Prawda o polskiej emigracji na Wyspach bywa bolesna. Nie boją się o niej śpiewać dwaj Polacy z Leeds. Tu cię znowu okradną i już wiadomo, że się wszyscy uwzięli – prawda o polskiej emigracji na Wyspach jest często bolesna. Nie boją się o niej śpiewać dwaj Polacy z Leeds. Dwaj trzydziestolatkowie – Bartek Chodor i
Prawda o polskiej emigracji na Wyspach bywa bolesna. Nie boją się o niej śpiewać dwaj Polacy z Leeds.
Tu cię znowu okradną i już wiadomo, że się wszyscy uwzięli – prawda o polskiej emigracji na Wyspach jest często bolesna. Nie boją się o niej śpiewać dwaj Polacy z Leeds.
Dwaj trzydziestolatkowie – Bartek Chodor i Rafał Jackowski przyjechali do Wielkiej Brytanii 5 lat temu. Bartek pracuje w Subwayu i studiuje realizację dźwięku w Leeds College of Music. Rafał jest absolwentem kierunku Music and New Media Technology na Leeds Metropolitan University i zajmuje się organizacją oraz obsługą techniczną (dźwięk, obraz, światło) imprez korporacyjnych i medialno-rozrywkowych, wcześniej pracował w wielu angielskich hotelach i barach.
We wrześniu 2009 roku wrzucili do serwisu YouTube swoją piosenkę o emigracji, która pokazuje szarą rzeczywistość Polaków na Wyspach. Mówią o sobie Bartfili i Jacfili, a swoją formację nazywają Fatmorgan.
Skąd pomysł na nagranie własnej piosenki?
Bartfili: Sam pomysł powstał kilka lat temu. Remontowałem z Rafałem jeden dom i długie jesienne wieczory umilaliśmy sobie grając w Fifę. Tam usłyszałem utwór bodajże Boba Marley’a. Czekając na moją kolej użalałem się nad losem Jamajczyków. W kraju bida, bloki, przestępstwa. W UK, lekko mówiąc, też mają trochę przechlapane. Chciałem przenieść ten klimat na nasze emigracyjne podwórko. W końcu jest tyle podobieństw. Skończyło się na tym, że na drugi dzień zapomniałem o całej tej sprawie. Potem, gdy nie mieszkaliśmy juz razem, spotykaliśmy się w pubie lub na imprezach. Jacfili ciągle marudził, że musimy coś zrobić, musimy cos zrobić. Mi się za bardzo nie chciało, dopóki nie przypomniałem sobie o tym pomyśle sprzed kilku miesięcy. I wtedy powstał ten kawałek.
Na Waszej stronie internetowej napisaliście, że nazwa Fatmorgan jest przeinaczeniem formowego nicka budowlańca, dziennikarza, fotografa, podróżnika i symbolu polskiej społeczności w Leeds – Fatamorgany. Jaki to ma związek z Wami?
Jacfili: Podbudowała nas jego determinacja i upór. Po dwunastogodzinnej dniówce na budowie zazwyczaj marzy się tylko o wypiciu piwa i pójściu spać. On natomiast udzielał się na forum, pomagał ludziom. Po jakimś czasie stał się czołową postacią w Leeds i całkiem niezłym dziennikarzem. Jest człowiekiem szalenie kontrowersyjnym, a my lubimy kontrowersję.
Czy mi się wydaje, czy widzę inspiracje Kazikiem…
Bartfili: Dobrze trafiłaś, lubię Kazika, ale tylko kilka pierwszych płyt. Odpowiada nam taka forma ekspresji. Stawiamy na 100 procent przekazu. Inspirują nas również Stasio, Nagły Atak Spawacza, S.E. Sekator czy Paktofonika. Cenimy artystów, którzy idą wlasną drogą, nie zważając na okoliczności. Jeżeli chodzi o warstwę tekstową, opisujemy szara emigracyjna rzeczywistość, z punktu widzenia przeciętnego Polaka. Teksty są wypadkową naszych doświadczeń w UK oraz przeżyć naszych przyjaciół.
