Strona główna Działy Hobby Bojkot Gazety Wyborczej w odpowiedzi na szkalowanie kibicow. Bojkot Gazety Wyborczej w odpowiedzi na szkalowanie kibicow.

#125296
SpokoBoyxxx:)
Członek

http://futbolnet.pl/wiadomosci/futbologia-sam-przeciwko-dzikim-hordom-kibolskim
Futbologia. Sam przeciwko dzikim hordom kibolskim
Źródło: futbolnet.plAutor: Szymon Woźniak
Na reakcję kibiców i zarządu KKS Lech Poznań nie trzeba było długo czekać. Nazajutrz po opublikowanym przez Gazetę Wyborczą artykule „Kibolski Klub Sportowy”, autorstwa Michała Szadkowskiego, władze Lecha zrezygnowały ze współpracy tym z dziennikiem, wypowiadając umowę patronacką. Jednostronnie. Kibice „Kolejorza” organizują akcję nawołującą do bojkotu GW, jak i wszystkich produktów wydawnictwa Agora.

Artykuły, które stały się przyczynkiem do tego, nie były poprzedzone żadnym doniosłym, acz gwałtownym, wydarzeniem. Nie powstały w odpowiedzi na skandaliczne zachowanie kibiców „Kolejorza”, nie opisywały incydentów, do których (nie) doszło na stadionie przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu. Nic z tych rzeczy.

Stadion Lecha w tym roku dwukrotnie (na razie) był areną ciekawych widowisk, które odbywały się w iście piłkarskiej atmosferze, przy akompaniamencie śpiewu 11 tysięcy gardeł. Frekwencja wprawdzie to niezbyt imponująca, ale z powodu modernizacji obiektu przy Bułgarskiej nie zmieściło by się nań ani pół osoby więcej. A i tak na nie wybudowanym jeszcze Stadionie Miejskim zebrała się widownia w Polsce najliczniejsza.

“Zachodni wiatr wieje”
Kibice „Kolejorza” stworzyli podczas tych meczów wspaniałą atmosferę, dzięki czemu (przyznacie Państwo) piłkarzom grało się lepiej, a i widzom oglądało się bardzo przyjemnie.

Trybuny obiektu przy Bułgarskiej regularnie odwiedzają dzieci i młodzież. Na klubowy parking podjeżdżają autobusy z wycieczkami szkolnymi z różnych zakątków Polski. Wśród widowni sporą część stanowią przedstawicielki płci pięknej. Częstymi gośćmi są emeryci.

Wiadomo, że nie wszyscy zdzierają gardło przez 90 minut. Są i tacy, którym śpiew ani razu nie zagości na ustach. Na trybunie emeryckiej właśnie (nazwa nieformalna) da się słyszeć narzekania na nowe techniki korporacyjnego zarządzania w firmie jednego z widzów, rozmowy o interesach, kobietach.

W Poznaniu udało się osiągnąć pewną równowagę między kibolem i piknikiem. Jeden drugiemu nie wchodzi w drogę, obaj wiedzą, że są sobie nawzajem potrzebni. Kibole są od oprawy meczu i dopingu – pikniki wypełniają resztę przestrzeni stadionowej oraz klubową kasę. To właśnie kibice – zarówno ci pierwsi, jak i drudzy, są głównym sponsorem poznańskiego klubu. Jeden z drugim w takim samym stopniu cieszą się po bramce zdobytej przez KKS.

Ale dość tej sielanki…
Przed ponad miesiącem w Poznaniu doszło do rozbicia grupy przestępczej, która związana była z kibicowskimi strukturami Lecha. Zatrzymanym postawiono zarzuty organizowania ustawek, rozbojów i handlu narkotykami.

W wywiadzie dla Wyborczej funkcjonariusz poznańskiego oddziału CBŚ opowiada o bojówkarzach, jako o ludziach słabo zainteresowanych futbolem. Ot, klub jest dla nich okazją do zdobycie prestiżu, wyrobienia sobie pozycji, zawiązania potrzebnych znajomości, zrobienia intratnego, nie zawsze, legalnego interesu.

CBŚ donosi, że za sprawą przywódcy grupy bojówkarzy, „Olafa”, a także jego ziomków, na stadion wpuszczani byli pokątnie ludzie o szemranej reputacji. Stanowili oni nieformalną ochronę na trybunach. Niewykluczone, ze za swoją działalność otrzymywali pieniądze…
Zajmowali się również handlem narkotykami.

I te doniesienia stały się dla redaktora Gazety Wyborczej przyczynkiem do wzmożonego śledztwa dziennikarskiego.

