Rząd Davida Camerona zamierza zrealizować wyborcze obietnice i drastycznie ograniczyć liczbę imigrantów. Aż 70 proc. Brytyjczyków uważa, że skala emigracji do Wielkiej Brytanii przekracza dopuszczalne granice tolerancji, zwłaszcza, że kraj zmaga się z najwyższym od 17 lat wskaźnikiem bezrobocia. Zapowiadane zmiany nie ominą także Polaków pracujących w UK. Paweł Kornacki jest 29-letnim informatykiem pracującym dla
Rząd Davida Camerona zamierza zrealizować wyborcze obietnice i drastycznie ograniczyć liczbę imigrantów.
Aż 70 proc. Brytyjczyków uważa, że skala emigracji do Wielkiej Brytanii przekracza dopuszczalne granice tolerancji, zwłaszcza, że kraj zmaga się z najwyższym od 17 lat wskaźnikiem bezrobocia. Zapowiadane zmiany nie ominą także Polaków pracujących w UK.
Paweł Kornacki jest 29-letnim informatykiem pracującym dla jednej z brytyjskich firm w centrum Londynu. Na Wyspy przyjechał przed trzema laty, by zdobyć dodatkowe doświadczenie, jak twierdzi, i jak duża część rodaków, zarobić na upragnione mieszkanie w Polsce. Choć w pracy nigdy nie dano mu odczuć, że zabiera posadę Brytyjczykom, w okolicach South Tottenham, gdzie mieszka, już tak przyjaźnie nie jest. – Niejednokrotnie miałem do czynienia z głupimi tekstami typu: „czy w Polsce ktoś jeszcze pracuje, skoro tylu nas tu jest”? lub „kiedy w końcu przestaniemy przyjeżdżać”? Rasistowskie klimaty da się odczuć zwłaszcza w pubach, gdzie podchmieleni Anglicy chętnie narzekają, jak to odbieramy im miejsca pracy i naciągamy na benefity – nie kryje irytacji. Tego typu historii można mnożyć w nieskończoność. Faktem jest, że Polacy stanowią drugą pod względem liczebności, zaraz po Hindusach, grupę narodowościową, jaka w ostatnich latach przybyła do Zjednoczonego Królestwa. Według danych ambasady polskiej obecnie w Wielkiej Brytanii przebywa od 600-650 tys. Polaków, są to jednak dane szacunkowe, bo nikomu jeszcze nie udało się precyzyjnie określić liczby imigrantów na Wyspach. Pomocny ma być powszechny spis ludności, zaplanowany na 27 marca, na którego wyniki przyjdzie jednak trochę poczekać.
Skala emigracji
Problem w tym, że konserwatywny rząd zamierza wytoczyć ciężką artylerię przeciwko imigrantom w UK. W przeciwieństwie do Tony’ego Blaira, czy Gordona Browna, David Cameron otwarcie głosi, że polityka wielokulturowości prowadzona przez jego poprzedników nie sprawdziła się. Badania fundacji German Marshall Fund of the United States (GMF) pokazują, że 70% Brytyjczyków jest niezadowolonych ze skali emigracji w kraju. Dane brytyjskiego Urzędu Statystycznego (Office for National Statistics) mówią o 22 proc. wzroście liczby imigrantów w 2010 r. w stosunku do roku poprzedniego, a liczba przyjeżdżających obcokrajowców w skali roku jest wyższa niż osób wyjeżdżających. Zdaniem prof. Davida Colemana z Oxford University, jeśli skala migracji utrzyma się na dotychczasowym poziomie, w 2066 r. Brytyjczycy będą stanowili w swoim kraju mniejszość. Wszystkie te doniesienia nie wpływają pozytywnie na nastroje społeczne Brytyjczyków, zwłaszcza, że kraj zmaga się z najwyższym od 17 lat wskaźnikiem bezrobocia. Dziś waha się ono w granicach 2,5 mln (tylko od listopada do stycznia pracę straciło 27 tys. ludzi). Te same raporty donoszą, że tylko w ubiegłym roku 80 proc. nowopowstałych miejsc pracy zajęli imigranci. Brytyjczycy coraz śmielej zaczynają mówić „dosyć”. Zjadliwe tytuły w brytyjskiej prasie tylko nakręcają spiralę wrogości w stosunku do obcokrajowców, w tym również do nas – Polaków.
