Strona główna › Działy › Hyde Park › Pytanie-szpital-DVL
czyli co? lekarz zabronil ci prowadzic samochod dla wlasnego widzimisie? tak? nie bylo przy jego decyzji absolutnie zadnych podstaw (dziwne, byles w szpitalu 4 dni!!) – ani ze wzgledu na twoje ani innych uzytkownikow drogi bezpieczenstwo? ot tak sobie lekarzyna wymyslil, dla rozrywki? a ty w pewnie tez lekarzem jestes i wiesz lepiej?
Ogolnie to tak znam sie lepiej, znam siebie i wiem co moge a czego nie.
Pytanie brzmialo czy to szpital informuje DVL czy to moj obowiazek.
4 dni spedzone w szpitalu to tylko i wylacznie z powodu angielskiej mentalnosci ktora wystepuje wszedzie i kazdy ja zna.
Nie wydaje mi sie,zeby zatrzymano kogos w szpitalu z powodu mentalnosci….angielskiej 😉 ..jesli sie lepiej znasz i wiesz,ze nic Ci nie dolega to po jaka cholere dales sie tam trzymac tyle dni 😯 😀 Prywatnie uwazam,ze szpital powinien DVLa poinformowac o tym…a czy zrobi???kto to wie?zawsze mozesz skonsultowac to z innym lekarzem jezeli uwazasz,ze diagnoza jest niewlasciwa… 😉
Ogolnie to tak znam sie lepiej, znam siebie i wiem co moge a czego nie.
no widac nie za bardzo skoro twoja opinia jest inna od lekarza a lekarzem nie jestes
Pytanie brzmialo czy to szpital informuje DVL czy to moj obowiazek.
kierowca informuje dvla, z tym ze ty nie masz brytyjskiego prawa jazdy tylko polskie
4 dni spedzone w szpitalu to tylko i wylacznie z powodu angielskiej mentalnosci ktora wystepuje wszedzie i kazdy ja zna.
nhs nie jest na tyle rozrzutny zeby sobie trzymac pacjenta w szpitalu bez powodu, mylisz wytyczne NICE z mentalnoscia, ktora nie ma tutaj z niczym nic wspolnego
http://www.direct.gov.uk/en/Motoring/DriverLicensing/MedicalRulesForDrivers/DG_4022415
z przyjemnoscia cie jednak zawiadamiam, ze jesli nawet nie musisz poinformowac o zakazie dvla, od dnia w ktorym wyszedles ze szpitala twoje ubezpieczenie na samochod jest niewazne. wiec jesli marzylo ci sie spokojne jezdzenie – to spokoju zapomnij 😀
a Tobie skad sie wzielo to z ubezpieczenie jest nie wazne?place to jest 😀 🙂
Co? 😯
nie wiem gdzie on to wyczytal o tym ubezpieczeniu bo nic tam takiego znalezc nie moge…
nie wiem gdzie on to wyczytal o tym ubezpieczeniu bo nic tam takiego znalezc nie moge…
otrzymujesz ubezpieczenie na podstawie informacji ktore podajesz ubezpieczalni, a ubezpieczalnia wierzy tobie ze wszystko jest zgodne z prawda – taka juz mentalnosc anglikow, do ktorej rayden pije.do obowiazku ubezpieczonego nalezy natychmiastowe poinformowanie ubezpieczalni o change of circumstances – nie poinformujesz ze masz driving ban on medical grounds – ubezpieczalnia nie honoruje ubezpieczenia co sie rowna z nieuwaznieniem ubezpieczenia. proste. zadzwon do swojej ubezpieczalni i sie dowiedz jakby ciebie w takiej sytuacji potraktowali……. trzeba czytac drobny druk w polisie
nikt nie moze ci anulowac tak ubezpieczenia…a co jezeli twoj samochod stoi nieuzywany na podjezdzie i ktos rabnie radio ? albo stuknie cie na parkingu ? troche to nielogiczne…
No wiesz Rolinngstone…tu nie wszyscy maja takie podejście jak Ty. Nie wszyscy mieszkają długo i mieszkać na dłużej zamierzają.
Chodzi zapewne o to, ze w przypadku kolizji, gdy zajdzie potrzeba kontaktu z ubezpieczalnią, może się okazać to problemem.
A tak na co dzień- jak wszystko jest ok- nie powinno byc problemu.
Ja go rozumiem, bo spójrz jak uzależnieni od samochodu sa w tym kraju ludzie.
Ktoś kto nie moze jeździć (a jednocześnie może) skazany jest na wiele utrudnień- a to mało komu odpowiada.
Zdaje się, ze albo inny lekarz będzie mniej nadgorliwy (skoro rozdają chorobowe po rozcięciu palca na tydzień!), albo skończy się na polskim podejściu do problemu- czyli UDA SIĘ. 🙂 😉
O co Ci chodzi Fata? Jak dalece moja pamiec siega to jestes (wraz z jeszcze kilkoma osobami) oredownikiem przestrzegania prawa a nie kiwaniem sie z przepisami na zasadzie – a noz sie uda.
Staz w UK nie ma tutaj absolutnie zadnego znaczenia, ani zamiar lub jego brak, na pozostanie w UK na dluzej, jesli chodzi o bezpieczenstwo na drodze. Po to istnieje to forum, zeby miedzy innymi, niewiedzacych uswiadamiac i informowac jesli nie znaja sie na literze prawa, bo jak przychodzi co do czego to ignorancja nie jest wytlumaczeniem i usprawiedliwieniem.
Kryteria na podstawie ktorych lekarze zabraniaja jazdy na okres 12 miesiecy sa scisle okreslone i gdybanie czy lekarz byl nadgorliwy czy nie – jest tylko gdybaniem. Stan faktyczny jest taki Rayden ma bana, bez wzgledu na to czy mu sie to podoba czy nie i jak mu ban bedzie zycie utrudniac. Rayden nie pisze dlaczego byl w szpitalu przez pol tygodnia, w kazdym razie to co jemu tam zdiagnozowali bylo wystarczajace zeby profilaktyke wprowadzic. Rozumiesz chyba na czym polega profilaktyka i risk assessment bezpieczenstwa dla uzytkownikow drogi?
Nie wiem czy teraz czujesz sie pewnie na drodze wiedzac ze kierowca jadacy obok w kazdej chwili moze miec np atak epilepsji, hypo/hyperglikemii, dusznicy albo mini-wylewu (zeby wymienic tylko kilka) ktore moga doprowadzic do utraty kontroli nad pojazdem – nadal sobie jezdzi, bo w swojej arogancji uwaza wbrew opinii lekarzy nic mu nie jest i nic mu nie bedzie? Pijani tez jezdza bo sadza ze nic im nie jest. 👿 👿
Gdybys chcial Randen’owi udzielic porady z prawdziwego zdarzenia, zamiast dywagowac na temat mojego podejscia i filozofowac czy Rayden’owi ban przypadl do gustu, doradzilbys zeby poprosil o second opinion i wystapil o zniesienie zakazu. W miedzyczasie, sytuacja jest taka ze majac polskie prawo jazdy Rayden, stricte, nie jest pod jurysdykcja dvla, ale powinien poinformowac ubezpieczyciela o banie i jednoczesnie gleboko sie zastanowic o implikacjach swojego zdrowia (ja wiem lepiej od lekarza – nie jest wystarczajacym argumentem) na zycie i bezpieczenstwo swoje i innych kiedy jest za kolkiem. Jesli jego 'spokoj’ zalezy od tego jakie jest ryzyko ze zostanie ZLAPANY, a nie od tego czy powtorka epizodu po ktorym trafil do szpitala moze doprowadzic do tego ze przypie**pszy w samochod z matka i trojka dzieci jadacych do szkoly, albo w grupe 14-latkow idaca do skate-parku, albo w Ciebie lub mnie idacych na koncert Proletaryatu i nas zabije albo usadzi na wozku inwalidzkim – to ja dla tego goscia nie mam juz czasu i byloby dla wszystkich lepiej zeby z taka mentalnoscia i nastawieniem wrocil jak najszybciej jak tylko mozliwe tam skad przyjechal.
