Nie jedziemy za chlebem

Ci, którzy tu się dusili i chcieli sprawdzić się za granicą, już to zrobili. Przed nami podobny emigracyjny boom przeszły Irlandia i Portugalia. Teraz dziura po emigrantach, którzy pojechali do pracy na Zachód, powoli się wypełnia. Według raportu Eurobarometru Polacy tracą zainteresowanie pracą za granicą. Tak dużego spadku nie odnotowano w żadnym innym państwie nowej

Ci, którzy tu się dusili i chcieli sprawdzić się za granicą, już to zrobili.

Przed nami podobny emigracyjny boom przeszły Irlandia i Portugalia. Teraz dziura po emigrantach, którzy pojechali do pracy na Zachód, powoli się wypełnia.

Według raportu Eurobarometru Polacy tracą zainteresowanie pracą za granicą. Tak dużego spadku nie odnotowano w żadnym innym państwie nowej Unii. W 2005 r. chęć wyjazdu do pracy deklarowało 73 proc. Polaków. Dzisiaj 45 proc. To mniej niż średnia unijna (48 proc.). Mniej skłonni do wyjazdów są jedynie Grecy (38 proc. uciekłoby w ten sposób przed bezrobociem) oraz Włosi (39 proc.).

Anita Karwowska: W 2004 r. wyjazd był dla wielu formą ucieczki z dusznego kraju. Dziś jest już nam tu dobrze? Co się zmieniło w Polakach, że już tak nie gnają do pracy za granicę?

Justyna Frelak, kierownik programu migracji i polityki rozwojowej w Instytucie Spraw Publicznych: – To nie jest tak, że Polacy schowali przed światem i dobrze im tak jak jest. Mniej osób deklaruje chęć wyjazdu, ale wciąż drzemie w nas duży potencjał mobilności. Potwierdzają to wyniki badań wśród osób, które mają za sobą doświadczenia migracyjne. Ci, którzy wrócili, rzadko odpowiadają: już nigdy nie wyjadę. Mówią raczej: nie wiem, może jeszcze kiedyś spróbuję.

Kilka lat temu Polacy na Wyspach pisali w ankietach np. „nie wracam, bo tam nuda, nędza, tam się nie żyje” [badania Centrum Stosunków Międzynarodowych]. Dziś jesteśmy bardziej pogodzeni z Polską?

– W sensie ekonomicznym – na pewno. Po wejściu do Unii Polska w błyskawicznym tempie zaczęła zmieniać się na plus, podniósł się nasz poziom życia, wyszliśmy z zaścianka. Nie przywiązywałabym wielkiej wagi do ostrych, negatywnych ocen naszego kraju. Za ich pomocą emigranci starali się usprawiedliwić, choćby przed sobą, swoją sytuację: pracę poniżej kompetencji, podejmowaną wyłącznie dla niezłego zarobku.

Socjolog Michał Garapich powiedział, że długo będziemy przyzwyczajać się do otwartych granic: chociaż w Unii nie ma szlabanów, to są wciąż w naszych głowach. To nas wciąż blokuje?

– To pytanie trochę o to, czy Polacy boją się Europy. Moim zdaniem nie. Ale decyzja o wyjeździe zawsze jest trudna, bo boimy się izolacji, stygmatyzacji i tego, że nie uda się nam z tej sytuacji wydostać. Zwykle jednak umiemy sobie z tym radzić, tym bardziej, że chęć wyjazdu mają przede wszystkim młodzi, którzy są bardziej otwarci, znają języki i nie boją się tego, co nowe.

Wyobraża sobie pani, że dziś ktoś kto ma dobre wykształcenie i w miarę przyzwoity etat, rzuca to i jedzie do pracy w londyńskiej knajpie?

– Dziś na takie radykalne zmiany decyduje się mniej osób, bo siła migracyjna, która w nas była, wylała się z wejściem do Unii. Ci, którzy tu się dusili, już wyjechali. Teraz zmieniają się motywy wyjazdów: nie tylko wysokość wynagrodzenia, ale też sprawy kulturowe i społeczne – styl bycia w danym kraju, wyznawane wartości. W polskim społeczeństwie zachodzą podobne zjawiska, jak wcześniej w innych krajach, które weszły do Unii. Przed nami podobny migracyjny boom przeszły Irlandia i Portugalia, po czym wszystko wróciło do normy. Tak jest teraz u nas – dziura po emigrantach, którzy pojechali do pracy na Zachód, powoli się wypełnia.

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *