Dla nas – najlepsza z cytryną. Dla Anglików – obowiązkowo z mlekiem. Herbata, ten lek na każde zło, jest dziś uważana za brytyjski napój narodowy. W rzeczywistości historia herbaty zaczęła się w Chinach na długo zanim po raz pierwszy posmakowano jej na Wyspach. Według legendy w 2737 p.n.e. chiński cesarz Shen Nung odpoczywał w podróży
Dla nas – najlepsza z cytryną.
Dla Anglików – obowiązkowo z mlekiem. Herbata, ten lek na każde zło, jest dziś uważana za brytyjski napój narodowy. W rzeczywistości historia herbaty zaczęła się w Chinach na długo zanim po raz pierwszy posmakowano jej na Wyspach.
Według legendy w 2737 p.n.e. chiński cesarz Shen Nung odpoczywał w podróży pod drzewem, gdy kilka liści spadło z niego wprost do garnka z gotującą się wodą. Drzewem tym była camellia sinensis, czyli odmiana chińskiej herbaty, a cesarz skosztował tak przypadkowo powstałej infuzji i z miejsca się nią zachwycił.
Co ma herbata do wiatraka
Nie wiadomo, ile w tej legendzie prawdy, ale pewne jest, że herbatą raczono się w Chinach na wiele wieków przed tym, jak usłyszał o niej Zachód. Pierwsze europejskie wzmianki, zawarte w pismach powracających z Azji portugalskich misjonarzy, pochodzą z drugiej połowy XVI w., ale to Holendrzy przywieźli ją na nasz kontynent, i to dopiero w 1606 r. Potem szybko stała się napojem modnym w kraju wiatraków i tulipanów, a to stamtad rozprzestrzeniła sie na resztę kontynentu.
Anglia opierała sie nowej modzie trochę dłużej. Pierwsza angielska wzmianka to ogłoszenie w londyńskiej gazecie „Mercurius Politicus” z września 1658 r. donoszące, że „napój, zwany przez Chinczyków Tcha, a przez inne narody Tay lub Tee” jest w sprzedaży w kawiarni w londyńskim City.
Miłość narodu do herbaty rozpoczęła się jednak dopiero po ślubie króla Karola II z Katarzyną z Braganzy w 1662 r. Katarzyna, portugalska księżniczka uzależniona od tego aromatycznego napoju, wprowadziła ją na dwór angielski i do domów klas wyższych. Słynna East India Company rozpoczeła wtedy import herbaty z Chin, choć pierwsze zamówienie złożone w 1664 r. było tylko na 50 kg.
Szmugiel z owczą kupą
Objęta wysokim podatkiem herbata długo była zbyt droga, aby mogła sobie na nią pozwolić klasa pracująca. Pierwszy podatek wprowadzony w 1689 r. wynosił aż 25 pensów od każdego sprzedanego funta. Potem wielokrotnie manipulowano nim w brytyjskim parlamencie i mało kto wie, że ostatecznie opodatkowanie herbaty zniesiono dopiero w 1964 r.
Im silniejsze fiskusa zapędy, tym – jak to zwykle bywa – większa pokusa dla czarnego rynku. Pod koniec wieku XVIII na Wyspy przemycano około 3100 ton herbaty rocznie. Sporo, zwłaszcza, że legalnie wwożono wtedy zaledwie 2200 ton. Jedyną radą na taką przedsiębiorczość narodu było więc obniżenie podatku, po czym szmugiel ustał prawie całkowicie.
Zanim to jednak nastapiło, wysoka cena herbaty zachęcała do jej podrabiania. Nieuczciwi kupcy dodawali liście innych roślin, a co bardziej przedsiębiorczy puszczaliponownie w obieg wysuszone fusy. A że czasem kolor takiej „herbaty” nie za bardzo przekonywał, dla podrasowania dodawano różnych interesujących środków… nawet owczą kupę. Zostawmy wyobraźni walory zapachowe i smakowe czaju przygotowanego z dodatkiem takiego specjału!
