nie sądzisz, ze polski rodzic ma przyjść do dyrektora szkoły i mu urządzić imprezę integracyjną w dodatku za swoje pieniadze…
A dyrektor będzie stał i się przyglądał….
To jest odwrócenie do góry nogami wszystkiego."
Zgadzam sie to jest odwrocenie do gory nogami – nie od tego jest dyrektor w szkole.
F – pisze:
"Czyzbyś nie wiedział, ze na to są przeznaczane nawet duże sumy pieniędzy z budżetu?"
"Duze zalezy w jakiej skali:), tylko co z tego, jesli jakiekolwiek proby dzialan sie zalamuje ze wzgledu na brak zainteresowania ze strony polskiej….
F – pisze:
"Takie inicjatywy są mile widziane przez City Council, bo- jak twierdzi rząd i władze- sprzyjają wzajemnemu poszanowaniu i zachowaniu spokoju w miastach i społecznościach. Dzieki nim ludzie nie zamykają się w domach, ale uczą funkcjonować w wielokulturowym otoczeniu.
Komu znacznie łatwiej doprowadzić do spotkania pomiędzy Polakami a Anglikami i próby przekonania ich o konieczności wzajemnej tolerancji?
Nikomu nieznanemu rodzicowi z Polski, nie mówiącemu biegle po angielsku, czy dyrekcji szkoły, czyli tym, którzy rządzą w szkole i jedną decyzją mogą zebrać wiele osób, a potem na to jeszcze mogą dostać pieniądze???
Pomyśl!
W tym kraju community centres urządzają wciąż kolejne spotkania, pogadanki, imprezy. Dostają na to subwencje.
Myślisz, że o takie działania polscy rodzice powinni prosić łaskawie dyrekcję szkół?
Bo moim zdaniem inicjatywa powinna wyjśc od tego, który zarządza szkołą i jest w niej codziennie, a nie kogoś, kto jest tu dopiero 2 lata i nie zna wielu mechanizmów oraz możliwości.
Skoro bez problemu mozna zorganizować impreze integracyjną w jakimś Bangladeshi Centre z udziałem dzieci kilku kultur i patronują temu szkoły, to nadal uważasz, ze to rodzice mają za tym wszystkim biegać?
Rodzice wtedy się przyłączaja i pomagają. Jedni coś ugotują, inni wykonają, inni pobawią się z dziecmi. Właśnie tak to wygląda.
Wiesz co to były Komitety Rodzicielskie?
Ale ich kompetencje nigdy nie mogły wykraczać poza przyjęte zasady.
A zasadą numer 1 jest to, że za wszystko co się dzieje w szkole odpowiada DYREKCJA szkoły. A mądra i mysląca dyrekcja mysli równiez o tym, co przy szkole i co dzieje się w gimbusach, bo one sa jednym z elementów, służących edukacji i należą do całego łańcucha rzeczy związanych ściśle ze szkołą.
Ludzi ocenia się nie tylko wg. tego co muszą zrobić, ale i wg. tego na ile potrafią dać coś od siebie, zwłaszcza gdy mają ku temu spore mozliwości.
Jak dla mnie dyrekcja ma z tego przymiotu dwóję z wykrzyknikiem!"
I tutaj poraz kolejny bez powolania sie na jakies rzetelne zrodlo pan fatamorgana pozwolil sobie na wielce "obiektywna" ocene…Oceniajac cos o czym bladego pojecia nie ma, co jak mniemam choc troche udalo sie mi wykazac:))) a pewna mirą tego co daje praca nad integracja w skzolach polaczona z z anagazowaniem rodzicow i uczniow niech beda Ci uczniowe, ktorzy potrafia przez kilka miesiecy sie nauczyc jezyka, byc wzorowymi uczniami i otrzymywac nagrody od LCC. Jeno do tego jak napisalem trzeba kilku czynnikow, zatem warto wstac od komputera czy tv i wlaczyc w sensowne dzialania integracyjne odbywajace sie w wiekszosci szkol, co tez niniejszym zamierzam uczynic, w imie dobra mych dzieci:)
Pozdawiam serdecznie:)
W odniesieniu do poprzednich dwu wypowiedzi, dodam tylko, ze bzdurą jest stwierdzenie, zę rodzice nic nie robią i tylko czekają. Jakbyście uwazniej czytali lub słuchali, to było powiedziane, że przecież Ci rodzice nie raz przychodzili do szkoły, ale problemem nie jest to, czy oni się angażują, czy znają lepiej język angielski, ale fakt że dyrekcja nie widzi potrzeby działania w takim kierunku. Nie skazujcie ludzi na izolację, za rzekomy brak integracji!
Ludzie, czy nie rozumiecie, że jak się zaczyna tłuc po głowie przyjezdnych, to oni zwyczajnie obawiają się integrowac z tymi co ich leją?
Chyba oczywiste, ze do integrowania trzeba stworzyć jakieś warunki, jakies podwaliny przynajmniej.
A bierność tych, którzy w szkole mają włądzę i możliwości działania- podkreślam raz jeszcze- rodzice nie mogę decydowac o tym co będzie lub czego nie będzie robione w szkole, bo decyzje podejmuje dyrekcja- powoduje, że nawet najlepsze chęci mogą być waleniem głową w mur, gdy udaje się, że nie ma problemu.
Jest wiele rzeczy, których ani nie pokazała TV, ani nie zostały opisane na forum, ani nigdzie, natomiast one dzieją i działy się przez ostatnie miesiące i zaangażowanych oprócz rodziców było w nie kilka innych osób.
W dodatku – jak pisałem- sprawa nie jest wcale nowa, już wcześniej interweniowało w tejk samej szkole kilka osób spoza rodziców.
O czym to świadczy? O braku obiektywizmu czy może raczej o tym, ze tam po prostu jest niedobrze???
Takie uwagi o braku obiektywizmu proszę wysyłać do Wyborczej czy innych sterowanych politycznie mediów a nie do mnie Mr. a moze raczej Mrs. Kugel. (czyżby vel pani nauczycielka M. L.?)
Nie mam zwyczaju ani nawyku pisać bez potrzeby o czymś że jest złe, jak jest dobre, ani nie podejmuję tematu gdy nie ma wyraźnych i konkretnych powodów, aby ją rozumieć.
Jakby ktoś nie doczytał, lub zapomniał, albo nie wiedział, to o obiektywizm zadbano- na samym poczatku sprawy kierując zapytania do dyrekcji- aby sprawę wyjaśnić, a nie rzucać oskarżenia, więc proszę mnie nie uczyć jak mam robić swoje i nie stawiać mi takich zarzutów. 🙂
Chyba że dla kogoś obiektywizm oznacza 100 pism w tej samej sprawie z takimi samymi odpowiedziami ("w szkole jest bezpiecznie – sic!- nie widzimy problemu").
Za taki obiektywizm ze strony dyrekcji, oraz jej kibiców – to ja dziękuję…
😈
Dziękuję również za tego typu wypowiedzi na temat jednego z rodziców oraz jego dzieci.
Widocznie dzieci Mrs. Kugel (o ile je ma), nigdy nie grają na komputerze, zaś samemu zasuwamy po 12 godzin dziennie, tak cięzko i uczciwie w każdej minucie, ze mamy prawo wyrzucać komuś, że akurat nie pracuje i co kto w domu robi.
Przepraszam, kim jesteś człowieku, aby rozliczać tę rodzinę z tego co robi? Bo tego typu wypowiedzi to ja spotykam jak jest mowa o rodzinach patologicznych, a ta nią na pewno nie jest…
Tematem sprawy nie są zwyczaje domowe, ani spędzanie czasu w domu przez dzieci. Choćby nikt nic nie robił, nikt nie ma prawa takich ludzi bić, ani lżyć.
Jak ktoś nie wierzy, to prosze się przyjrzeć tym z Afryki.
Może ich zacznijcie rozliczać, bo częsciej niż Polacy nie pracują. 😆
dziwnym zbiegiem okolicznosci wywiad zniknal z cyberspace wkrotce po napisaniu mojego posta i do tej pory nie jest przywrocony. Ciekawi mnie w jakim celu mamy jeszcze dyskutowac o czyms co swiadomie zostalo usuniete z widoku publicznego? Ja mam pamiec dobra, ale nie az tak dobra….. Teraz to mozna sobie dywagowac o co rodzicom chodzilo, a ja sie opieram na swoich pierwszych obserwacjach. Wiec nie truj ze rodzice sie boja integrowac. Nie rzucilo mi sie w oczy zeby rodzice – a o nich tutaj mowa – byli jacys zastraszeni. Jak zwykle z Polakow sie robi meczennikow… Komus na tym musi chyba bardzo zalezec.
Bardzo mnie tez interesuje jaka strategie rodzice sobie wypracowali przez wakacje zeby stosunki ze szkola i mlodzieza szkolna poprawic i co zrobili w imieniu wlasnych dzieci. Z niecierpliwoscia czekam na konkrety.
Sorry za spozniona reakcje, ale nie jestem tu czestym gosciem.
Rollin … nie wiesz zbyt wiele o sprawie, a zachowujesz sie, jakbys wszyskie rozumy pozjadal. Tutaj akurat Fatamorgana zna doskonale sprawe i sie z nim w pelni zgadzam.
