Jak nakręcić hit za 45 funtów? Marc Price opowiada, jak udało mu się nakręcić przebój filmowy za 45 funtów. Marc Price gustuje w nietypowych historiach. Ludożerczy zombie z jego debiutanckiego filmu nosi imię Colin i – jakby samo to nie było wystarczająco nietypowe – Price napisał scenariusz, wyreżyserował oraz wyprodukował „Colina” za jedyne 45 funtów.
Jak nakręcić hit za 45 funtów?
Marc Price opowiada, jak udało mu się nakręcić przebój filmowy za 45 funtów.
Marc Price gustuje w nietypowych historiach. Ludożerczy zombie z jego debiutanckiego filmu nosi imię Colin i – jakby samo to nie było wystarczająco nietypowe – Price napisał scenariusz, wyreżyserował oraz wyprodukował „Colina” za jedyne 45 funtów. Jego wysiłek zwraca mu się teraz w pochwałach i rozgłosie, których nie można kupić za żadne pieniądze. Pod koniec lipca ogłoszono zaś, że film wejdzie do dystrybucji w kinach na terenie Wielkiej Brytanii.
Spotykam się z 30-letnim Pricem z rana, w jednym z londyńskich hoteli. Termin naszej rozmowy musieliśmy dostosować do grafiku jego zajęć w londyńskiej firmie kurierskiej, w której pracuje od trzech lat. To właśnie przy biurku w tej firmie pisał w wolnych od pracy chwilach scenariusz do „Colina”. – Pisanie było świetnym sposobem na nudę w chwilach, kiedy człowiek nie ma nic do roboty – mówi Price.
Inspiracją dla nietypowej optyki filmu okazał się brak pieniędzy. – Byłem fanem filmów [George'a A.] Romero, ale nie miałem pieniędzy, żeby stworzyć coś w tym stylu – wspomina Price. – Wiedziałem, że moją jedyną nadzieją jest znalezienie nowej perspektywy. I nagle wpadłem na pomysł: dlaczego nie zrobić filmu z punktu widzenia zombie?
Jednak Romero wybierał dla swoich filmów bardziej ponure tytuły, jak na przykład „Świt żywych trupów”. Dlaczego zatem Price zdecydował się na „Colina”?
– Główny bohater nosi imię mojego taty, który jest hutnikiem i miłośnikiem kina. To dzięki niemu zacząłem myśleć o robieniu filmów – odpowiada Price, który urodził się w Port Talbot w południowej Walii. Wspomina, jak w wieku dziewięciu lat przez całe lato oglądał codziennie „Szczęki”. – Ten film przerażał mnie, a mimo to nie mogłem przestać go oglądać. Prosiłem moich kolegów, żeby powtarzali kwestie z tego filmu, a ja nagrywałem je i nakładałem na ścieżkę dźwiękową ze „Szczęk” – mówi.
Price studiował multimedia w Swansea, gdzie nauczył się także podstaw kręcenia filmów. Po ukończeniu studiów zatrudnił się jako pracownik fizyczny w supermarkecie Asda, tworząc w wolnych chwilach swój pierwszy film.
Podczas produkcji swojego drugiego krótkiego filmu Price przeniósł się do Londynu. Tam spotkał aktora Alastaira Kirtona, który zgodził się zagrać za darmo główną rolę w „Colinie”. Innych aktorów Price rekrutował poprzez internetowe serwisy społecznościowe. – Na Facebooku i MySpace zamieściliśmy pytanie: „Kto chce być zombie?” Udało nam się zgromadzić 50 wspaniale ucharakteryzowanych żywych trupów – wspomina Price.
Filmowcy poprosili aktorów, aby przyszli w dowolnych ubraniach, które można poplamić krwią. – Główna zasada brzmiała: wynosisz tyle, ile wnosisz – mówi. – Więc każdy musiał przynieść własny sprzęt do charakteryzacji, a także stworzyć wizerunek własnego zombie. Szczęśliwie, jeden z naszych charakteryzatorów był świeżo po pracy nad „X-Men: Ostatni bastion”, więc mieliśmy do dyspozycji ten sam lateks, którego używał Wolverine.
Pożyczony był także cały sprzęt do produkcji filmu. – Nakręciliśmy „Colina” na starej przenośnej kamerze wideo, którą kupiłem, gdy miałem 25 lat, ale zepsuła się podczas pracy nad filmem, więc musiałem skorzystać z jeszcze starszego modelu – wspomina Price. Taśm użyczył im przyjaciel, który pracował jako goniec w jednym ze studiów telewizyjnych. Dał Price'owi torbę z setką taśm, które kazano mu wyrzucić. Film w przeważającej części kręcono w Londynie. Ekipa pracowała szybko i bez żadnych pozwoleń.
– Najbardziej skomplikowaną scenę kręciliśmy w małej ślepej uliczce w Teddington – mówi Price. – Mnóstwo dzieciaków przyszło oglądać, co robimy, więc kazaliśmy im biegać w obie strony przed kamerą. W efekcie wygląda to tak, jakby w scenie brał udział tłum ludzi.
Jako że aktorzy, kompozytorzy i charakteryzatorzy pracowali za darmo, jedyne pieniądze, jakie Price wyłożył z własnej kieszeni, zostały przeznaczone na łom oraz przekąski dla ekipy i aktorów. – Według planu, mieliśmy nie wydać na film ani pensa – mówi Price. – Więc przekroczyliśmy budżet w dniu, w którym kupiliśmy herbatę i ciastka.
Przez 18 miesięcy Price filmował za dnia i montował nakręcony materiał na swoim laptopie na nocnych zmianach w pracy. Wiele o budowaniu scen i montażu nauczył się, oglądając reżyserskie wersje swoich ulubionych filmów na rozszerzonych edycjach DVD. – W tych materiałach znajduje się mnóstwo szczegółów dotyczących układania, a następnie kręcenia poszczególnych scen, efektów specjalnych i muzyki – tłumaczy. – Przyswajałem masowo wszystkie te informacje.
Film miał swoją premierę podczas poświęconego horrorom festiwalu filmowego Abattoir w Walii. Tam obejrzała go agentka filmowa Helen Grace, która zaproponowała Price'owi wystawienie go w Cannes. – Reakcja była niesamowita – wspomina Price. – Nie mogłem uwierzyć, że tak dużo ludzi przyszło obejrzeć mój film. Na pokazie byli przedstawiciele kilku naprawdę dużych wytwórni z USA.
Po kolejnych pokazach Price otrzymał propozycję dystrybucji filmu w kinach na terenie Wielkiej Brytanii. – Wciąż nie mogę wyjść z szoku – mówi. – Czuję się, jakbym żył w dwóch różnych światach. Jeden to świat mojej pracy w firmie kurierskiej. Drugi właśnie się przede mną otwiera: to świat, w którym mógłbym żyć z kręcenia filmów.
Reżyser „Colina” stał się sztandarowym dowodem na to, że można stworzyć film z zerowym budżetem i przykładem tego, jak wiele można osiągnąć dysponując starą kamerą wideo, laptopem i świetnym pomysłem.
– Technologia dała wolność twórcom filmowym – mówi Price. – Każdy ma wujka albo kumpla, który posiada kamerę wideo i telefon komórkowy. Moja mama ma komórkę z kamerką HD, która ma wyższą rozdzielczość od tej, jaką nakręciłem „Colina”. Cieszę się, że mój mały tani film obejrzą ludzie, którzy pomyślą sobie: jeżeli ten dupek mógł tego dokonać, to ja też mogę!
1 comment
1 Comment
snickers
6 sierpnia 2009, 01:11no proste, że wystarczy komórka do nakręcenia hitu – mało to jest xxx movies w internecie
REPLY