Prawo jazdy po polsku?

Politycy planują wprowadzenie zakazu zdawania prawa jazdy w języku innym niż angielski Powód? Skargi, mówiące o obcokrajowcach nierozumiejących komunikatów występujących na brytyjskich drogach. Każdego roku około 90 tysięcy osób w Wielkiej Brytanii zdaje test teoretyczny w języku innym niż obowiązujący tu język urzędowy. Według  „Daily Mail” nietrudno się domyślić, że za cały proces tłumaczenia płacą

Politycy planują wprowadzenie zakazu zdawania prawa jazdy w języku innym niż angielski

Powód? Skargi, mówiące o obcokrajowcach nierozumiejących komunikatów występujących na brytyjskich drogach.

Każdego roku około 90 tysięcy osób w Wielkiej Brytanii zdaje test teoretyczny w języku innym niż obowiązujący tu język urzędowy. Według  „Daily Mail” nietrudno się domyślić, że za cały proces tłumaczenia płacą jak zwykle… podatnicy. Jak się okazuje, potocznie zwany jako „teoria”  test, może być obecnie zdawany aż w 19 językach. Według szacowań przedstawionych przez rząd, w roku ubiegłym około 7% wszystkich podejmowanych testów teoretycznych stanowiły te zdawane w języku obcym. Prawie 19 tys. w Urdu, 13 tysięcy w języku polskim i 298 w albańskim. „Daily Telegraph” informuje z kolei, że aż około 1500 osób przystąpiło do egzaminu na prawo jazdy na autobusy nie znając kompletnie języka angielskiego! Co więcej, kolejnym ułatwieniem dla przyszłych kierowców zdaje się być fakt, że test praktyczny może być zdawany z pomocą tłumacza.  Jednak w tym przypadku wynagrodzenie tłumacza pokrywa sam kandydat.

Polacy na celowniku

Specjaliści do spraw transportu przekonują, że „poprawność polityczna” powoduje, że wielu kierowców otrzymuje brytyjskie prawo jazdy pomimo faktu, iż nie znają oni nawet podstaw języka. „To niebywałe, że laburzyści myśleli, iż jest dobrym pomysłem pozwolić wypuścić na brytyjskie ulice rzesze kierowców, którzy nie znają nawet w stopniu podstawowym języka angielskiego” – komentuje Mike Penning, minister ds. transportu. „Bezpieczeństwo na drogach, a nie poprawność polityczna powinno być naszym absolutnym priorytetem” – dodaje. Decyzje polityków zdają się być odpowiedzią na obawy dotyczące wysokiej liczby wypadków spowodowanych przez kierowców pochodzących z zagranicy i nie mówiących po angielsku. Według jednego ze źrodeł departmentu ds. transportu, ostatnio to właśnie Polacy odpowiadają za bardzo dużą liczbę wypadków na drogach w UK. Czyżby?

Ułańska fantazja czy ignorancja?

Czy to nasza „ułańska fantazja” czy niewiedza i brak chęci do nauki języka urzędowego jest głównym czynnikiem odpowiadającym za tak duży udział Polaków w wypadkach drogowych w UK? „Wydaje się, że nasze umiłowanie do szybkości zaczyna irytować Anglików” – mówi pan Stefan, który przez 3 lata pracował jako instruktor jazdy w Londynie. „Polacy powodują na Wyspach przerażającą ilość wypadków. Ale to nie tylko nasi rodacy są tymi czarnymi owcami na drogach w UK, i to nie tylko szybkość – jak widać – jest tu winna” –  tłumaczy nasz rodak. „Po brytyjskich ulicach jeździ bardzo duża liczba kierowców nie rozumiejących znaków. „U Angoli jest najłatwiej, przetłumaczą teorię, na praktyce jakoś się uda – wiele razy słyszałem takie słowa padające z ust młodych Polaków, którzy nie znali nawet podstaw języka, a pretendowali do miana kierowcy na Wyspach. Jeżeli tylko przychodzi jakiś bardziej skomplikowany komunikat w języku angielskim, wtedy to właśnie oni są zagrożeniem na drodze” – stwierdza pan Stefan. „Pamiętam, że  3 lata temu czytałem o dwóch wypadkach śmiertelnych spowodowanych przez Polaków: w pierwszym przypadku Polka jechała na rondzie pod prąd, a w drugim  kierowca autobusu, Polak nie zrozumiał znaków. Według mnie >jeśli  wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one<.  Oczywiście, napewno oznacza to dla mnie mniej klientów, ale znam w dobrym stopniu angielski, stąd mogę być pomocny również Brytyjczykowi” – komentuje instruktor. Jak zawsze jednak przy każdym kontrowersyjnym temacie, także i tutaj jest ta „druga strona medalu”. Pani Elżbieta mieszka w jednej z wiosek w Cheshire, gdzie postawione zostały „bulwersujące” dla niektórych Brytyjczyków znaki drogowe  w języku polskim. „Jeżeli pozwala się na zdawanie egzaminu na prawo jazdy po polsku, to potem nie powinna szokować konieczność umieszczania przetłumaczonych na polski znaków drogowych. Pamiętam ile było szumu, kiedy zostały postawione znaki polskie przy Ridley. Rozpisywały się o tym największe gazety w UK. To być może i jest kpina, ale na własne życzenie rządu brytyjskiego” – stwierdza z sarkazmem Polka.

Zmiany, zmiany, zmiany

Aby właśnie takich „kpin” czy jakichkolwiek zagrożeń występujących na brytyjskich drogach było mniej, rząd  Camerona zapowiada, że restrykcje dotyczące języka nie będą jedynymi wprowadzonymi w życie. Obecna koalicja już wcześniej przedstawiła projekt mający na celu zaostrzenie zasad dotyczących egzaminu teoretycznego. Dla przypomnienia, do tej pory The Driving Standards Agency  udostępniała pytania wraz z odpowiedziami wielokrotnego wyboru, z którymi podchodzący do testów musieli się zmierzyć podczas egzaminu. Nowe zasady zaproponowane przez rząd mówią jednak, iż z początkiem stycznia 2012, na kandydatów na kierowców czekać będą nowe, nie opublikowane  wcześniej pytania. Do nauki natomiast będą służyły przygotowane specjalnie pytania przykładowe – zbliżone do tych egzaminacyjnych, ale nie identyczne.

W zeszłym roku podana do publicznej wiadomości została  informacja o tym, iż rady miejskie i okręgowe w Wielkiej Brytanii wydają prawie 20 milionów funtów rocznie na tłumaczenia dokumentów na ponad 70 języków. Rosną także obawy dotyczące innych sektorów publicznych; i tak wiele szpitali, jak pisze Daily Mail zostało „zmuszone” do zatrudnienia tłumaczy  z powodu obcokrajowców, nierozumiejących języka angielskiego. Restrykcje dotyczące testów na prawo jazdy zdają się być  zatem tylko kroplą w morzu zmian zaproponowanych przez obecny rząd. Jak zapenia Cameron, nowe regulacje, ograniczające niektóre prawa imigrantów, wprowadzone są  po to, aby na Wyspach mogli osiedlać się tylko Ci, którzy władają językiem angielskim bez problemu.

Ewa Dzikiewicz

3 comments

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *

3 Comments

  • eva
    12 grudnia 2011, 23:52

    hmmmm…. wielka brytania i polska sa w EU o ile mnie pamiec nie myli. czyli w polsce jezykiem urzedowym jest m.in. angielski a w uk m.in. polski…. w czym probem???… znaki drogowe sa wszedzie takie same

    REPLY
  • yern
    13 grudnia 2011, 07:01

    No, bez przesady! Weszlismy do Unii, tak. Dzieki temu m.in. mozemy sie swobodnie poruszac po panstwach czlonkowskich bez jakis vis i innych papierkow, dzieki temu mozemy przyjechac do Anglii i mamy prawo do pracy w tym kraju, tak. Ale jak na razie to nikt jeszcze nie zrzekl sie swojego jezyka narodowego. Czyli w Polsce dalej obowiazuje jezyk polski a w Anglii jezyk angielski. Skoro przyjezdzamy do tego kraju, jak i do kazdego innego to nie powinnismy sie spodziewac, ze kraj sie nagle zacznie przystosowywac do obcokrajowcow, ktorzy do niego przyjezdzaja. A sprawa z mozliwoscia zdawania egzaminu na prawo jazdy w jezyku polskim, bez sprawdzenia czy kandydat ma jakiekolwiek zrozumienie jezyka angielskiego jest dla mnie niewyobrazalne, glupie i po prostu niebezpieczne. W artykule wyraznie jest napisane, ze odnosi sie on do komunikatow drogowych, a nie do znakow. Czy wyobrazacie sobie np. Nigeryjczyka, ktory w Polsce zada zdawac egzamin na prawo jazdy w swoim rodowym jezyku? W Anglii tak wlasnie sytuacja wyglada. Nie mozemy od innych zadac czegos, czego sami bysmy nie zrobili. Co nastepne? zazadamy, aby obrady parlamentu byly prowadzone po polsku, bo niketorzy Polacy nie rozumieja???

    REPLY
  • storczyk18
    14 grudnia 2011, 19:34

    popierdolilo ich!!!

    REPLY