Jesli chodzi o zdjecie reportarzu, to pozwol, kolego, ze ci cos wytlumacze. To na prosbe rodzicow zostal zdjety, a dlaczego? Widzisz, moze wlasnie przez takich Polakow, ktorzy tylko gadac potrafia, a jak przychodzi co do czego, czyli do konkretnych dzialan, to boja sie "wychylic" … syndrom homo sovieticus. Polacy zamiast zdac sobie sprawe z faktu, ze sa w Unii Europejskiej i nalezy ich tak samo traktowac jak inne nacje, a nie olewczo, boja sie, ze za domaganie sie swoich podstawowych praw ich dzieci moga byc dyskryminowane przez kadre szkoly (skad my to znamy?).
Zgadzam sie z kilkoma twoimi stwierdzeniami w sprawie niedostecznego zaangazowania rodzicow w sprawe. To fakt. Ale widzisz … Polak taki juz jest, ze guzo gada, a jak przychodzi co do czego, umywa rece. Ale to, jak sadze wynieslismy z kraju (nalecialosc historyczna). Sadze, ze nastepne pokolenie bedzie juz znalo swoje prawa.
Z tego, co wiem, rodzice doprowadzili do spotkania w szkole z przedstawicielami roznych organizacji. Tak wiec troche wzieli sprawe w swoje rece. I, co nalezy przyznac, dyrekcja stanela na wysokosci zadania. Ale nastapilo to dopiero po x interwencjach w sprawie takiego spotkania. Rollin, miales racje, jak sie chce, to mozna.
A tak miedzy nami, szkola powinna zapobiegac, a nie leczyc. A o symptomach, ze sie zle dzieje szkola wiedziala od dluzszego czasu, natomiast rodzice nie. Nastolatki nie sa skore do skarzenia sie.
W sprawie zapewnienia bezpieczenstwa poza terenem szkoly w tym konkretnym przypadku to akurat mylisz sie z powodu braku danych pewnie. To nie tak jak myslisz.
A teraz ad vocem do wypowiedzi Mrs M.L. (kugel).
Odnosnie sprawy, to znam ja troche, gdyz jedni z rodzicow to moi znajomi i wiecie, bardzo brzydko zachowala sie pani M.L. (kugel) oceniajac rodzicow po tym czy pracuja, czy tez nie. A moze dochody drugiego z rodzicow pozwalaja na "taki komfort"?, a ze sprawa chyba nie ma to zwiazku, wiec po co ta osobista wycieczka pod ich adresem?! Czyzby zawisc?
Gdzie byla Mrs M.L. "eskortujac" polskie dzieci do autobusu i pozostawiajac je samym sobie, kiedy grozilo im niebezpieczenstwo ze strony kilkudziesieciu angielskich kolegow? Czy w takim przypadku, kiedy lekcje dla Polakow byly skrocone ze wzgledu na grozace im pobicie, nie powinno sie powiadomic Policji i telefonicznie rodzicow!, zwlaszcza, ze za wracajacymi do domu dziecmi pod eskorta nauczycieli szla gromada kilkudziesieciu osob z wyzwiskami i grozbami pod ich adresem.
Eskorta byla tylko do pewnego momentu, pozniej … dzieci … radzcie sobie same!
Czy Mrs M.L. chocby raz rozganizowala spotkanie w tej sprawie w szkole.
A tak latwo pisac o wspolpracy i integracji.
Czy Mrs M.L. zainterweniowala w jakikolwiek sposob, chocby przez powiedomienie dyrekcji szkoly, kiedy na lekcji angielskiego dla polskich rodzicow weszlo do sali dwoch zamaskowanych "bandziorow" z owej szkoly i zwyzywalo wszystkie Polki znajdujace sie w sali w stulu "polish bitch", kopiac przy tym w przedmioty znajdujacych sie w sali. Czyzby grozba dyskryminacji w pracy przez angielskie kolezanki i zarabianie pieniazkow za wszelka cene przyslonily pani elementarne odruchy ogolnoludzkie?
Co do obiektywizmu materialu przedstawionego w tv, Pani jest tu chyba najmniej obiektywna. Nazywa sie to chyba "konflikt interesow". Z jednej strony praca, z drugiej dobro polskich dzieci. Jak mozna zarzucac brak obiektywizmu reporterom z tv, z ktorymi ani nauczyciele, ani dyrekcja nie chcieli sie spotkac. A moze Pani M.L. ma ochote wypowiedziec sie w tej sprawie w naszej tv? Jestem pewny, ze dla dobra sprawy byloby to wskazane. Jestem przekonany, ze polemika, ktora mogla by sie wywiazac, mogla by przyniesc duzo korzysci spolecznosci polskiej, gdyz z podobnymi problemami boryka sie pewnie wielu naszych rodakow. Bardzo chcemy poznac Pani, jako nauczycielki punkt widzenia w sprawie sprzed kilku miesiecy.
Pozdrawiam