Jak nagraliście swoją piosenkę? Przecież nie macie (tak przypuszczam) profesjonalnego studia. I co dalej z taką działalnością pozapracową? Macie jakieś plany?
Bartfili: Realizacja odbyła się w prowizorycznym studiu w pokoju u Jacfiliego. Na pełen profesjonalizm nas na razie nie stać. Za jakiś czas wypuszczamy następny kawałek. Również w formie wizualnej. A co dalej? Myślę, że to już zależy od tego, jaki będzie odzew na to, co robimy.
Jacfili: A ja myślę, że dalej będziemy robić to, co lubimy – mamy jeszcze parę projektów w szafie i dużo pomysłów w głowie. Chcielibyśmy także spróbować zjednoczyć Polska scenę artystyczna w UK i robić więcej stąd dla ludzi, którzy tutaj siedzą, niż oglądać „Londyńczyków” robionych przez Polaków nie mających pojęcia o tutejszych realiach i problemach.
„Wyjechałem, pierwszą noc na ławce spałem” – o kim jest ten kawałek?
Jacfili: Akurat ten wers mówi o pierwszych krokach na emigracji. Może trudno w to dzisiaj uwierzyć, ale kilka lat temu wielu emigrantów spało przez pierwsze noce zazwyczaj w parku. Nie było portali internetowych z poradami typu, co i jak załatwić na Wyspach.
Bartfili: Można to streścić według schematu: ławka w parku, bed and brekfast, praca, miejsce w trzypokojowym mieszkaniu, gdzie nocuje 15 osób, ale to i tak lepsze niż ławka.
A jak jest teraz, co się zmieniło?
Bartfili: Teraz jest kryzys gospodarczy, który zbiera swoje żniwo. Dzisiaj funt nie ma już takiej wartości, jak kiedyś. Podobno połowa Polaków wróciła. Druga połowa to ta, która została tu, żeby się ustatkować. W 2005 roku co drugi spotkany na ulicy ,,Anglik'' był Polakiem.
Jacfili: Wcześniej można było więcej pieniędzy przeznaczyć np. na zabawę. Teraz jak wychodzimy na miasto, to się boję wziąć ze sobą kartę. Odkładam jakąś sumę do kieszeni i więcej nie wydaję.
Czyli jak sobie radzi obecna emigracja polska?
Jacfili: W naszej piosence Polacy radzą sobie całkiem nieźle, przynajmniej na początku drugiej zwrotki 😉
Bartfili: W Leeds jest inaczej niż w Londynie. Ludzie przyjechali tu z typowo ekonomicznych pobudek. Większość to robotnicy, którzy wysyłają kasę do kraju. Mało kogo spotkasz w centrum, bo bilet kosztuje 3,7 funta, a za taka sumę kupisz chleb, fasolę, a jak się postarasz i jeszcze i piwo. W pubie czy nocnym klubie nie uświadczysz Polaków w ogóle. Jedyną rozrywką bywają domówki, bo jest taniej. Czasem włącza się niektórym duch ułański. Dochodzi wtedy do krótkich utarczek słownych z angielska młodzieżą.
Jacfili: Myślę, że się trochę poprawiło. Więcej ludzi przyjeżdża tu na studia lub pracować w lepszych firmach. Wydaje mi się, że niewielu robi już ten niewybaczalny błąd i przyjeżdża tu w ciemno, jak ja to zrobiłem. Dobrze, że miałem szczęście i się udało, bo mogło być marnie.
Co Was najbardziej denerwuje w Wielkiej Brytanii?
Bartfili: Mnie wkurza cała ta wyimaginowana polityczna poprawność. Ostatnio oglądałem relację z demonstracji BNP przeciwko islamskim ekstremistom – „antyrasiści” złożeni głównie z tzw. młodych British-Asian. Najpierw pobili kilku białych będących po ich stronie barykady. Potem pogonili tych przyjemniaczków z BNP, którzy – ku mojemu zaskoczeniu – mieli transparenty typu ,,Black and White united”. O co tu chodzi? Czasem wydaje mi się, że za 10 lat Muzułmanie przejmą władzę w UK.