Miesięczne zgłębianie tematu przez Michała Szadkowskiego zaowocowało wnioskami godnymi każdego lepiej rozeznanego w świecie nastolatka. Szadkowski udowodnił, że kibice Lecha nie są święci, nie są grzeczni, niektórzy są niegrzeczni, bardzo niegrzeczni. Ale wśród kibiców którego klubu nie ma takowych?

Wybuchowa mieszanka wykolejeńców i studentów
Jedną z piękniejszych rzeczy w futbolu jest jego egalitarność. Piłka nożna jest prawdopodobnie jedynym tematem, na który na równej stopie porozmawia pan profesor i menel spod sklepu. Ale trudno wymagać, żeby kibicami z krwi i kości byli sami profesorowie. Może kiedyś będą – wśród tych ludzi regularnie i pokątnie wpuszczanych na stadion Lecha była moja koleżanka, doktorantka na jednej z poznańskich uczelni. Bynajmniej nie żaden gangster, choć plakietkę służb porządkowych dostała.

W społeczności osób poświęcających swoje życie dla klubu piłkarskiego większość stanowią ludzie po rozmaitych przejściach, potrzebujący identyfikacji, poczucia jedności. Wiele są w stanie zrobić dla swojej wspólnoty.

Nasze czasy są najspokojniejsze i najbezpieczniejsze w dziejach, zarazem dzieli nas zaledwie sześćdziesiąt kilka lat od największej katastrofy humanitarnej wszechczasów, jaką była II wojna światowa. Naładowanie hormonalne młodych mężczyzn nie zmieniło się od tamtej tragedii aż tak, jak wskazywałaby na to nasza na wskroś pokojowa organizacja społeczna. Gdzieś te emocje muszą uchodzić. Wentylem może być walka o dobre imię swojego totemu, np. herbu klubu piłkarskiego.

Na szczęście owa walka przeniosła się ze stadionów do umówionych miejsc i w umówiony czas. Oczywiście w idealnym świecie, w którym bytuje Szadkowski – nie byłoby ustawek, ale świat, w którym żyjemy, nie jest idealny, czego „Misza” zdaje się zupełnie nie dostrzegać.

Zwróćmy uwagę, z czym redaktor Szadkowski ma problem. Otóż, kibole Lecha zajmują się ochroną na meczach. Nie burdami, rozróbami, ale ochroną. I to ochroną skuteczną, bo stadion w Poznaniu jest jednym z bezpieczniejszych w Polsce. Naprawdę Panie Szadkowski, skandal.

Jak naczelny pogromca kiboli manipuluje faktami
Żadnemu z zatrzymanych w lutym nie postawiono zarzutu sprzedawania narkotyków na stadionie. To właśnie ślad narkotykowy doprowadził CBŚ do grupy bojówkarzy – nie odwrotnie. Konfabulacje typu: „czy sprzedawali narkotyki na meczach Lecha?” są idiotyczne – odpowiedź każdego rozumnego człowieka, a nie wątpię, że funkcjonariusz CBŚ takim jest, musi brzmieć: „tak”. Ale czy diler, który uda się na pielgrzymkę do Częstochowy, jest powodem do podnoszenia larum „Narkotyki na pielgrzymce!” na cały kraj?

Żaden z zatrzymanych nigdy nie był członkiem Wiary Lecha.

Jak już zaznaczyłem, futbol jest egalitarny, ale nie jest przewidziany ustawowo dla wszystkich. Grono kibicowskie jest społecznością o swoich zasadach, obyczajach i hierarchii. Rozumiem, że komuś kto informacje o piłce chłonął przede wszystkim z Football Managera, trudno to pojąć – tam takich problemów nie było. Ale domaganie się demokratycznych zasad przy przyznawaniu biletów wyjazdowych (bo artykuły o takiej tematyce red. Szadkowski płodził namiętnie) jest co najmniej naiwne.

Podobnie jak podkreślanie, że szef Wiary Lecha drwi sobie z metroseksualizmu. Z tego co wiem, metroseksualizm to styl życia, podobnie jak emo czy punk, a jako taki nie musi być przez każdego poważany czy szanowany. Nawet jeśli dziennikarz Wyborczej tak uważa.

P.S. Przykre, że red. Szadkowski nie potrafi napisać nic konstruktywnego o polskiej lidze. Jedyne pozytywne artykuły jego autorstwa są prawie, że żywcem przepisywane z zagranicznej prasy. Trudno wymagać czegoś więcej od piłkarzy…