Język polski musi trafić do szkół

Polskie dzieci powinny mieć możliwość nauki ojczystego języka – Polskie dzieci powinny mieć możliwość nauki ojczystego języka w brytyjskich szkołach – mówi w rozmowie z „Polish Express” minister edukacji narodowej Katarzyna Hall. Zapowiada poruszenie problemu na europejskiej radzie ministrów. Przebywająca w Londynie minister edukacji narodowej skrytykowała brytyjski rząd za zaniedbania we wprowadzaniu w życie unijnej

Polskie dzieci powinny mieć możliwość nauki ojczystego języka

– Polskie dzieci powinny mieć możliwość nauki ojczystego języka w brytyjskich szkołach – mówi w rozmowie z „Polish Express” minister edukacji narodowej Katarzyna Hall. Zapowiada poruszenie problemu na europejskiej radzie ministrów.

Przebywająca w Londynie minister edukacji narodowej skrytykowała brytyjski rząd za zaniedbania we wprowadzaniu w życie unijnej dyrektywy, która nakazuje umożliwienie dzieciom emigrantów naukę ojczystego języka w publicznych szkołach. Jak się okazuje, języka polskiego bez problemów można uczyć się w Szwecji, Danii i innych krajach europejskich, ale niestety nie na Wyspach. Efekt? Tysiące polskich dzieci cierpią na zaległości językowe, co przekłada się na poważne problemy po powrocie do kraju. – Zdarza się, że dzieci siedzą na lekcjach i niczego nie rozumieją. Trzeba temu zaradzić – mówi minister Katarzyna Hall.

Polska słowa dotrzymuje

Szkoły brytyjskie niechętnie wprowadzają lekcje innych języków obcych niż te, przewidziane w programie nauczania. Uczniowie wybór mają niewielki – francuski, niemiecki, hiszpański, w dodatku w mocno okrojonym zakresie. Polscy rodzice i nauczyciele od kilku lat są przekonani, że w szkołach powinni pojawić się nauczyciele języka polskiego, którzy mogliby prowadzić dla zainteresowanych regularne zajęcia w grupach. Póki co, polonijna młodzież może poznawać swój język jedynie w szkołach sobotnich. Te, choć ambicje mają wielkie, nie są w stanie podołać współczesnym wymaganiom.
– W całej Europie oczywiste jest, że jeśli rodzice uczniów zgłoszą dyrekcji potrzebę nauczania innego języka, ta musi zagwarantować im dodatkowe lekcje – mówi minister Katarzyna Hall. – Z niezrozumiałych dla nas powodów Wielka Brytania nie dotrzymuje unijnych regulacji – zauważa.
Minister podkreśla, że strona polska wywiązuje się z międzynarodowych ustaleń i organizuje podobne zajęcia dla dzieci cudzoziemców, którzy zdecydowali się zamieszkać nad Wisłą. Obowiązkowi szkolnemu podlegają bowiem wszystkie dzieci, które mieszkają na terytorium Rzeczpospolitej.
Dotychczasowe rozmowy ze stroną brytyjską nie przyniosły rezultatu. Minister zapowiada, że poruszy ten problem na europejskiej Radzie Ministrów w Brukseli, aby zwrócić uwagę na narastające dysproporcje w wiedzy zdobywanej przez młodzież w Polsce jak i na Wyspach.
Jak wygląda nauka języka polskiego w szkołach sobotnich przekonała się Jola z Londynu, urodzona na Wyspach. Od urodzenia rozmawiała po polsku
z rodzicami w domu, zdawała nawet polską maturę, mimo to czuje, że nie mówi swobodnie. – Przekonałam się o tym po przyjeździe tysięcy emigrantów z kraju. Język, którego mnie uczono, był archaiczny, dzisiejsza młodzież już tak nie mówi – stwierdza.

Robią, ile mogą

Czy brytyjski rząd podejmie wkrótce sprawę wprowadzenia języka polskiego do brytyjskich szkół? Sensu takiego rozwiązania nie widzi Wiktor Moszczyński, sekretarz parlamentarnej grupy Labour Friends of Poland.
– Raczej wolałbym, aby brytyjski rząd dofinansował działalność szkół sobotnich. Mamy w końcu gotowe struktury, są nauczyciele i jest program nauczania. Wystarczy wesprzeć ich, aby przyniosło to zamierzone skutki – wyjaśnia. Moszczyński przypomina, że polska szkoła pod zwierzchnictwem Ministerstwa Edukacji funkcjonuje przy Ambasadzie RP w Londynie, gdzie również dzieci uczą się po polsku.
Z ministrem edukacji narodowej spotkała się w ubiegłym tygodniu Aleksandra Podhorodecka, szefowa Polskiej Macierzy Szkolnej w Wielkiej Brytanii. Jak mówi, nie oczekuje od polskiego rządu dofinansowania szkół sobotnich, lecz czeka na wsparcie merytoryczne oraz pomoc przy dopracowaniu programu nauczania i szkoleniu nauczycieli. – Jestem świadoma, że poziom nauczania będzie odbiegał od tego, jaki reprezentują szkoły w Polsce. Ale prowadząc zajęcia raz w tygodniu trudno oczekiwać, by miało być inaczej – stwierdza Podhorodecka. Choć brzmi nieprawdopodobnie, problem szkolnych braków wśród dzieci emigrantów najbardziej odczuwają nauczyciele w kraju, którzy na co dzień pracują z młodzieżą, która zaczynała swoją edukację w innym systemie. Problem nasilił się do tego stopnia, że wielu rodziców rezygnuje z powrotu do kraju obawiając się, że ich pociechy nie poradzą sobie w tamtejszych podstawówkach. – Musieliśmy temu zaradzić.
Od stycznia 2010 roku szkoły w Polsce mają obowiązek prowadzenia zajęć wyrównawczych, które w ciągu roku pomogą dzieciom nadrobić różnice programowe – zapewnia minister Hall. – Wsparciem zostaną objęte wszystkie dzieci. Trzeba pomóc im w nadrobieniu braków choćby w czytaniu i pisaniu – tłumaczy.