rzeczywiście troszkę dziwna sytuacja… lekarz zabrania jeździć… pacjent jednak decyduje się zasiąść za kierownicą mimo wskazań lekarza… (bo wie, że nic mu nie jest 😀 )
cóż… najważniejszą i pierwszą rzeczą jaką powinno się zrobić to dokładnie przejrzeć umowę z ubezpieczalnią… ludzie wykupują polisy na życie wiedząć, że nowotwór pozwoli im na około pół roku życia, ale w zataili ten fakt przed ubezpieczycielem nie wiedząc nic o konsekwencjach takiego działania.. a potem się okazuje, że ubezpieczyciel prowadzi dochodzenie i pokaźna kwota, z której miałaby żyć rodzina ubezpieczonego pryska jak bańka mydlana.. oczywiście są przypadki, że ubezpieczyciel nawet jeśli się dowie o chorobie to podpisze umowę z klientem, jednak za takie coś trzeba płacić cholernie przebardzo extra… ale najczęściej w ogóle do zawarcia takiej umowy nie dochodzi… mechanizmy systemów ubezpieczeniowych to strasznie zawiła sprawa… wiadomo, że nikt nie chce tracić tylko zarabiać, więc jeśli im się to nie opłaca to mają prawo odmówić ubezpieczenia…
pytanie – czy lekarz informuje dvla, czy lekarz przesyła swoje orzeczenie do dvla, czy dvla informuje ubezpieczyciela ?
dvla nie powinno to interesować, raczej ubezpieczyciel powinien być informowany o takiej decyzji… ale jak to się odbywa w praktyce ? nie wiem.. jednak w razie wypadku spowodowanego przez raydena, ubezpieczyciel uruchomi maszynę.. jeśli rayden zacznie się tłumaczyć, że miał zaćmę, utratę przytomności czy jakiekolwiek inne słabości ciała i umysłu to zapewne ktoś sprawdzi historię jego choroby, znajdzie orzeczenie lekarza i ubezpieczyciel będzie miał go głęboko głęboko.. nawet gdzieś w okolicach okrężnicy…
ale to on niech decyduje… niech on sam sobie stawia diagnozę.. najwyżej będziemy zapalać kolejne świeczki na jakimś skrzyżowaniu… serwis leeds.pl będzie miał o czym pisać, zamieści się zdjęcia z miejsca tragedii i złoży kondolencje rodzinom ofiar… a za miesiąc się zapomni…
O co Ci chodzi Fata? Jak dalece moja pamiec siega to jestes (wraz z jeszcze kilkoma osobami) oredownikiem przestrzegania prawa a nie kiwaniem sie z przepisami na zasadzie – a noz sie uda.
O nic.
Jestem, zgadza się. Tylko napisałem prawdopodobny scenariusz co dalej w tej sprawie. Nie znaczy to, że kogoś do czegoś namawiam. 🙂 😉
Pozdrawiam.
P.S. Angielska troska o bezpieczeństwo człowieka bywa tak kuriozalna, ze dobrze jest sprawować nad nią rozsądną kontrolę…
Moim zdaniem wynika ona z tego, że Anglicy z góry zakładają, ze każdy będzie tak samo nadostrożny jak oni, tak samo jest mało zorientowany i średnio rozgarnięty w wielu sprawach.
Nie jest to z zasady złe, ale w wielu przypadkach doprowadzone do zbędnej przesady. I dlatego dobrze jest potwierdzić to, do czego mamy wątpliwości u kogoś innego (lekarza). Jeśli diagnoza poparta jest ogólnie przyjętymi kryteriami, które wyraźnie mówią, że w TAKIM przypadku nie wolno siadać za kółko, nie ma wątpliwości.
pytanie – czy lekarz informuje dvla, czy lekarz przesyła swoje orzeczenie do dvla, czy dvla informuje ubezpieczyciela ?
dvla nie powinno to interesować,
…
dvla jest zainteresowane:
http://www.direct.gov.uk/en/Motoring/DriverLicensing/MedicalRulesForDrivers/DG_4022415
pozdr.
Jak odwolac sie od decyzji lekarza? Od czego to zaczac i wogle?