Strona główna › Działy › Hyde Park › "Goscie"
Wlasnie przeczytalam artykul na Londynku…i tak mnie cos wzielo by wrzucic tu linka do niego…bo jak zapewne sie domyslam wielu z was to dotyczy…
no mnie napewno 🙂
http://londynek.net/londyneknews/article?jdnews_id=1693904
Mnie wlasnie dotyczy ten problem i jestem juz tym wszystkim bardzo zmeczona juz naprawde zaczynam mowic "DOSYC"…
wielu ..bardzo wielu osobom podalam pomocna reke…z jednymi bylo wiecej porblemu z innymi mniej…jednak za kazdym razem jakos sie przezywa to wszystko…
Bywalo tak ze ludzie wiecej oczekiwali ode mnie niz moglam w rzeczywitosci dac (najlepiej to chyba by bylo gdybym im odstapila swoja prace, mieszkanie i nie wiem jeszcze co)mialam wlasnie taka jedna "kolezanke" z lat prawie ze dzieciecych z ktora drogi sie rozeszly od czasu gdy jej oczekiwania byly wieksze od tego co ja jej moglam w rzeczywistosci dac…
moglabym tak opisysywac i opisywac…bo drazni mnieto, denerwuje ,irytuje itd…
kiedys nawet wcisnieto nam jedna osoba i bezczelnie oklamano ze mowi po angielsku i poradzi soebie sama tylko troche jej na poczatek podpowiedziec co i jak….
po prostu tragedia…
Niestety wiekszosc ludzi ktora do mnie przyjechala zachowywala sie wlasnie w taki sposob jak opisywany w artykule….
Jednak nad to musze przyznac ze znalazlo sie pare osobek ktorych zachowanie bylo naprawde wzorowe… i nie tylko nie wykorzystali naszej dobroci jeszcze potrafili sie odzwdzieczyc …i wciaz sie ze soba spotykami i jest fajnie 🙂
przede wszystkim potrafili powiedziec "dziekuje" 🙂
Taak. Coprawda na glowe bez zapowiedzi nikt mi sie jeszcze nie zwalił, ale odkąd jestem w Anglii, co chwile dostaje sygnaly z Polski czy nie zalatwilabym pracy, mieszkania, zakwaterowania, pomocy w poznaniu miasta………. temu a temu. Najbardziej wkurza mnie to, że ludzie w Polsce przychodza do rodziny mojej i mojego meza i nalegaja "zeby tak pogadac z dziecmi w Anglii, bo to tamto i sramto". Tragedia. To nie w tym rzecz, zeby nie pomoc czasem, ale przychodza ludzie o ktorych istnieniu nie mam czasem zielonego pojecia, a jak sie pozniej okazuje ludzie ci nierzadko maja w UK rodziny czy znajomych, blizszych niz my. Chca poprostu, jak sami czasem tlumacza, pokazac, że "co – ja sobie sam nie dam rady?To ja im wszystkim pokaze".Dramat..
znam temat:))) mialem bardzo dobrych "znajomych" ktorzy do dzis nie potrafia powiedziec dziekuje ,za wyciagniecie ich z wielkiego bagna i klopotow w polsce,jeszcze wielce obrazeni,ze nie pomoglem wiecej(zaltwilem robote,pisze robote bo bylo ciezko ale amlo kto zaczyna od lekkich,pozyczylem kase na zycie na mieszkanie,czego jeszcze wiecej chcciec?)mowili ze z angielskim nie maja problemow,jak sei okazalo do pierwszej pracy jak poslzismy to szef podziekowal ze wzgedu na jezyk,ale poszlo z druga robota,po jakims czasie upomnialem sie upomnialem o kase,wiem nie ladnie sie upominac o swoje ale taki jestem, i wielka obraza majestatu nie odzywaja sie do dzis domnie,za to ze im nie pomogle:))))uwielbiam wdziecznych ludzi!!!!"pozdrawiam" wszystkich takich
Nic dodac nic ujac. Mialem taka sama sytuacje, ale myslalem ze tacy mili goscie nie przydarzaja sie wszystkim. Scenariusz ten sam, nianczenie, pozyczanie pieniedzy, a na koniec sluchanie wyzwisk i pretensji, mimo, ze bylo sie na kazde zawolanie. Ale coz… Najlepiej wystrzegac sie takich ludzi. Moze to smutne, ale nauczylo mnie to, zeby 2 razy sie zastanowic, zanim sie komus pomoze.
ojj tez sie nasluchalem na swoj temat jaki to ja jetsem bad 😈 i like it
Ja mysle ze ta swoista "zarozumialosc" przyjezdnych korzystajacych z naszej pomocy czesciowo / calkowicie (?) wynika z przekonania,ze my tu bogaczami jestesmy bo tyyyyyyyle zarabiamy przeciez i mamy rozowe zycie i nie powinnismy wcale im pozyczac lecz sie podzielic i nie upominac o nic 🙂 jak tylko napomkniesz lub nie daj Boze podliczysz – obraza majestatu!
straszne z nas mendy widocznie jesli tego nie rozumiemy !!!
