Sąsiedzi, najbliższa rodzina, recepcjonistka w pracy albo pełnomocnik – każda osoba jest dobra dla inspektora kontroli skarbowej. Warunek? Musi chcieć przyjąć decyzję w imieniu podatnika – informuje "Rzeczpospolita".
Dla urzędników skarbowych i inspektorów kontroli skarbowej koniec roku to czas wytężonej pracy. Niektórzy jeżdżą nawet po całym kraju, chcąc zdążyć przed końcem roku z doręczeniem decyzji ustalającej wysokość zaległego podatku wraz z odsetkami za zwłokę – dodaje gazeta.
Niektórzy przedstawiciele skarbówki na nogach są już od 6.00 rano, po nocy spędzonej w pociągu. I niejednokrotnie nie jest to jedyna taka podróż w pogoni za danym pełnomocnikiem.
Inni starają się doręczyć pisma w mieszkaniu lub w miejscu pracy. Pozwala im na to art. 148 ordynacji podatkowej. Najczęściej jednak pracownicy fiskusa starają się doręczyć pisma domownikom, sąsiadom albo dozorcom domów, w których mieszkają ścigani podatnicy. Ale uwaga! Nie mogą nikogo zmusić do odebrania korespondencji – zauważa "Rzeczpospolita".
– Inspektorzy mają pięć lat na wręczenie decyzji ustalającej podatek w prawidłowej wysokości. Wolą jednak poczekać, aby narosły odsetki, i dopiero wtedy, na ostatnią chwilę, starają się doręczyć decyzje podatnikom – mówi cytowana przez dziennik radca prawny Anna Bryńska.
Więcej w "Rzeczpospolitej".