wydaje mi się, ze nie zyję i jestem zawieszony miedzy dwoma światami, miedzy piekłem i jeszcze większym piekłem, ewentualnie miedzy bombardowaniem drezna a okopami pierwszej wojny światowej, jestem zawinięty we własne wspomnienia o tym jak to było przed godziną 20:00, męczę traumy wczorajszych fajerwerków, nieistotnymi bezdechami naruszam trywialne reguły chemicznych procesów przysadki mózgowej, walczę jak precel któremu nie dane jest nacieszyć się wolnością i zostaję umiesczony na półce w dziale pieczyw w tesco express, wzbraniam się i szarpię gryzące mnie uczucie pobłażania dla każdego Pakistańczyka, dla każdego Litwina i nawet dla Cyganów z Polski, odnoszę wrażenie, że nie jestem zakłopotany, choć niestety zażenowanie zerka zza neuronów i wbija wzrok w lustro, które pokazując zakłamany obraz , oszukane załamanie światła, straszne odbicie tego co wydarzyło się lub wydarzyć się mogło w każdym z pomieszczeń, kalejdoskop ujęć, gdzie głównie przewijają się biusty pięknie ubranych kobiet (w kreacjach na miarę Ophry Winfrey) i zazdrosne spojrzenia mężów tychże wyzej wymienonych, obrazy które przesladują ponętnymi biodrami w galowych spodniach lub sukniach z cekinami… i ta jedna, której nie spodziewałem się i której mam dziś za złe, miała kształty proporcjonalne (jak na jej wiek), jej kolory, faktura i zapach przyprawiały mnie o szał, oa nawet przechodziły mnie dreszcze.. butelka likieru kiwi… co miałem zrobić ? p o powrocie do domu po prostu zwymiotowałem..
a serce mam tylko jedno
jak mawiają starożytni rosjanie: Nie uwidieł kak ptica gawarit Jawohl !
cokolwiek by to znaczyło …
nie wiem czy wierzyć, ale reszta domowników próbuje mi wytłumaczyć, że mam po prostu kaca ( perswazje ust które zamieszkały w komórkach szarych jak mokry szkocki terrier)