[/b]
Oj, ja tez mialabym duzo do powiedzenia na ten temat… Ale najgorsze jest to, ze za kazdym razem powtarzam sobie nigdy wiecej a jak przychodzi co do czego to glupia sie zgadzam 🙁
A potem sobie pluje w brode i zaklinam sie, ze to ostatni raz.
Najlepiej to zamieszkac w mieszkaniu tak ciasnym by nikogo niemoc juz tam zmiescic. Przeze mnie zamieszkalo u mnie wielu i niektorym innym to sie nie podobalo. Bo najgorsze to obiecac bo juz nie potrafie pozniej tego odwolac. I tak to prawda, przyjezdni mysla ze mamy lepiej i latwiej wiec powinnismy im pomoc ([i:697b3a5abe]Jezus kazal sie dzielic[/i:697b3a5abe]). I prawda jest ze mozemy pomoc i nas na to czasami stac. Tylko by to sie nie powtarzalo nagminnie. Ja lubie pomagac i jestem frajerem w oczach niektorych, ale jezeli moge pomoc to pomagam. Mialem kiedys takiego szefa ktory jak mial to dawal wyplate, a jak nie mial to nie dawal, ale to juz inna historia.
Nie podobaja mi sie goscie ktorzy mysla ze sa u siebie w domu….
Zreszta napisalam to na blogu.
Za grosz wdziecznosci…. nie?…tacy juz jestesmy, a pozniej sie dziwia ze polak polakowi….ze niby wilkiem….
nie wielkiem tylko niektorzy ludzie NIE SA FRAJERAMI
starannie trzeba sobie dobierac gosci, i od razu robic regulamin…ja ci to…ale ty…tamto, i tyle
Ja mysle ze ta swoista "zarozumialosc" przyjezdnych korzystajacych z naszej pomocy czesciowo / calkowicie (?) wynika z przekonania,ze my tu bogaczami jestesmy bo tyyyyyyyle zarabiamy przeciez i mamy rozowe zycie i nie powinnismy wcale im pozyczac lecz sie podzielic i nie upominac o nic 🙂 jak tylko napomkniesz lub nie daj Boze podliczysz – obraza majestatu!
straszne z nas mendy widocznie jesli tego nie rozumiemy !
Dokładnie tak to jest. Ludzie w Polsce uważają, że pracy jest tu opór i każdy z nas zna conajmniej 50 miejsc gdzie można od zaraz zacząć pracę, a jeżeli im tej pracy nie 'załatwiamy’ (moje ulubione polskie słowo) to dlatego że nie chcemy im pomóc. A mieszkanie? Co niektórzy uważają że skoro my gdzieś mieszkamy to mamy święty obowiązek przyjąć ich pod swój dach na czas nieokreślony, do tego żywić ich i opierać, oczywiście nie oczekując żadnej partycypacji finansowej.
Takie zachowania wydaje mi się są spowodowane hura-optymistycznymi artykułami w polskiej prasie, opisującymi ile to pracy czeka na Polaków i podającymi zarobki w przeliczeniu na złote 🙂 (dopiero od niedawna można spotkać artykuły w nieco innej, mniej różowej tonacji)
Anglicy jak jadą kogoś odwiedzić na 1 dzień to bukują hotel.
ehhh wiedze ze ja nie jestem jedynym "frajerkiem" w tym towarzystwie …
jak juz wyzej opisalam mialam kiedys kolezanke ktorej z mojego punktu widzenia bardzo duzo pomoglam z jej punktu bardzo malo….i z tego tutylu nasluchalam sie od osob ktorych nawet nie znalazlam bardzo wielu nieciekawych epitetow na moj temat ta melpa potrafila pokazywac ludziom moje zdjecia i opowiadac niestorzone rzeczy na moj temat…hmm coz za wdziecznosc …
To prawda co Marta powiedziala….by ustanawiac zasady na ktorych dana osoba u ciebie jest…
U mnie sie to sprawdzilo i to bardzo… moze na poczatku relacji brzmialo to bardzo szorstko…i nie przyjemnie…ale pozniej jak najbardziej zdalo egzamin…
Ale jak narazie nie mam zamiaru…nikogo przyjmowac…bo gdybym tak miala do tego podchodzic ze ktos tam ma zla sytuacje w Polandii i naprawde nie ma wyjscia…to bym musiala sciagnac przynamiej polowe Polski…
nie dziekuje ….
a tymczasem pozdrawiam te osoby z ktorymi wciaz trzymam bardzo dobry kontakt i przyjechaly tu w pierwszej kolejnosc do mnie …te wlasnie osoby sa "ludzmi" a nie ludziskami 🙂
Dodam tylko siebie do listy, a szczegolow nie bede opisywal bo przedmowcy juz wszystko powiedzieli.Sam tez sie zastanawialem dlaczego tak jest i doszedlem do wniosku ze wiekszosc polakow ma po prostu taka mentalnosc. 😕
W moim przypadku nawet okreslenie zasad od samego poczatku sie nie sprawdzilo.. Przyjechala do mnie najlepsza przyjaciolka, pomoglam znalezc prace, przyjelam pod swoj dach, zalatwialam dziesiatki innych rzeczy a w zamian chcialam tylko jednego, a mianowicie, zeby utrzymywala pozadek, bo straszna pedantka jestem… Zgodzila sie, obiecala, ze bedzie sprzatac a jak juz przyjechala to traktowala mnie jak sluzaca.. Z gory zakladala ze wszystko jej sie nalezy. I co najlepsze to cytuje "A co ty takiego dla mnie wielkiego zrobilas? to ze prace znalazlas?
I co z tego!".. Takim sposobem pozbylam sie jednej z przyjaciolek…
Powiem wam o czymś zupełnie innym.
Fatamorgana opowiedział mi niedawno taką oto rzecz: Pomógł takiej jednej grupie młodych bardzo Polaków. Zawracali mu głowę najpierw przez neta ( tak to jest jak się angażuje ktoś dużo…), że to on na pewno coś wie i pomoże. Dał słowo i znalazł od ręki chatę. Prosto z ulicy, mieli pod nosem przystanek i mieszkanie, w dodatku mogli odzyskać depozyt w przypadku wcześniejszej wyprowadzki -i odzyskali. Zaznaczam wyraźnie, że Fata nigdy ani myślał o pieniądzach za jakieś pomaganie czy przysługi. Pech czy raczej głupota lidera tej grupy sprawiła, że ściągnął sobie i pozostałym na głowę i do mieszkania osławionego Cygana Pizzę. Ten groził im, potem przyszedł, pozbierał co chciał i poszedł. Ów smarkacz nie dość, że nic nie zrobił (nawet nie powiadomił glin czy Faty- a można było wtedy drania szybko złowić jeszcze na ulicy!), to jeszcze później naraził go na utratę zaufania i dobrej, solidnej opinii w komendzie POLICJI, bo gliny chciały wysłuchać zeznań. Fata nakłonił go do ich składania, ale ten -jak już przyszło co do czego- dał dyla z komendy jak złodziej jakiś, mówiąc że się boi (ale wcześniej strugał bohatera). Obiecał, że przybędzie. Fata jak głupi czekał na niego, na choćby telefon, potem po niego pojechał specjalnie, poświęcając czas i paliwo (tak było kilkakrotnie!), a jak go już zawiózł (gliniarze też specjalnie zaplanowali czas i tłumacza), to ten dał ciała totalnie. Mało tego, jeszcze wypytywał Fatę jaki ma interes w tym wszystkim (nie mógł pojąć, że to tak bezinteresownie a nie dla korzyści), i po co mu to -zamiast dotrzymać danego słowa.
Strasznie się wtedy Fata wściekł i powiedział, że jedną z najgłupszych rzeczy jakie można robić w Anglii jest pomaganie rodakom dla ich własnego dobra.
Woził ludzi swoim autem, latał, biegał a inni świadkowie też zrobili sobie jaja ze wszystkich i całej akcji składania zeznań, bo jak mieli jechać na komendę, to się okazało, że byli…pijani i ledwo się trzymali na nogach.
Facet zaplanował wszystko, kilka poważnych osób czekało na nich a ci niepoważni smarkacze się popili. Niebywałe, aż sam nie wierzyłem.
Prawdę mówiąc, wcale się nie dziwię rozgoryczeniu i jego i innych. I taka mentalność i takie chrześcijańskie "przymioty" widać są w naturze człowieka zwanego Polak.
NIEWDZIĘCZNOŚĆ drugą naturą Polaka?
A cwaniactwo pierwszą?
👿 😡
Chyba nie ma w ogole co pomagac.Prawo dzungli – slaby padnie ofiara silniejszy przezyje – i to tyle.
Rece opadaja jak czytam poprzedni post, zwykle buractwo i dzicz – niech zdychaja na ulicach i niech daja sie robic w konia cwaniaczkom.Prosze sobie pomyslec ile czasu czlowiek i pieniedzy traci bezinteresownie, a moglby to inaczej spozytkowac, i co w zamian?? Nawet pewnie dziekuje nie uslyszy…