Strona główna › Działy › Hyde Park › Piękne czasy…
to byly czasy moje dziecinstwo to bylo cos wspanialego i pieknego moglismy robic wszystko a teraz co mamy ??? pozdrawiam
Co wam powiem to wam powiem…
fajnie bylo 😈
Się normalnie wzruszyłam 😀 Myślę jednak, że od tamtych czasów świat zwariował a ludzie stali się bardziej niebezpieczni. Moje dzieci uwielbiają kiedy opowiadamy im z mężem nasze dzieciństwo i co wtedy robiliśmy.Dla nich to opowieści fantasy. Nie wierzą nam jednak,że kiedyś banany były tylko od święta, była tylko jedna bajka na dobranoc dziennie w TV a telewizory były kiedyś czarno-białe.Długo by można opowiadać….
to byly czasy moje dziecinstwo to bylo cos wspanialego i pieknego moglismy robic wszystko a teraz co mamy ??? pozdrawiam
Teraz jesteśmy dorośli
zgadza sie teraz jestesmy dorosli i musimu zyc dalej
Lubie zabawe w adwokata diabla, powiem Wam wiec ze wcale kiedys nie bylo tak fajnie!
Owszem, mozna bylo gonic gdzie sie chcialo, tyle ze bardzo rzadko mielismy cos ciekawego do roboty. Fascynowalismy sie kazda puszka po pepsi i kazdym kolorowym magazynem z Niemiec sprzed pieciu lat a tak naprawde nic nie wiedzielismy swiecie i mala mielismy szanse zeby sie dowiedziec.
Moja szkola (rok 1984 w gore) byla tak przepelniona ze chodzilismy do niej na trzy zmiany. Rekordowa byla bodaj czwarta klasa, kiedy zaczynalem lekcje… o drugiej trzydziesci po poludniu (!)
Na porzadku dziennym w szkole bylo przesladowanie dzieci, zwlaszcza z biedniejszych rodzin, przez nauczycieli i rowiesnikow. Jezeli tylko wiadomo bylo ze rodzice nie sa w miescie nikim waznym, nauczyciel mogl robic z dzieciakiem co tylko chcial.
Czasu mielismy duzo… wszyscy go mieli. Dlatego normalne sie wydawalo stanie w kolejce po kilka godzin. Pamietam jak majac siedem lat stalem w takiej kolejce za kawa, wywolujac kolejkowe kontrowersje czy dziecko moze kupowac kawe.
Te wszystkie wspomnienia obrosly juz patynka czasu i sa teraz przyjemne. Niekoniecznie byly wtedy. Dlatego wcale nie uwazam ze moj synek powinien mi zazdroscic dziecinstwa.
[i:f2ebfa31a5]…marzenia…marzenia…, bo marzenia są od tego…, aby bawic się, aby bawić się, aby bawić się na całego…[/i:f2ebfa31a5]
bo fantazja… 🙂
i pomyśleć że jak miałem 7 lat, byłem zakochany w tej dziewczynie:)
ciekawe co dziś robi…
7sisters… jak to mieliśmy dużo czasu… ja nie miałem, treningi w nożną, sks-y w ręczną, rozgrywki międzyszkolne i klubowe, zuchy, potem harcerstwo…
nie nudziliśmy się nigdy… graliśmy w nogę pod blokiem (nie potrzebowaliśmy do tego korków i koszulki Ronaldo, wystarczyły zwykłe tenisówki) były podchody, kapsle, zabawy w chowanego, wyścigi rowerowe, biegi dookoła bloku, na wyścigi lub kto więcej wytrzyma, piątki-dziesiątki, graliśmy w noża, w Magię i Miecz lub Fortunę w suszarni, jeśli padało, było łapanie maleńkich żab i spuszczanie ich z dachu sklepu na kapelusze przechodzących w dole matron 😉 (no co? małolaty byliśmy 😉 )i wiele, wiele innych…
no i było jeszcze czytanie książek – dyscyplina dziś już przez dzieciarnie często zapomniana… potem tłumaczą, że mają dysleksję…
Płomyczek, Świat Młodych, Pan Samochodzik, książki Niziurskiego, Bahdaja, Ożogowskiej…
ehhh… po co nam dyło dorastać…
Wydaje mi się,że w tym linku chodzi o szeroko pojętą wolność w tamtych czasach a nie o stanie w kolejkach.
Ale się wkopałam z tą wolnością w czasach realnego socjalizmu 😀 SORKI. Zapomniałam dodać, że chodziło mi o wolność dziecka, które wtedy nie musiało być najmądrzejsze, najpiękniejsze i jeszcze wiele innych naj jak to ma miejsce teraz. Było dzieckiem, a nie realizatorem niespełnionych marzeń swoich rodziców. Czasami mam wrażenie, że dziś wyścig szczurów trwa już od urodzenia.
castingi, Tańce z gniazdami;)
a kiedyś 5-10-15 i program na dwójce od 15tej, czy 16tej:) i to była druga alternatywa 😉
smerfy, gumisie, troskliwe misie…. to były bajki, a nie teraz te inteligentne o atomówkach, czy ed, ed i eddi 🙄
skakanie w gumę o godz. 9 rano w lato 🙂 bawienie się modelkami na ogródku… heheh jak fajnie wtedy było 🙁 🙂
Zwirek i Muchomorek, kolorowy prazony ryz i oranzada w proszku, ktora zawsze jadlo sie palcem 😉
Tęsknota za światem dzieciństwa. Trochę idealizowanym, ale pięknym, bo beztroskim i bezpiecznym. Ilu ludzi nam bliskich już odeszło, którzy tworzyli cudowny klimat naszego życia…
Teraz moje dziecko lubi słuchać o czasach mojego dzieciństwa, jak ja lubiłam opowieści mojej babci o jej przedwojennej młodości.
Czas biegnie, rzeczywistość się zmienia i chyba tak powinno być, że odwróciwszy się za siebie widzimy swoje szczęśliwe dzieciństwo, a szary PRL-owski świat robi się trochę bardziej kolorowy. I mam nadzieję, że nasze dzieci obejrzawszy się kiedyś za siebie, zobaczą swoje dzieciństwo jeszcze piękniejszym i ciekawszym. A jak to będzie, zależy chyba w dużej mierze od nas – rodziców.
🙂
ja tam gralam w palanta pod blokiem z chlopakami…