Lecialem ostatnio samolotem na wakacje, i ciezko to nazwac "podsluchalem" rozmowe polek ktore siedzialy za mna (ciezko bo darly ryja na caly samolot) i uslyszalem ich rozmowe na temat wakacji na ktore sie wybieraly. Wygladalo to tak:
– kor.. ja pier… jak ja kor.. boje latac sie samolotem.
– co sie wydierasz kor.. przecierz kor.. nie zjeb…. sie na ziemie.
– ta tylko tak pier… , o kor.. ale sie poru… na wakacjach.
– no kor.. ja pierd… o kor.. zapomialam zabrac gumek.
– o kor.. to h.. kor.. mam nadzieje ze daja tam gumki za darmo.
– ta kor.. w anglii daja.
– kor.. a ja juz chcialal sie pier… odrazu z kims w hotelu a tu h..
– kor.. a za te wakacje to bedziesz mi kor oddawac po 100 co tydzien bo w piz.. kor.. nigdy nie odloze.
– dobra kor.. nie przypominaj mi bo kor.. jak pomysle ze kor.. za tydzien do fabryki to korwa az mi sie je… nie chce.
– kor.. hu.. kor…
te wrzaski umilaly mi podroz prze okolo 2,5 godziny lotu ale co tam:
POZDROWIENIA DLA POLEK Z FABRYKI !!!!! HEJ KOR.. JA PIER… MAM KOR.. NADZIEJE ZE SIE OBRU…. NA CALEGO KOR..