Pochwalam przedmowcy ideologiczne podejscie do milosci-czy raczej zakochania….
Ale czy to nie jest zauwazalne ze takie spojrzenia, i to cos w oku…z kolorowymi, to jest raczej rzadkosc…Malo tego przyjazni kolorowych mikstur sa raczej rzadko widziane…chyba ze ktos sie z nimi wychowal.
Oni maja poprostu troszke inaczej niz my.
Oczywiscie ze w milosci nie ma miejsca na zwracanie uwagi na kolor skory…ale wlasnie taka milosc jakiej my polacy szukamy-a napewno obraz niej jest uksztaltowany przez literature, i filmy, i wogole…kulture…
-to niekoniecznie ich obraz milosci. I to wszystko.
Czy to Goethe zauwazyl ze na polnocy, gdzie jest zimno ludzie sa bardziej melancholijni,introwertycy, z wiekszym potencjalem tworczym…
A tam gdzie jest cieplo, ludzie sa bardziej rozwiezli, mneij zestresowani tym samym, bardziej otwarci wewnetrznie….no ale z rozwojem cywilizacji tam troszke gorzej…hm….sama sie zastanawiam…
Czy to ma dla was jakis sens? I co o tym myslicie?