Tylko nie narzekaj!

Wiecie co? Nie będę udawać, że Święta Bożego Narodzenia to tylko słodycz pierników, smak makowca z polskich delikatesów i zapach goździków powbijanych na kształt gwiazdki w pomarańcze. Dla mnie nadchodzące Święta to także czas pewnych podsumowań. Wiadomo – święta, święta i… zaraz po świętach Sylwester. W Sylwestra jedni piją szampana i robią plany na przyszły

Wiecie co?

Nie będę udawać, że Święta Bożego Narodzenia to tylko słodycz pierników, smak makowca z polskich delikatesów i zapach goździków powbijanych na kształt gwiazdki w pomarańcze.

Dla mnie nadchodzące Święta to także czas pewnych podsumowań. Wiadomo – święta, święta i… zaraz po świętach Sylwester. W Sylwestra jedni piją szampana i robią plany na przyszły rok – inni z sentymentem żegnają stary rok i z nieufnością myślą o tym, co przyniesie nowy. To, czy z sentymentem spoglądać będziemy wstecz i obawiać się nowego, czy z energią i ciekawością czekać, co do zaproponowania ma Nowy Rok – zależy od nas. Wszystko to zależy od naszych osobniczych cech charakteru. Ja z natury jestem odważna i niczego się nie boję – moje koleżanki – różnie. Są wśród nich takie, które pokornie jak owieczki w stadzie przyjmują wszystko, co przynosi im los. Przeżywają zdrady partnera w milczeniu, pracują za niską stawkę, ulegają bez słowa mobbingowi w pracy, w milczeniu znoszą szyderstwa swoich sąsiadów. Prawdopodobnie w ich życiu nic takiego się nie zmieni w przyszłym roku. Ja należę do drugiej frakcji kobiet na Wyspach. Ja i kobiety z „mojej” frakcji dajemy od siebie w życiu dużo, ale i żądamy w zamian wiele. O swoje będziemy walczyć do końca – zdradzających mężów czy przyjaciółki zostawiamy i odgradzamy się od takich zakał grubą kreską. W pracy za żadne skarby świata nie damy się nikomu pomiatać. Uczymy się angielskiego, bo życie w kraju, w którym nie zna się języka tubylców naraża nas nie tylko na brak zrozumienia, ale i przyciaga do nas wszelkiej maści „pośredników”, „bizmesmenów” i innych oszustów żerujących na naszej niewiedzy. A dzięki (wciąż niedoskonałej) znajomości angielskiego unikamy wielu przykrości i możemy pomóc innym, którzy tego języka nie znają. Ciągle się czegoś uczymy. Przeszukujemy Internet w poszukiwaniu ważnych informacji dla ludzi mieszkających na Wyspach. Umawiamy się do pubu z Brytyjczykami i Brytyjkami, żeby jeszcze lepiej zrozumieć świat, historię i zwyczaje kraju, który kiedyś wybrałyśmy jako ten, w którym nasze życie będzie lepsze, ciekawsze i bogatsze. Dlaczego nie? Może jeszcze jedna cecha charakteru ułatwia niektórym (z frakcji tych, co im się zawsze coś chce) życie na Wyspach. Nigdy, przenigdy nie narzekamy, nie biadolimy, nie obarczamy za nasze niepowodzenia innych – ani rządu  Camerona, ani rodziców, ani krewnych w Polsce – po prostu nikogo. Dawno temu postanowiłyśmy wziąć swoje życie we własne ręce i dlatego za każdą naszą decyzję same ponosimy odpowiedzialność. Jeśli poszło coś nie po naszej myśli – trudno. Wyciągamy wnioski i idziemy dalej. Uczymy sie na błędach. To, co nie pozwala nam iść do przodu to bierność. Jeśli będziemy bierni, bojaźliwi i nie będziemy chcieli ciągle czegoś nowego się uczyć, a dbać będziemy tylko o to, ile zarabiamy i co za zarobione pieniądze możemy sobie kupić – nic się nigdy nie zmieni. Jesli więc zrobiliście już noworoczną listę postanowień – jako pierwszy punkt wpiszcie: „Stery mojego życia biorę we własne ręce. Zaczynam działać – JUŻ OD DZISIAJ!”.

Ilona Korzeniowska

1 comment

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *

1 Comment

  • mala1234
    30 grudnia 2010, 22:19

    🙂

    REPLY