Nauczanie Polaków to inwestycja w Polskę

Zwiększa się liczba Polaków w Wielkiej Brytanii Rodzi się coraz więcej dzieci, które mogłyby się uczyć języka polskiego. Ale jak ten cel realizować, kiedy czynsze klas „Szkół Sobotnich” wzrastają o blisko 500 procent? Polski rząd powinien zaangażować się finansowo w nauczanie Polaków poza granicami – uważają uczestnicy konferencji naukowej w Londynie. Naukowcy i czołowi przedstawiciele

Zwiększa się liczba Polaków w Wielkiej Brytanii

Rodzi się coraz więcej dzieci, które mogłyby się uczyć języka polskiego. Ale jak ten cel realizować, kiedy czynsze klas „Szkół Sobotnich” wzrastają o blisko 500 procent? Polski rząd powinien zaangażować się finansowo w nauczanie Polaków poza granicami – uważają uczestnicy konferencji naukowej w Londynie.

Naukowcy i czołowi przedstawiciele Polonii żyjącej w Wielkiej Brytanii spotkali się pod koniec lutego w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym. Konferencję „Sytuacja dzieci i młodzieży polskiej w Wielkiej Brytanii po roku 2004” zorganizowało wspólnie Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii i Polski Uniwersytet na Obczyźnie.

Rektor PUNO prof. dr hab. Halina Taborska zaprosiła do wzięcia udziału tych, którzy od miesięcy z niepokojem patrzą na coraz większe problemy związane z nauczaniem polskich dzieci języka, kultury i tradycji polskiej. W całej, blisko 7-godzinnej konferencji uczestniczył m.in. Konsul RP w Londynie Ireneusz Truszkowski.

Polskie konsulaty na Wyspach szczegółowo analizują dane demograficzne. Dzieci polskich rodziców, mimo że rodzą się w Wielkiej Brytanii, stają się polskimi obywatelami. A to z kolei wymaga dopełnienia wszelkich formalności związanych z uzyskaniem polskiego dokumentu tożsamości dziecka i prowadzenia statystyk.

– Liczba polskich dzieci stale się powiększa. W roku 2008 urodziło się na Wyspach 17 tysięcy polskich dzieci. Rok później – 18 tysięcy. W 2010 roku odnotowaliśmy 19 tysięcy urodzin a w ubiegłym roku już ponad 21 tysięcy – wyliczał Konsul.

Proporcje tego wzrostu pokrywają się z danymi, które zaprezentował Rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii ksiądz prałat Stefan Wylężek. Parafie prowadzą własne statystyki związane z liczbą zawieranych małżeństw i chrztów.

– W Wielkiej Brytanii mieszka obecnie ok. 850 tysięcy Polaków. Decydowana większość z nich zdecydowała się tu pozostać na stałe. Mają pracę, ułożone życie, decydują się na zakładanie rodzin. A to z kolei przekłada się na problem nauczania polskich dzieci w polskich szkołach – mówił Konsul.

„Szkoły Sobotnie” społeczne a nie konsularne

Ireneusz Truszkowski tłumaczył, że obecnie problem nauczania polskich dzieci to jeden z najpoważniejszych, z jakimi obecnie borykają się polscy dyplomaci w Wielkiej Brytanii. Jest to związane m.in. ze zmianą struktury społecznej polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii.

– Od końca II Wojny Światowej podstawą nauczania Polaków są społeczne „Szkoły Sobotnie”. Zakładała je polska, powojenna emigracja. Tworzyli je sami rodzice i sami dbali o ich rozwój, bo są to od początku szkoły społeczne. Tymczasem teraz do konsulatu przychodzą rodzice oburzeni, że dla ich dziecka nie ma miejsca w „Szkole Sobotniej” – mówił Konsul.

