Strona główna › Działy › Hyde Park › Jacy jestesmy?
No to ja znowu v-tec ze swojej beczki. Ale dlaczego tak jest? Przeciez to panstwo ktore tak utrudnia zycie tez sobie sami Polacy organizuja. Ci sami bystrzy i pracowici podobno. Nie jest tak ze panstwo zle a ludzie ok. Nie da sie juz tak tlumaczyc jak w komunizmie. Zreszta za komuny to tlumaczenie tez sie do konca kupy nie trzymalo, bo Czesi mieli komune bardziej ostra niz my a zylo im sie lepiej.
A ja mam inna refleksje. Wlasnie wrocilem z Polski. Kilka rzeczy, po coraz dluzszym pobycie tutaj, coraz bardziej mnie tam uderza. Po pierwsze – piekny kraj, po drugie – szybko sie rozwija i zmienia, po trzecie (niestety) – mieszkaja tam okropni ludzie. Wczesniej tego nie zauwazalem, ale wydawalo mi sie, ze wszyscy na siebie krzycza, sa prawie agresywni w normalnych sytuacjach zyciowych: dwie kolezanki na zakupach ktore sie bluzgaja, chlopak krzyczacy na swoja dziewczyne w bialy dzien na srodku ulicy, no i oczywiscie niemila obsluga w urzedach, ogolnie ludzie sa nieuprzejmi i kloca sie o byle co. A do tego obora w samolocie jak zwykle, a wylaczenie komorki dla bezpieczenstwa wlasnego i innych to juz w ogole bylaby plama na honorze.
Cale szczescie zauwazylem, ze powyzsze objawy dotycza w najmniejszym stopniu ludzi mlodych. Jest to potwierdzenie teorii, ze raczej nie jest to cecha wrodzona Polakow, tylko jest wynikiem zezwierzecenia za czasow komunizmu. A ludzie schamieni nic wspolnie nie zdzialaja, co najwyzej sie pokloca. Troche czasu i sie poprawi (oby) 😀
Zgadzam się że to ulega zmianie. Ale bardzo powoli, bo takie rzeczy to nie jest sprawa jednego pokolenia. Ludzie młodzi zawsze są bardziej otwarci, skłonniejsi do optymizmu, radośniejsi. Ale pewne sprawy są głęboko wdrukowane w podświadomość przez wychowanie i obcowanie z innymi. Cechy nazwijmy to "narodowe" zarówno dobre jak i złe potrafią ciągnąć się przez stulecia.
Popatrzcie na Anglików. Oni mają zakodowaną potrzebę rywalizacji. Widać to na boiskach sportowych, w lepszych szkołach i podczas bójek w pubach. Jeśli nawet poprzez poprawność polityczną i grzeczność nie rzuca się to zawsze w oczy to istnieje. Grałem kiedyś z kolegami z pracy w siatkówkę. Anglicy wiadomo – kiepsko im szło bo gry nie znają. Trzeba było widzieć u niektórych łzy i wściekłość w oczach jak im coś nie wychodziło. My grając np. w krykieta w ogóle byśmy się nie przejmowali swoją nieporadnością. Dla nich to był "shame" i cały czas przepraszali.
Tak, ale z drugiej strony maja tez od wiekow tradycje zrzeszania sie i dzialalnosci spolecznej o ktorej mowiles. Polacy tez mieli tego zalazki, ale zniszczenie elit i umasowienie spoleczenstwa przez komunistow to skonczylo. Oczywiscie pewne cechy sa niezmienne, ale tutaj na tak zwanej emigracji to chyba raczej inna sprawa. Tutaj nie ma i nie bedzie jednolitej polskiej community: sa 1.przedwojenni Polacy, 2. ciulacze, ktorzy zaraz wroca do kraju, 3. robole z polsatem cyfrowym i goloneczka z polskiego sklepu oraz 4. ci, ktorzy sie asymiluja w mniejszym lub wiekszym stopniu. Kazda z tych grup tworzy swoj swiat i oprocz wspolnej narodowosci niewiele je laczy (w sensie interesow), wiec trudno tu mowic o jakiejs niesamowitej dzialalnosci spolecznej.
Wiesz, chyba na tym to polega. Nam jest strasznie trudno współdziałać. Zrobić coś razem w imię czegoś a nie przeciw czemuś. Mamy problemy ze współpracą i dlatego nasze indywidualne zdolności nie przekładają się na zbiorowe sukcesy.
Czasem jest to nawet absurdalne. Mam to zrobić w ten sposób? A dlaczego? Bo ty tak mówisz? A właśnie że zrobimy inaczej, po mojemu. A nie, to bawcie się sami. Każdy kto stara się narzucić swoją wolę jest podejrzany. Obojętne czy ma rację czy nie, należy się przeciwstawić.
Jacy jesteśmy? Tacy, jacy zostaliśmy wychowani. Moim zdaniem w Polsce powinno się zwracać większą uwagę na wychowanie dzieci. Większość Polaków stosuje kary cielesne lub nie daje dobrego przykładu swoim dzieciom. I w taki sposób wyrasta kolejne patologiczne pokolenie. W Anglii rzadko słyszy się o samobójstwach nastolatków, a w Polsce coraz częściej, ponieważ jeśli ktoś wychowuje się w takich warunkach bez perspektyw na przyszłość i nigdzie nie może znaleźć pomocy, to nie widzi innego wyjścia.
Zwrócmy proszę uwagę że to już kolejny w ostatnich tygodniach taki temat. Czytając je można dojść do pewnych wniosków.
Do jakich wniosków dochodzimy i co robimy na codzień aby zmienić taką postawę z biadolenia i narzekania na optymistyczne spojżenie na świat? a może pomimo tego co tu piszemy lubimy użalać się, i nie grać fair?
Jak to naprawdę jest???
Tutaj nie ma i nie bedzie jednolitej polskiej community: sa 1.przedwojenni Polacy, 2. [b:fbc3adbfb3]ciulacze[/b:fbc3adbfb3], ktorzy zaraz wroca do kraju, 3. robole z polsatem cyfrowym i goloneczka z polskiego sklepu oraz 4. ci, ktorzy sie asymiluja w mniejszym lub wiekszym stopniu. Kazda z tych grup tworzy swoj swiat i oprocz wspolnej narodowosci niewiele je laczy (w sensie interesow), wiec trudno tu mowic o jakiejs niesamowitej dzialalnosci spolecznej.
No jak to trudno?
Na niedawnym pikniku w polskim klubie byli wszyscy wyżej wymienieni.
I zgodnie współpracowali w konsumpcji darmowego wina i ciast… 😆
Sala była nabita aż miło popatrzeć.
Kolega chyba nie mógł zrobić w pogrubionym literki "ł" i wyszło dosc zabawne słowo. 🙂
ja mam pytanie- a po co mamy robic cos wspolnie? po co razem? ja jestem polakiem mieszkajacym w angli i koledzy angielscy z pracy szanuja moja ;odmiennosc; lepiej byc europejczykiem a dopiero potem polakiem zostaniemy lepiej zrozumiani i potraktowani niz w innej kombinacji 😉
ja mam wrazenie ze mamy dwoch Fatow….a moze jest ich nawet wiecej…
Jestesmy tym czym nasze doswiadczenie…
I to wszystko zalezy tez od nas co z nim zrobimy, jak zrozumiemy i zinterpretujemy….
Obserwujac dobro uczymy sie go..
Dziecko uczy sie cierpliwosci jak sie do niego cieprliwie mowi…
Uczy sie dzielenia jak ssie z nim dzieli…itd
To co mielismy za mlodu przesiaka do szpiku kosci…
I nie jest latwo sie tego pozbyc….
Mowiac sobie nie chce byc takim samym jak moi rodzice…nie widzi sie tego jak bardzo podobni sie do nich stajemy…
Jedynie zrozumienie, przyznanie sie, zaakceptowanie…pozwoli nam na oczyszczenie
Jednoczesnie boli jak cholera przyznanie sie do tych wszystkich okropnych cech ktore nosimy, do tych wszystkich grzechow nienawisci…zazdrosci…zawisci…
Boli rozwijanie sie, a nikt nie lubi jak boli
I kazdy kto tak ucieka od patrzenia na samego siebie bedzie stal w miejscu
Anglicy wiadomo – kiepsko im szło bo gry nie znają. Trzeba było widzieć u niektórych łzy i wściekłość w oczach jak im coś nie wychodziło.
To samo powiedzial mi pewien Szkot:
"My zawsze przegrywalismy z Anglikami ,wiec na mecze przychodzimy aby sie zabawic, a oni maj zakodowane ze znowu musza wygrac wiec sa spieci i wrzeszcza."
Po czym otworzyl butelke whisky i nalal sobie szklanke. Nastepnie zamknal butelke, która stala pózniej tydzien na stole w pokoju telewizyjnym 😯 👿 ❓