Stają się ofiarami

Polska minister edukacji uważa, że proces migracji w następnych latach będzie się nasilał. Właśnie dlatego będzie zabiegała, aby wszystkie unijne kraje zapewniły dzieciom możliwość nauki języków ojczystych, bez względu na miejsce zamieszkania. Minister zauważa, że w Polsce zrodziło się nowe, niepokojące zjawisko – ze względu na obawy o edukację, rodzice wolą zostawiać swoje dzieci w kraju pod opieką dziadków, samemu decydując się na wyjazd zarobkowy. – Wszyscy ludzie mają prawo do przemieszczania się i znajdowania pracy w różnych sytuacjach. Dzieci nie mogą być ofiarami tej sytuacji – podkreśla Katarzyna Hall.

4 comments

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *

4 Comments

  • mala1234
    22 listopada 2009, 15:38

    brawo kolejny absurd polskiego rzadu
    jesli anglicy wprowadza polski do szkol zmuszeni by byli do wprowadzenia okolo 40 innych jezykow takze …
    jesli tak dlaczego pani minister nie bedzie taka poprawna w polsce i udostepni innym narodowoscia ktore sa w polsce nauke ich jezyka ojczystego w polskiej szkole…

    REPLY
  • nowy_nowa
    23 listopada 2009, 10:18

    Ta minister to moze sobie wymagac,marzyc, az uschnie. Ta dyrektywa do ktorej ona sie powoluje jest dla wszystkich panstw czlonkowskich uni eu…… ale dobrowolna. Czyli nie ma klauzuli wykonawczej lecz cos w rodzaju propozycji. I cale szczescie. Rodzice i dzieci, ktorzy naprawde chca i im zalezy, daja sobie znakomicie rade.
    Mam propozycje dla pani minister………..moze przejdzie pani z calym swoim ministerstwem i jego budzetem na wyspy? Tam i tak nic nie robicie oprocz bzdurnych ustaw ktore utrudniaja coraz bardziej zycie nie tylko uczniom i szkolom w polsce ale i rodzicom. Niech pani minister zrobi najpierw porzadek na swoim „podworku” zanim czepi sie innych. O zgrozo, glupszego artykulu juz dawno nie czytalem. Narka

    REPLY
  • stefan.sroka
    23 listopada 2009, 13:27

    Przepraszam za kolokwializm, ale Pani minister urwała się z choinki. Byłem w Polsce nauczycielem niespełna rok temu i Polska tak samo nie wykonuje tej dyrektywy. Nie znam szkoły a w kilku pracowałem, która uczyłaby ukraińskiego czy białoruskiego a takie dzieci ja uczyła, więc Pani minister opowiada bzdury. Dla Pani minister radziłby najpierw posprzątać najpierw swoje podwórka. W Polsce szkoły nie pomagają dzieciom rodziców powracających z emigracji. Przykład z autopsji, ucząc w gimnazjum na elbląskiej w Warszawie, gdzie rodzice prosili Panią dyrektor o pozostawienie córki na następny rok w szkole, dziewczynka przyjechała z Francji, Pani dyrektor kategorycznie odmówiła, oświadczając rodzicom, że w jej szkole wszyscy zdają, równocześnie nakazują radzie pedagogicznej promować ucznia. Proponował Pani Hall zabrać się za edukacje w Polsce i ostro obciąć encyklopedyczny i archaiczny program nauczanie w szkołach. Świat poszedł do przodu proszę Pani.

    REPLY
  • Nuntaro
    7 grudnia 2009, 22:37

    Pani Hall już sobie nagrabiła nad Wisłą, ale niestety do żądania UPR odwołania tej pani i wykopania jej na należne jej miejsce jakoś nikt się skutecznie nie chciał przyłączyć. Co najgorsze, jeśli wierzyć sondażom, obywatele nie wyciągają żadnych wniosków z decyzji rządzących i tego jak realizują oni obietnice wyborcze :/

    REPLY