Pijana rewolucja
Opodatkowanie nie było jedyną herbacianą kontrowersją w osiemnastowiecznej Anglii. W brytyjskim parlamencie kłócono się także o jej właściwości zdrowotne. Politycy obawiali się, że nadużywanie herbaty przez niższe klasy społeczne mogłoby osłabić organizmy robotników, co nie wróżyło zbyt dobrze kiełkujacej właśnie rewolucji przemysłowej. Dopiero w połowie XIX w. zorientowano się, że robotnik pijący herbatę był bardziej wydajny niż ten gustujący w alkoholu. Skutkiem tego odkrycia znów obniżono podatek i odtąd naród mógł sobie parzyć do woli.
Pomimo tego roczna konsumpcja wynosiła wtedy mniej niz 1 kg na osobę. Było tak aż do czasu, kiedy to East India Company zaczęła importować herbatę także z Indii i Cejlonu. Na poczatku XX wieku przeciętny Anglik parzył jej już 3 kg rocznie. Dla porównania: przęcietny Polak wypija jej dzisiaj zaledwie około 1,2 kg.
W połowie XX w., w latach powojennej posuchy, angielskie gospodynie mogły kupić herbatę tylko na kartki. Potem przyszła prawdziwa rewolucja, wraz z modą na herbaciane torebki oraz różne jej kolory i odmiany, np. zieloną, czerwoną, białą Earl Grey czy Ulung.
Chyba jedyne, czego Anglicy się nie spodziewali to to, że we wrześniu 2011 r. jedna z ich najstarszych herbacianych fabryk – Twinnings – planuje przenieść produkcję do Polski. Fora internetowe już teraz wrą od pełnych oburzenia komentarzy zapowiadajacych bojkot herbaty pakowanej w Polsce, bo „co też Polacy wiedzą o angielskiej herbacie”. Ciekawe co powiedzą, jeśli Twinnings zdecyduje się na Chiny, bo taka właśnie jest druga opcja, nad którą zastanawia się zarzad firmy.
Iwona Tokc-Wilde
A co z tym 5 o’clockiem?
Kiedy herbatę podawano jeszcze tylko na eleganckich salonach, była to okazja do zebrania się na towarzyskich ploteczkach. Serwowano ją wtedy gościom na podwieczorek, o piatej po południu – stąd nazwa „Five o’clock tea”.
Dlaczego z mlekiem?
Ponoć aż 98 proc. Anglików pije herbatę z mlekiem. Zwyczaj ten sięga XVIII w., kiedy to jej picie było przywilejem arystokratów i serwowano ją w filiżankach z porcelany tak kruchej, że te od wrzątku pękały. Do filizanek lano więc najpierw mleko, a dopiero potem herbatę – nigdy odwrotnie. Dziś „najpierw mleko, a potem herbata” to czysty snobizm.
Torebka czy fusy?
Pierwsze torebki na herbatę były szyte ręcznie z jedwabnego muślinu i opatentowane w 1903 r. Rok pózniej na światowy rynek wprowadził je nowojorski kupiec Thomas Sullivan, który zakładał, że tak porcjowana herbata będzie z torebek wysypywana i parzona luzem. Świat miał jednak inne zdanie i od razu zaczął zalewać torebki wrzątkiem.
Obecnie torebki są zwykle wykonane z włókien papierowych, choć już od paru lat można kupić także nylonowe lub jedwabne piramidki. Koneserzy twierdzą, że w takim opakowaniu herbata parzy się lepiej i że łatwiej stwierdzić, czy to produkt dobrej jakości czy też zmiotki z fabrycznej podłogi.
Prawdziwi smakosze nadal jednak wolą herbatę parzoną luzem.
1 Comment
seba8320
31 października 2010, 09:31mysle ze herbata z mlekiem smakuje jak pomyje i jest bardzo niezdrowa woda z kranu jest zdrowsza
REPLY