Pierwszeństwo dla Brytyjczyków…
Na dniach ma wejść w życie roczny limit wykwalifikowanych pracowników. Liczba miejsc pracy dla specjalistów spoza Wielkiej Brytanii ograniczona zostanie do 270 tys. rocznie. W tym celu rząd przygotował listę zawodów, w których pierwszeństwo będą mieli obywatele UK. – Dążymy do zapewnienia brytyjskim firmom brytyjskich pracowników, bez uciekania się do potrzeby zatrudniania imigrantów. Tym samym, ich liczba stopniowo zacznie maleć – tłumaczy Damian Green, minister ds. imigracji. Nowe przepisy mówią o tym, że w określonych zawodach będą mogli pracować imigranci, ale tylko w przypadku, gdy na dane stanowisko wymagane będzie ukończenie studiów lub fachowe wykształcenie. W praktyce oznacza to problemy ze znalezieniem pracy m.in. w zawodach związanych z opieką, spawaniem rur, obróbką mięsa czy strzyżeniem owiec. Aby dostać posadę jako szef kuchni trzeba będzie udokumentować pięcioletnie doświadczenie. Wszystko po to, by brytyjscy absolwenci mogli znaleźć zatrudnienie. Choć obywatele Unii Europejskiej znajdą się w znacznie lepszej sytuacji niż imigranci spoza, nie oznacza to wcale, że nie mają się o co martwić. Ed Miliband, lider Partii Pracy, otwarcie krytykuje poprzedni rząd, że nie wprowadził w 2004 r. okresów przejściowych dla pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej, jak zrobili to choćby Niemcy, czy Austriacy. Jego zdaniem fala tanich pracowników z Europy Wschodniej najbardziej uderzyła po kieszeni niskokwalifikowaną siłę roboczą w UK, dlatego pora na zmiany. Takiego podejścia nie rozumie Tomek, który od trzech lat pracuje jako hydraulik w hrabstwie Kent. – Pracodawcy powinni się cieszyć, że mogą zatrudniać Polaków, którzy pracują znacznie lepiej i wydajniej niż leniwi Anglicy. Nie raz spotkałem się z wyrazami uznania ze strony szefa, za swoją pracę, a docinki słyszę tylko ze strony niewykwalifikowanych Anglików, którzy nie mogą znieść, że mogę zarobić więcej niż oni – tłumaczy. Dużą zmianą ma być obowiązek nauki języka angielskiego. David Cameron zapowiedział, że dzieci imigrantów, którzy osiedlili się w Wielkiej Brytanii będą musiały obowiązkowo znać język angielski zanim pójdą do szkoły. Powodem takiego działania jest ułatwienie im funkcjonowania w brytyjskim społeczeństwie. Tylko na terenie Londynu istnieje kilka szkół, w których rodowici Brytyjczycy stanowią mniejszość. Według oficjalnych danych, dla co szóstego dziecka w Wielkiej Brytanii, język angielski nie jest pierwszym językiem.
2 comments
2 Comments
nowy_nowa
1 maja 2011, 18:18Wprawdzie duzo w tym przesady ale z planami tymi jaknajbardziej sie zgadzam!!! Zreszta po to sie glosowalo na pana partie,panie premierze, by cos z pana obietnic weszlo w zycie. No ale lepiej wczesnie niz wcale. Szkoda tylko ze w artykule bierze sie pd uwage tylko polakow bo jak wiadomo europa wschodnia to nie tylko polska, ale faktem jest tez, ze akurat ta nacja jest w wiekszosci tutaj. Tylko czy to dziwne? Porownujac wielkosci administracyjne innych panstw „wschodnich” to polska jest najwieksza, wiec logiczne ze i mieszkancow ma wiecej i wieksze masy ja opuszczaja za chlebem.
REPLYsandra26
2 maja 2011, 22:06Nowy_Nowa, a Ty polecisz pierwszy…:D
Wcale się nie dziwię, że mają już dość obcokrajowców…, niedługo świat zapomni już całkiem, jak wygląda rodowity Anglik. Czy zabieramy Im pracę…, napewno po części niektórzy benefity, skoro byli tacy chojni i rozrzutni, pracę…, być może, niektórzy z Nich są jednak zbyt leniwi, by ruszyć te swoje „siedzenia”, a wielu z Nich bije po oczach pracowitość innych narodów, przez co sami wypadają trochę blado:) Nie ma co jednak ukrywać zrobiło się Im tutaj w UK trochę bałaganu, więc spróbują to w jakiś sposób naprawić, a zobaczymy, z jakim skutkiem. Chcą zadbać o swoich…, możliwe, a może budżet państwa jest już wystarczająco nadszarpnięty…, więc szukają „ofiar” w ludziach.
REPLY