idzmy twoim tokiem rozumowania.
– konczysz studia. 24 lata. zaczynasz prace, odkladasz co miesac hajs zeby miec na dzieci. nie myslisz o czrnych dniach. w wieku 35 lat masz wypadek, no pech. wydajesz wszytko na leczenie, bo akurat masz odlozone. I co?
dalej. nie masz mieszkania ( bo odkladasz), swiata nie widziales ( bo odkladasz). wszystko masz na dzieci. i co?
policz ile tracisz przez te wszyskie lata odkladajac i nie pobierajac dotacji na twoje dzieci. inflacja zrzera odlozone przez ciebie pieniadze ( nie zainwestujesz ich na gieldzie bo za duze ryzyko, to hajs na dzieci przecie).
potem w wieku 50 lat, zmeczony zyciem, zapracowany decydujesz sie na dziecko. daj ci los zeby urodzilo sie zdrowe ( w co watpie, aha, i znajdz kobieta ktora bedzie czekac z toba do tego czasu, chyba ze trafisz mloda, bo przecie bedziesz bogaty). i co?
wszyscy ktorzy maja dzieci i chodza do pracy to tepaki, nie wiedza ze mozna inaczej, ze ty masz rozwiazanie. no szok!!! zyjemy zeby robic, robic, robic…bo dziecinie daja radosci, nie upiekszaja dnia, nie nadaja celu w zyciu. bo nie trzeba byc w sile wieku aby znim grac w pilke i byc autorytetem i wzorem ( stary to ma byc dziadek, aby opowiadal i przekazywal doswiadczenia i wiedze). Natura tez jest w bledzie, zle to poustawiala, dzieci rodzi sie po 50, jak juz ma sie konto grube, nie w sile wieku kiedy ma sie sile i checi i wiare w samego siebie.
jedzie typ samochodem i slyszy w radio komunikat:
– uwaga, uwaga. na autostradzie M62 mamy wariata co jedzie pod prad z duza predkoscia. prosze zachowac ostroznosc.
– wariata..? mamy wariata??? ich jest wiecej, to sami wariaci. oni wszyscy jada pod prad!!!