Mylisz sie. Na cene produktu decydujacy wplyw ma podaz i popyt. Koszty to czynnik posredni. Przedsiebiorca dazy do zmaksymalizowania zysku. Jesli koszty mu spadaja (np. wskutek nizszego kursu waluty) i zysk mu w ten sposob rosnie to nigdy w zyciu cen nie obnizy (wy byscie obnizyli?). Zrobi to wowczas, gdy sprzedaz mu zacznie spadac (bo np. klienci przeniosa sie do tanszej konkurencji) i jedynym sposobem na utrzymanie zysku bedzie obnizka cen. Jesli z kolei koszty wzrosna, to automatycznie zysk mu spadnie wiec pierwsza reakcja bedzie zazwyczaj podniesienie cen, chyba ze rynek i konkurencja na to nie pozwoli (bo np. inni cen nie podniosa). Wtedy bedzie szukal oszczednosci.
Czyli typowy meczhanizm jest taki:
1. Spadek kosztow – powolny (zazwyczaj) spadek cen wymuszony przez konkurencje.
2. Wzrost kosztow – szybki wzrost cen (ew. hamowany przez konkurencje)
Realia rynku sa takie, ze handel jest w duzym stopniu zdominowany przez sieci handlowe. Konkurencja wiec jest, ale czesto iluzoryczna. I wtedy, tak jak w Polsce mamy do czynienia z szybkim podnoszeniem cen i niechetnym ich obnizaniem.
Ale to dotyczy glownie artykulow spozywczych i im podobnych. Zauwazcie, ze jesli chodzi o dobra trwale (RTV, AGD) jest lepiej. Dlaczego? Otoz dziala konkurencja z zagranicy. Moge latwo sprowadzic TV z Niemiec czy Anglii i miejscowi sprzedawcy musza to uwzgledniac. W przypadku np. masla i miesa nie musza. Podobnie ciuchy. Moge teoretycznie kupic wysylkowo, ale zazwyczaj chce dotknac, przymierzyc. I lokalny sprzedawca ma przewage.
Podobnie jesli chodzi o uslugi. Tu z kolei rozdrobnienie jest duze i konkurencja silna. Dlatego ceny uslug sa dosc stabilne.