Strona główna › Działy › Praca › czy warto przyjechać do pracy w Leeds?
O ile mi wiadomo, większość Polaków wyjeżdża za granicę z własnej i nieprzymuszonej woli i nikt nie zabrania im w każdym momencie wrócić do kraju. Naprawdę nie rozumiem jak można określać pobyt tutaj mianem konieczności. Co do "przykrej" – no cóż, nie zawsze wszystko jest usłane różami, ale to już zależy w głównej mierze tylko od nas.
W takim razie na jakich zasadach wyjezdza mniejszosc? 😉
I moze nikt nie zmuszac, ale jest cos takiego zwanego 'sytuacja zyciowa’ (osobista, zawodowa, finansowa, whatever), co czasem ma duzy wplyw na decyzje o wyjezdzie, jak rowniez na mozliwosci powrotu. Stad mysle mozna pobyt niektorych tu (i nie tylko tutaj) okreslic 'koniecznoscia’ – ale to juz od kazdego zalezy jak sobie swoja emigracje nazwie.. 🙂
Co do 'przykrej’ – bardziej patrzylbym od strony oderwania od rodziny/przyjaciol/znanej kultury/ulubionego monopolowego czynnego 24h.. tia, szczegolnie to ostatnie naprawde 'przykre’ potrafi byc.. ;))
a fatamorgana to moglby sam swoje poglady zaprezentowac na zachete zamiast sie tylko bawic w wodzireja kolka dyskusyjnego.. ;)))
pozdrawiam
[quote:2aad99dbce]
W takim razie na jakich zasadach wyjezdza mniejszosc? 😉
[/quote]
Sa przeciez przypadki uprowadzen i przetrzymywania za granica. Ostatnio glosno bylo o Szwecji. Zakladam jednak ze nie o tym bedziemy rozmawiac.
[quote:2aad99dbce]
I moze nikt nie zmuszac, ale jest cos takiego zwanego 'sytuacja zyciowa’ (osobista, zawodowa, finansowa, whatever), co czasem ma duzy wplyw na decyzje o wyjezdzie, jak rowniez na mozliwosci powrotu. Stad mysle mozna pobyt niektorych tu (i nie tylko tutaj) okreslic 'koniecznoscia’ – ale to juz od kazdego zalezy jak sobie swoja emigracje nazwie.. 🙂
Co do 'przykrej’ – bardziej patrzylbym od strony oderwania od rodziny/przyjaciol/znanej kultury/ulubionego monopolowego czynnego 24h.. tia, szczegolnie to ostatnie naprawde 'przykre’ potrafi byc.. ;))
pozdrawiam[/quote]
Sytuacja zyciowa do nie przymusza do wyjazdu za granice. Moze zmusic do sprzedania majatku, obnizenia jakosci zycia albo innych wyrzeczen ale nie wyjazdu za granice. Nie jestesmy niemieckimi Zydami w latach 30-tych ktorzy musieli ratowac zycie uciekajac z kraju. Wyjechalismy tam gdzie liczylismy na znalezienie wiekszych mozliwosci i zakladam ze je znalezlismy skoro tu siedzimy. Emigracja dla Polakow jest szansa, jedna z mozliwosci a nie zadna tam koniecznoscia. Koniecznoscia moze sie stac kiedy nasi rodacy w kraju ustanowia pana Leppera Bogiem-Imperatorem lub cos kolo tego 😉
Sa przeciez przypadki uprowadzen i przetrzymywania za granica. Ostatnio glosno bylo o Szwecji. Zakladam jednak ze nie o tym bedziemy rozmawiac.
Wiadomo ze sa, ale ciezko w tym przypadku mowic o koniecznosci, jakkolwiek przykra by ona nie byla. Nawet tu w UK mamy przypadki zabierania paszportow i praktycznie 'zmuszania’ do pracy, bylo cos o tym na forum, nie trzeba az w Szwecji szukac.
