Umowa ACTA to nieprzemyślany i szkodliwy krok – twierdzi Susan Hall z firmy prawniczej Cobbetts LLP w Manchesterze. Według niej ACTA bierze się z tej samej filozofii myślenia, co wcześniej dyskutowane w Kongresie USA i ostatnio odłożone na półkę rozwiązania znane jako SOPA (Stop Online Piracy Act), PIPA (Protect IP Act) czy uchwalona w 1998
Umowa ACTA to nieprzemyślany i szkodliwy krok – twierdzi Susan Hall z firmy prawniczej Cobbetts LLP w Manchesterze.
Według niej ACTA bierze się z tej samej filozofii myślenia, co wcześniej dyskutowane w Kongresie USA i ostatnio odłożone na półkę rozwiązania znane jako SOPA (Stop Online Piracy Act), PIPA (Protect IP Act) czy uchwalona w 1998 r. ustawa tzw. DMCA (Digital Millenium Copyright Act).
„Wspólnym wątkiem tych inicjatyw ustawodawczych jest założenie, że skoro w internecie trudno jest ścigać indywidualnych sprawców naruszeń prawa w zakresie własności intelektualnej, to należy ukarać infrastrukturę internetu, czyli ISP (dostawców usług internetowych)” – wyjaśnia.
„Pomysłodawcy ACTA chcą uczynić ISP prawnie odpowiedzialnymi za egzekwowanie ochrony praw autorskich, ale w ten sposób dopuszczają się ataku na infrastrukturę internetu. Przypomina to podejście stróżów prawa, którzy, gdy wynaleziono telefon, chcieli operatorom telefonii zakazać prowadzenia central telefonicznych, ponieważ przestępcy zaczęli korzystać z telefonów” – dodaje.
„Duża liczba ustawodawców ma niewielkie wyobrażenie o tym, jak działa internet, jakie są jego ramy, jakie są praktyczne kwestie związane z egzekwowaniem prawa online itd. Wybierają więc prostsze rozwiązanie polegające na tym, że niektórym ludziom zakaże się dostarczania usług internetowych i ograniczy się software, którym będą mogli się posługiwać” – wskazuje.
ACTA – jak wyjaśnia Hall – rozciąga rozwiązania DRM (digital rights management, dosł. cyfrowe zarządzanie prawami) przyjęte w ustawie DMCA. Wprowadzają one odpowiedzialność karną za produkcję i rozpowszechnianie technologii, urządzeń i usług, pomyślanych jako sposób na obejście ograniczeń w dostępie do usług lub produktów chronionych prawem autorskim, bez względu na to, czy doszło do jego naruszenia, czy nie. DRM eksponuje kary za złamanie praw autorskich w internecie.
Hall sądzi, że motywem ACTA, podobnie jak SOPA i PIPA, jest ochrona przychodów wielkich amerykańskich korporacji, jak Microsoft, Disney, Warner Brothers, czy wytwórni płytowych.
„Internet nie może być strefą wyjętą spod prawa, nie można się nim posługiwać dla złamania przepisów o ochronie własności intelektualnej, ale już teraz są prawa umożliwiające ściganie naruszeń” – argumentuje.
Hall podaje jako przykład niedawne, uwieńczone powodzeniem dochodzenie FBI przeciwko portalowi Megaupload, który pośredniczył w wymianie plików. W związku ze sprawą aresztowano kilka osób w Europie i Nowej Zelandii.
Brytyjska prawniczka uważa, że prawo o ochronie własności intelektualnej w internecie powinno być instrumentem precyzyjnym, zawierać szczegółowe rozwiązania w zakresie egzekwowania i wymiany informacji i chronić wolność mediów.
Źródło: PAP
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *