Anglicy jak i inne nacje nie są wolni od poczucia wyższości nad człowiekiem, który przychodzi do nas po coś, czym my dysponujemy.
W takim momencie w grę- oprócz wymaganych kwalifikacji- wchodzą jeszcze; pierwsze wrażenie, sympatyczny (albo i nie) wyraz twarzy, atrakcyjność wyglądu (dotyczy zwłaszcza kobiet) i…
Humor konsultanta, albo "selekcjonera". Powiedzmy sobie wprost: po tamtej stronie też pracują po prostu ludzie…
Z wszystkimi zaletami i wadami. Jednak niektórzy z nich pracują bardziej szczegółowo (bardziej dociekają czy się nadajesz), a inni mniej, czyli dadzą ci robotę głównie za wygląd i dobrą gadkę.
Bywa tak, że za jeden dzień pracy nie chcą zapłacić, bo to za dużo "zawracania głowy", a bywa, że pracownik potrafi poświęcić kilkanaście minut swego lunchu na porozmawianie z interesantem (wyjątkowo spotykane w tym kraju!).
Nie wspomniałem o znajomościach i preferowaniu swoich, czyli Anglików, bo to inna historia… 😕