Kandydatury… hmmm.
Mam bardzo dużo spostrzeżeń co do tutejszych wyborów i kultury politycznej.
Arif Hussain, Roger Harrington i inni.
Nie żebym zachęcał, ale:
Kampania trwa w najlepsze, obozy rywali rozpoczęły wzajemną wyliczankę w to, co kto miał zrobić, a nie zrobił i odwrotnie.
Dość humorystycznie jest przeczytać, że "Labours promised you, but they did nothing!"…albo: "Liberal Democrats give you more money, but they will take it from your pocket next year…" 😆 😆 😆
Ale jedno uderza. Nikt nie opluwa nikogo, nie wyciąga jakichś teczek (nawiasem mówiąc tutaj nie bardzo jest co wyciągać, bo byle łajza nie ma szans się dostać w poczet kandydatów, a co dopiero wyżej), ani nie powołuje się na zdjęcia z lokalnym księdzem czy biskupem by zyskać głosy babciów, zwanych potocznie "mohery".
I to mi się podoba. Trzeba mieć sensowny plan i mieć pomysł jak go zrealizować. Nie to co w Polsce.
Natomiast nie podoba mi się uzywanie wobec wszystkich niemal kandydatów określenia że oni pracują "hard" z lokalną społecznością, bo te "working hard" znam z innych dziedzin tutaj i jak oni będą tak jak dotąd pracować "hard", to chyba na tych (na nich) nie zagłosuję.
Najbardziej "hard" to chyba pracuje facet robiący zdjęcia niektórym kandydatom dosłownie wszędzie.
Przy śmietnikach, starych rozwalonych bramach, pod posterunkiem policyjnym, przy wrakach aut, przy ruinach starych chałup i…przy wszelkich nowych obiektach, przy których oczywiście mieli jakiś udział kandydaci i ich ugrupowanie.
No i jest jeszcze jedna rzecz.
Wydaje mi się że żaden taki tutejszy kandydat, nie wyda ani grosza na jakiś kościółek, prezenty w postaci kamienicy czy gruntu dla miejscowej parafii, czy własne wygody, nie mając do tego jasnych podstaw prawnych. Tu przynajmniej (nawiązując do innego tematu z forum) nikomu w głowie jakieś Lichenie czy kolejne Łagiewniki czy pomniki.
To jest zdrowe. 🙂