Sytuacja zyciowa do nie przymusza do wyjazdu za granice. Moze zmusic do sprzedania majatku, obnizenia jakosci zycia albo innych wyrzeczen ale nie wyjazdu za granice. Nie jestesmy niemieckimi Zydami w latach 30-tych ktorzy musieli ratowac zycie uciekajac z kraju. Wyjechalismy tam gdzie liczylismy na znalezienie wiekszych mozliwosci i zakladam ze je znalezlismy skoro tu siedzimy. Emigracja dla Polakow jest szansa, jedna z mozliwosci a nie zadna tam koniecznoscia. Koniecznoscia moze sie stac kiedy nasi rodacy w kraju ustanowia pana Leppera Bogiem-Imperatorem lub cos kolo tego 😉
Sytuacja zyciowa to bardzo szerokie pojecie i uwierz mi – moze 'zmusic’ do wyjazdu za granice. 'Zmusic’ w sensie miec duzy wplyw na taka decyzje, jak napisalem wczesniej, nie na zasadzie 'wyjezdzaj or die’ 🙂
Majatek moze sie skonczyc, jakosc zycia moze byc ciezko juz dalej obnizac.. Osobiscie poznalem tu kilka przypadkow z mniejszych miast czy wsi gdzie w PL pozostalo im jedynie krasc chyba aby przezyc, utrzymac zone/meza/dziecko/psa – inna opcja, zapewne tez nie jedyna i ostateczna, byl wyjazd. I w takich przypadkach mysle mozna mowic, przynajmniej poczatkowo, o 'przykrej koniecznosci’. Z tej grupy uwazam ze wywodzi sie najwiecej JANUSZY 🙂 dajacych sie przerobic cfaniaczkom – desperacja moze prowadzic do wielu glupich i nieprzemyslanych decyzji/zachowan..
Inna kategoria sa Ci wyjezdzajacy by poprawic z 'dobrego’ na 'lepsze’ czy z 'bardzo dobrego’ na 'super’ – tu mamy wlasnie wykorzystywanie szansy, mozliwosci, jakie dalo nam otwarcie rynku pracy w maju 2004.
pozdr
Oczywiscie ze sytuacja zyciowa moze sie przyczynic do decyzji o wyjezdzie. To bezdyskusyjne.
Wyrazenie "przykra koniecznosc" kojarzy mi sie jednak z mentalnoscia niestety czesto spotykana u polskich emigrantow. Jest nia POCZUCIE KRZYWDY. Krzywdy doznawali tacy delikwenci w kraju rodzinnym, krzywda jest dla nich poniewierka po swiecie (ktora sami przeciez wybrali!), w zasadzie jako krzywde kwalifikuja wszystko co nie jest lezeniem do gory brzuchem na Majorce!
Rozroznijmy dwie rzeczy: PRZYKRY syf w Polsce i MOZLIWOSC zapomnienia o nim za granica. Nie przenosmy poczucia krzywdy na wszystko co spotkamy za granica. To nie pomoze nikomu a najbardziej zaszkodzi nam.
Pozdrawiam
No i dotarlismy do sedna sprawy:
[quote:5f7ef5f053]PRZYKRY syf w Polsce i MOZLIWOSC zapomnienia o nim za granica[/quote]
Czyli jakby nie bylo przykra koniecznosc. Wybor – jasne, ale jaki?? Pracowac za 800-1000 zl miesiecznie?? Zacisnac pasa?? Obnizyc jakosc zycia?? Sprzedac cos??
Tylko wyjasnij mi jak to ma zrobic mlody czlowiek nie posiadajacy domu (mieszkania), samochodu i myslacy o zalozeniu rodziny?? Jak??
Fakt jest faktem, nigdy nie plakalem jak mi ciezko w polsce. Ale moze to dlatego ze nigdy nie mialem problemow finansowych (glownie dzieki rodzicom), ale znam kilka osob, ktore mialy. Praca po 14 godzin dziennie za 1000 zl miesiecznie (dlatego ze chlopak nie mial dzianych rodzicow, ktorzy mogli go wyslac na studia i przez to nie mogl liczyc na dobry start w zyciu), do tego dziewczyna w ciazy 2-3 lata mlodsza od niego (a co za tym idzie bez jeszcze wykszalcenia) i rowniez z rodzicami ktorzy mieli problem z wiazaniem konca z koncem.
Krytykowac moze kazdy, ale zanim zaczniesz mnie obrzucac argumentami przeciwnymi do moich, odpowedz tylko na pytanie, ilu z nas wyjechaloby za granice jesli zarobki w polsce byly na porownywalnym poziomie co tutaj?? Ilu z nas opusciloby nasze rodziny, gdyby mogli zostac w poblizu tych, ktorych kochaja i szanuja,gdyby mogli godnie pracowac i utrzymac rodzine za to co zarobia??
W polsce (poki co) nie ma szans na godne zycie czlowiek, ktory nie ma mgr przed nazwiskiem, albo fachu ktorego w polsce brakuje (oczywiscie pomijam juz rodzinne uklady i ukladziki dzieki ktorym wiekszosc zalatwia sobie prace – nie chcialem tutaj absolutnie nikogo obrazic), wiec oszczedz mi prosze komentarzy pod tytulem "W polsce jest syf, tu jest okej, ale systuacja mnie nie zmusila do wyjazdu", bo zaprzeczasz sama sobie, bo przeciez do wyjazdu zmusil Cie syf. Zyj i daj zyc innym. Poza tym jesli w polsce sie nagle poprawi, to zapewne bedziesz wracala tam tak szybko jak reszta z nas, bo mimo tego wszystkiego czego dorobilem sie tutaj chcialbym wrocic do tego co mialem wczesniej, ale jakos mi sie nie spieszy (poki co).
I choc wiem, ze nie szybko, to mam nadzieje ze kiedys wszystko zmieni sie na lepsze.
Zycze wszystkim, aby po powrocie do polski mieli wiecej niz tutaj. 😀
Pozdrawiam Wszystkich!!!
stanowczo musze przestac czytac fatamorgane bo zbyt dlugie posty mi wychodza 😉
Pozdrawiam serdecznie czekajac na glos opozycji!!
to jeszcze trzeba rozroznic co dla kogo znaczy 'przykra koniecznosc’, jakbysmy sie mieli zaglebiac 🙂
moze kazdy sie wypowie czym jest dla niego/niej pobyt za granica, w naszym przypadku UK? u mnie mozna powiedziec, ze po czesci byla to zblizajaca sie koniecznosc, chec poprawy warunkow, sprawdzenia sie kompletnie na swoim, wyzwanie, ciekawosc, przygoda, zylka awanturnicza tez miala tu pewne znaczenie.. 😀
przykre moze bylo rozstanie z bliskimi ale all the excitement co do przyszlosci przebil to szybko.
porzucajac PRZYKRY syf w Polsce masz mozliwosc zapomnienia o nim za granica.. ale nie zapominaj, ze kazdy kraj ma swoj przykry syf, ktory poznaje sie z czasem.. i czasem nie wiadomo co lepsze 🙂
stanowczo musze przestac czytac fatamorgane bo zbyt dlugie posty mi wychodza 😉
Pozdrawiam serdecznie czekajac na glos opozycji!!
fata sie wycfanila i teraz tylko tematy zapodaje, leniuch jeden.. ;)))))
w 100% zgadzam się ze Scoorkiem !!!
pzdr dla wszystkich :]
[quote:adcdfb59ab]
Chyba coś się komuś pomyliło z tą "przykrą koniecznością". O ile mi wiadomo, większość Polaków wyjeżdża za granicę z własnej i nieprzymuszonej woli i nikt nie zabrania im w każdym momencie wrócić do kraju. Naprawdę nie rozumiem jak można określać pobyt tutaj mianem konieczności. Co do "przykrej" – no cóż, nie zawsze wszystko jest usłane różami, ale to już zależy w głównej mierze tylko od nas.[/quote]
Nic się nie pomyliło…Po prostu nadal większość "patriotów", czyli tych co zdecydowanie wolą siedzieć w Polsce, uważa, że my tu przyjeżdżamy do kiepskiej roboty, kiepsko opłacanej i żyjemy bardzo przeciętnie po to, aby jak najwięcej zaoszczędzić… a to jest po prostu przykre, że tak często wygląda "kariera" za granicą. Tyle że Polak potrafi i ambitni potrafią z tego wyjść na szersze wody.
Tak; zwłaszcza że naprawdę często nasze media piszą o Polakach, studentach, którzy jadą "na zmywak" bo nie mają lepszego wyboru w kraju. Inna sprawa, że podstawą do takiego pisania są dane publikowane co jakiś czas, choćby ostatnie z UK z których jednoznacznie wynika, że zdecydowana większość nowej emigracji (ok. 80 %) trafia do prac "podrzędnych", czyli takich gdzie Anglikom nie bardzo się chce tam pracować i gdzie płaca jest minimalna…
Tak nas w większości widzą.
W związku z tym pojawia się druga sprawa. Koniecznością jest to, że "z braku laku" taki wyjazd za granicę jest często ostatnią deską ratunku, bądź aktem desperacji (bez znajomości języka, z dwustoma funtami w kieszeni). Wyjeżdżający nie musieli wyjechać, ale oni tak twierdzą, ponieważ musieli coś zrobić ze swoją często beznadziejną sytuacją i brakiem perspektyw na dalsze życie.
Nie wszyscy są jak Janusze, ale WSZYSCY CHCĄ GODNIE ŻYĆ!
Mieć jakieś pieniądze i nie mieć problemów przynajmniej tych podstawowych, zw. z egzystencją…
Aby to jednak osiągnąć trzeba jednak było wielu wyjechać tam, gdzie są większe możliwości. Uczciwie przyznaję, że i w moim przypadku tak było.
Dopiero tu i teraz mogłem naprawdę rozwinąć skrzydła i na dziś powiem tak: NARESZCIE ŻYJĘ PEŁNIĄ ŻYCIA! I realizuję dosłownie wszystkie plany i marzenia!
Czego wszystkim życzę, niezależnie w którym kraju siedzą…
ScOOrK wrote:stanowczo musze przestac czytac fatamorgane bo zbyt dlugie posty mi wychodza 😉
Pozdrawiam serdecznie czekajac na glos opozycji!!
fata sie wycfanila i teraz tylko tematy zapodaje, leniuch jeden.. ;)))))[/quote]
WYCWANIŁA…
Akurat….
Zresztą, tak "za dużo" pisałem, no to teraz Wy się możecie wykazać… 😀 😀 😀
Pozdrowienia.
I dziękuję za wypowiedzi. W końcu forum jest i po to aby podyskutować.
WIEM.. 🙂
ale jakos do cFaniakowania mam sentyment.. 😛
hmmm przykra koniecznosc….
zgadzam sie ze Scoorkiem Fatamorgana i z innymi ktorzy maja podobna opinie…
Nistety to prawda ze wiekszosc polskich mediow kresla wzor polaka w Uk jako pracownika ktory tyra 14h/dziennie na zmywaku badz innych rownie nie wysokim stanowisku i ze oczywiscie zarabia totalne minimum z minimum…!!!
Sama sie takze spotkalam z chora sytuacja a moze i zazdroscia, jak dosyc bliska znajoma jednego z czlonkow mojej bliskiej rodziny bardzo zawziecie klocila sie o to ze ja to napewno nie mam tak dobrze pewnie zmywam gary w jakiejs podrzednej restauracyjce …a czemu tak twierdzi …"hmm no bo tyle sie slyszy i czyta ze to nie mozliwe i napewno jest tak ja ja mowie…"
A ja to bylo ze mna…troche koniecznosc troche chec poznania czegos nowego sprawdzenia sie i wyzwanie …
No coz zdalam maturke i co dalej mialam kilka opcji…
pojsc na studia mieszkac wciaz z rodzicami(w pewnym sensie juz sie troszke z nimi"dusilam" chcialam miec swoj wlasny kat swoja przestrzen zyciowa i w ogole)
inna opcja wynajac "cos" ale to cos brzmialo by raczej jak jakis pokoik bo na cos wiecej by mnie chyba stac nie bylo i gdzie ta przestrzen zyciowa?
i studiowac…a ciekawe za co bym zyla?pewnie bym poleciala do mamusi po pieniazki…bo albo bym studiowala zaocznie i pracowala jednoczesnie i i tak i tak by mi nie starczalo albo bym tylko pracowala i byloby na styk
no i ostatnia opcja …wyjazd za granice sporbowac szczescia i wyprobowac sily zobaczyc jak jest…
Oczywiscie wybralam ostatnia…moze i nie byla to dla mnie przykra koniecznosc ale najlepsza opcja…tu przynajmiej moge zyc na dobrym poziomie nie martwic sie o to czy mi wystarczy do 1 -szego a takze i moge pomoc rodzinie.
Jesli chodzi o inne przypadki…no niestety czasem jest to przykra koniecznosc….czasem ludzie naprawde nizeli krasc (bo czasem tylko to im pozostaje…)by moc wykarmic rodzine wyjada tu by sie "meczyc" psychicznie z dala od bliskich, kraju, przyzwyczajem nawet zaprzyjaznionej pani z pobliskiego kiosku….
No coz taka rzeczywistosc i nie zgdzoe sie z kims kto mowi ze przykra koniecznosc to wygrzewanie sie na Majorce…
[quote:e57f5d4f49]No coz taka rzeczywistosc i nie zgdzoe sie z kims kto mowi ze przykra koniecznosc to wygrzewanie sie na Majorce…[/quote]
hm, z ta Majorka to tryche odwrotnie kolega brany za kolezanke mial na mysli.. 🙂 nikt zdrowy psychicznie nie potraktowalby takiej opcji spedzania czasu jako koniecznosc, tym bardziej przykra.. dobra, to kiedy majorka otwiera rynek pracy dla Polakow? 😀
[quote:54d76bb35e]
hm, z ta Majorka to tryche odwrotnie kolega brany za kolezanke mial na mysli.. 🙂 nikt zdrowy psychicznie nie potraktowalby takiej opcji spedzania czasu jako koniecznosc, tym bardziej przykra.. dobra, to kiedy majorka otwiera rynek pracy dla Polakow? :D[/quote]
Juz otwarla! Majorka jest wyspa nalezaca do Hiszpanii, zatem droga wolna, kochani.
Goniu, slonce drogie, czy moglbym niesmialo zasugerowac Ci zebys nieco uwazniej czytala posty zanim je skomentujesz?