23.05 WTOREK, sklep z polskimi towarami na Harehills…późny wieczór.
-Ty jesteś z Polski? (pytanie do mnie)
-Tak się składa że tak…
-No to pożycz dwa funty.
-Nie, z zasady nie pożyczam pieniędzy nikomu.
-No weź się nie żydź tylko pożycz, oddam nie?
-Nie, słuchaj nie ma mowy, za dużo was tu do pożyczania pieniędzy…
-Weź nie pie…l! No pożycz, k….co ci szkodzi, no to powiem wprost; DAJ dwa funty…
-Dać? słuchaj ja muszę ciężko pracować na te funty a wy chcecie je pożyczać…Za dużo was do pożyczania.
-Jakby nie sklep to byśmy to inaczej załatwili…
To zapis "dialogu" jakiegoś szczawia z Polski ze mną w popularnym sklepie ale…
Przed tym samym sklepem dosłownie kilka minut wcześniej:
Trójka pijaków wyglądających jak …."Janusze" ale podstarzałe takie, w tej najgorszej odmianie.
-K…a no daj piątaka nie?
-Ale nie mam!
-No dajże nie? Oddam ci na 200%!
-Nie mam zostały mi 2 funty, nic k… nie mam.
-No weź nie p….. ! Ja cie p….nie pożyczysz mi? Mi nie pożyczysz???
-A skąd ci k…wezmę jak nie mam?!?
-Ty (do trzeciego), ale ty to masz na pewno?
-Spier….!!! Też nie mam.
Puenta?
Cóż, biedniejemy chyba…. 😀 😀 😀
A na marginesie; sklepy z polską żywnością powstały, bo było na nie zapotrzebowanie,. Przyciągnęły jednak oprócz klientów także męty jak widać… Czyżby obrazki minionej epoki (budka z piwem i grupki pijaczków wokół niej) miały odżyć ?