Jacfili: Mnie denerwuje to, że mając takie same lub nawet wyższe kwalifikacje w danym zawodzie, walcząc o jakąkolwiek posadę, zawsze przegrasz z Anglikiem. Nie liczy się edukacja zdobyta w Polsce ani tutaj. Przyzwyczaili się, że Polak to ten z fabryk i juz.
Bartfili Wkurza mnie, że nie wprowadzili jeszcze języka polskiego jako urzędowego. Zobaczyliby wtedy, jak ja się męczyłem z ich angielskim 😉
A nie brakuje Wam Polski?
Bartfili: Tęsknimy, tęsknimy. Człowiek za granicą bardziej patriotyczny się robi.
Jacfili: Tzn. jeszcze bardziej.
Bartfii: Nie wiedzieć czemu, ale na wakacje zawsze wracam do kraju.
Jacfili: Ja tęsknie za piwkiem nad jeziorkiem I smażoną rybą nad morzem, taką prawdziwą (nie fish & chips). Nie tęsknie za to za paniami w urzędach, które przyprawiają mnie o dreszcze. I ten wzrok pod tytułem „czego tu chcesz przybledło, nie widzisz ze mam własne problemy? A tak w ogóle to czekam na przerwę” 😉
Rozmawiała Katarzyna Kozak, MojaWyspa.co.uk
10 Comments
SpokoBoyxxx:)
5 października 2009, 21:53Fatamorgana czyl FatMorgan nie pracowal po 12 godzin na budowie tylko cos tam zrobil u pakinstanca ktory mu zlecal naprawy wyremontowal lazienke zrobil,cos tu cos tam,wstawil drzwi okna…Jego praca byla nienormowana godzinami a tu raczej przyjechal dla przygody niz pieniedzy!!! Czasami spal do pozna po poludniu bo w nocy urzedowal na kompie piszac komentarze ba forum takze jego praca na budowie byla dorywcza raczej…
REPLYwyderszonpol
7 października 2009, 19:54cytuje 'racuje w Subwayu i studiuje realizację dźwięku w Leeds College of Music. Rafał jest absolwentem kierunku Music and New Media Technology na Leeds Metropolitan University i zajmuje się organizacją oraz obsługą techniczną (dźwięk, obraz, światło)’
REPLYno to nie za bardzo sie muzycy popisali. Pomysl nie oryginalny (nie swoj), a na ten temat przewinelo juz sporo chlopakow. Tylko sie tak nie miksuja na lamach…..
fatamorgana
10 października 2009, 01:23Taaaa. … i jak zawsze znajdują się wybitni umysłowo specjaliści, którzy najlepiej wiedzą co, kto, gdzie i u kogo (oraz pewnie za ile) robił.
Kolejny numer muzyczny proponuję zrobić o tym, jak Janusz przekształca się stopniowo w para-specjalistę od cudzych spraw Polaków i ich życia -wskutek nadmiernego wysiłku umysłowego, połączonego z wieloma próbami, żeby sklecić sensownie brzmiące zdania.
Nadmiar pracy w knajpach nie wszystkim pomaga.
Chuligańska przeszłość w tle również.
Jedyna i prawdziwa wersja jest taka:
REPLYProwadziłem od niemal samego początku własną firmę (self-employed).
I tak jest do dzisiaj, ponieważ cenię sobie niezalezność i swobodę a także kontrolę nad wszystkim, co sie dzieje zamiast czekać co zrobi jakiś szef. Jeśli ktoś uważa, ze przez 4 lata pracowałem tylko u jakiegoś Pakistańczyka, to znaczy że jego głowa musi być strasznie sponiewierana…albo za dużo się czegoś nawąchał.
Prosiłbym ewentualnych następnych specjalistów, żeby się nie ośmieszali idiotycznymi i nieprawdziwymi historyjkami na mój temat.
To dobre dla starych plotkar lub nierobów dojących piwo pod sklepem i z nudów zmyślających bzdury.
snickers
10 października 2009, 14:37jak słucham Hip Hopu – to tylko prawdziwego
REPLYpietrku
10 października 2009, 22:19Dla mnie kozak! Nikt nic nie zrobil podobnego w leeds! Pozdro chlopaki!
REPLY