– Kiedy ja odpowiadam: drodzy rodzice, załóżcie sami taką szkołę. Przez kilkadziesiąt lat polscy rodzice stworzyli model ich zakładania i rozwijania, bo są to szkoły społeczne a nie konsularne. My, jako konsulat, pomożemy ją wyposażyć w podręczniki i pomoce naukowe. Ale niestety często rodzice z tego nowego pokolenia emigracji po roku 2004 tego nie rozumieją. Często dominuje tu postawa roszczeniowa. Wychodzą z założenia, że im się należy – tłumaczył Konsul.

Przepełnienie i obojętność, czyli dlaczego polskie dzieci nie mają dostępu do polskiej szkoły?

Polskie dzieci od poniedziałku do piątku uczęszczają do brytyjskiej szkoły. Z zaprezentowanych danych wynika, przykładowo w Londynie do brytyjskich szkół uczęszcza obecnie ok. 16 475 polskich dzieci. Ale zaledwie ok. 1/4 czyli 4020 z nich uczęszcza do polskich „Szkół Sobotnich”. Podobne proporcje dotyczą całej Wielkiej Brytanii.

Dlaczego tak się dzieje? Uczestnicy konferencji wskazywali na kilka przyczyn. Jedną z nich jest przepełnienie tych „Szkół Sobotnich”, które istnieją od kilkudziesięciu lat. Tworzone były w czasie, kiedy liczba polskich emigrantów była znacznie niższa niż obecnie. Tuż przed otwarciem rynku pracy w 2004 roku liczba wszystkich Polaków mieszkających na Wyspach nie przekraczała 200 tysięcy.

Jedna z największych polskich „Szkół Sobotnich” działa w londyńskiej dzielnicy Ealing. Obecnie, co sobotę, pojawia się tam około 650 dzieci. Bardzo wiele szkół działających w Londynie, Birmingham, Bristol, Nottingham czy Manchesterze ma po 400, 300 czy 250 dzieci. Kolejka tych, które chciałyby tam uczęszczać jest z roku na rok coraz dłuższa.

Jednak zdaniem uczestników konferencji główną przyczyną faktu, że aż 75 procent polskich dzieci nie ma dostępu do tych szkół, jest paradoksalnie coraz mniejsze zainteresowanie ze strony rodziców nauczaniem swoich dzieci języka i kultury polskiej.

– Są obojętni. Stawiają na pracę, zarabianie pieniędzy, wyjazdy, zakupy. Nie są tak wrażliwi na punkcie edukowania swoich dzieci. Jedną z przyczyn może być też brak pieniędzy. Bo przecież rodzice za naukę swoich dzieci w szkołach sobotnich płacą czesne – wyliczali przyczyny tego stanu rzeczy uczestnicy konferencji.

Polska szkoła to szkoła pewności siebie

Czy w XXI wieku, w dobie otwartych granic, tanich samolotów i częstych spotkań rodzinnych zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Polsce szkolna edukacja w języku polskim ma sens? Uczestnicy konferencji byli zgodni, że ogromny.

Wskazywali, że polskie dzieci uczęszczające do brytyjskich szkół jako uczniowie często zmagają się problemami. Chodzi zarówno o trudności w nauce w języku angielskim, jaki i możliwości realizowania się w brytyjskim środowisku rówieśniczym.

– Tymczasem w sobotę mają okazję spotkać się z polskimi rówieśnikami, nauczycielami i „pobłyszczeć” w polskim środowisku. Oprócz nauki języka polskiego, historii i tradycji dzieci mogą działać w polskim harcerstwie, kółkach zainteresowań czy drużynach sportowych. To niezmiernie ważne dla ich rozwoju – tłumaczyła Małgorzata Lasocka, wiceprzewodnicząca Polskiej Macierzy Szkolnej zrzeszającej nauczycieli „Szkół Sobotnich”.

Z jej opinią zgadzają się zarówno nauczyciele-praktycy, którzy uczestniczyli w konferencji jak i naukowcy specjalizujący się w nauczaniu Polaków za granicą. Podkreślali, że ukształtowanie prawidłowo funkcjonującego dziecka dwujęzycznego to proces trudny i odpowiedzialny. Ale pozytywne efekty pozostają na całe życie.

– W całej Wielkiej Brytanii działa obecnie 105 „Szkół Sobotnich”. To bardzo duża ilość np. w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi gdzie jest ich 154 czyli niewiele więcej. Najtrudniejsze jest wykształcenie u dzieci dwujęzycznych umiejętności pisania i czytania w języku polskim. Dlatego istnieje konieczność zatrudniania nie tylko dobrych polonistów. Ale przede wszystkim specjalistów od języka polskiego jako „języka drugiego” – podkreślał profesor Władysław Miodunka, prorektor Uniwersytetu Jagiellońskiego z Centrum Języka Polskiego i Kultury Polskiej w Świecie.

Polskie nauczanie potrzebuje pieniędzy

Okazuje się, że „Szkoły Sobotnie” napotykają w ostatnich miesiącach na nowy, bardzo poważny problem. Nie mają swoich stałych siedzib i od kilkudziesięciu lat w soboty wynajmują klasy w budynkach szkół brytyjskich. Teraz, w dobie kryzysu, po raz pierwszy w historii nie radzą sobie z nowymi stawkami za ten wynajem.

Okazuje się, że brytyjskie samorządy zmniejszyły w ostatnich miesiącach dotacje dla swoich szkół. A te z kolei, szukając dodatkowych dochodów, zdecydowały o drastycznym podniesieniu czynszu za wynajem swoich klas „Szkołom Sobotnim”. Są szkoły gdzie czynsz wynajmu pomieszczeń skoczył z 1350 do 6000 funtów.

Uczestnicy konferencji byli zgodni, że nikt tego brytyjskim szkołom zabronić nie może, bo są to autonomiczne jednostki organizacyjne. Nawet interwencja polskiego ministra spraw zagranicznych u swojego odpowiednika w Londynie nic nie dała. W tej kwestii rząd brytyjski nie ma żadnego wpływu na decyzje dyrektorów brytyjskich szkół.

Doszło do sytuacji, w której dwie nauczycielki „Szkoły Sobotniej im. Jana Brzechwy” z londyńskiej dzielnicy Greenwich zamierzają zaadoptować na „Szkołę Sobotnią” jeden z tamtejszych pustostanów. Monika Newton i Teresa Piekielnik od tygodni interweniują w tej sprawie u posłów brytyjskiego parlamentu i u miejscowych władz samorządowych. – Nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z podwyżką czynszu w dotychczasowej szkole. Albo wywalczymy własny budynek albo będziemy musiały ograniczyć nauczanie – tłumaczą portalowi Emito.net.

Kto więc powinien płacić za naukę polskich dzieci w „Szkołach Sobotnich”? Jaki jest wzorzec finansowania, do którego Polacy za granicą powinni zmierzać?

Do tej pory przez kilkadziesiąt lat koszty te ponosili rodzice oraz organizacje polonijne. Uczestnicy konferencji byli zgodni, że w obecnej sytuacji powinien włączyć się w to finansowanie polski rząd. Mając co roku budżet na wspieranie Polonii powinien zaangażować się w pokrycie części kosztów ich funkcjonowania.

– Ale jaki interes ma polski rząd by wspierać dobrze zarabiających Polaków za granicą w kształceniu swoich dzieci? W czasie, kiedy rząd nie radzi sobie z finansowaniem nauczania dzieci w Polsce? – pytali uczestnicy konferencji naukowców podczas panelu dyskusyjnego kończącego konferencję.

– Dzieci, które uczą się języka, historii i tradycji polskiej. Poprzez sport, harcerstwo czy wymianę wakacyjną z dziećmi w Polsce nawiązują znajomości i przyjaźnie z dziećmi w Polsce. A te pozostają na całe życie – zgodnie podsumowywali naukowcy. – Kiedy tak ukształtowane dzieci dorosną, jako przedsiębiorcy, urzędnicy czy pracownicy wysokiego szczebla będą lobbować na rzecz Polski. Podejmując decyzje biznesowe będą preferować Polskę. I będą przekonywać na rzecz Polski tych, z którymi będą współpracować na całym świecie. Wtedy Polska na tym zyska ogromnie.

Robert Rewiński

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *