Wbrew przewidywaniom rozszerzenie UE na Wschód nie sprowokowało masowego exodusu z Europy Środkowej – przyznały wczoraj brytyjskie władze. Za pracą przyjechało na wyspy tylko 8 tys. przybyszów z nowych państw członkowskich UE, z czego ponad połowę stanowili Polacy. Brytyjczycy ogłosili w środę pierwsze dane na temat pracowników z nowych krajów UE. Wszyscy obywatele Europy Środkowej,
Wbrew przewidywaniom rozszerzenie UE na Wschód nie sprowokowało masowego exodusu z Europy Środkowej – przyznały wczoraj brytyjskie władze. Za pracą przyjechało na wyspy tylko 8 tys. przybyszów z nowych państw członkowskich UE, z czego ponad połowę stanowili Polacy.
Brytyjczycy ogłosili w środę pierwsze dane na temat pracowników z nowych krajów UE. Wszyscy obywatele Europy Środkowej, którzy podejmują pracę na Wyspach, muszą zgłaszać się do specjalnego rejestru (tzw. Worker Registration Scheme – WRS).
W pierwszych dwóch miesiącach po rozszerzeniu zrobiło to tylko 24 tys. osób (w tym 59 proc., czyli ponad 14 tys., z Polski). W dodatku większość mieszkała w Wielkiej Brytanii już przed 1 maja (czyli datą rozszerzenia UE). Nowych przybyszów jest wśród nich niewiele ponad 8 tys. Dane WRS nie uwzględniają też tych, którzy znaleźli pracę na czarno, zwykle za stawkę niższą niż minimalna.
„Wbrew temu, co przewidywano, nie doszło do znacznego napływu pracowników” – podsumowuje w komunikacie brytyjskie MSW. – „Nie ma też żadnych dowodów na to, że pracownicy z nowych krajów wykorzystują system opieki społecznej”.
Ci, którzy się zarejestrowali, wykonują różne prace – od najprostszych po wymagające wyższego wykształcenia i dobrej znajomości angielskiego. – To zróżnicowana grupa. Są wśród nich księgowi, pielęgniarki, nauczyciele, a także kelnerzy, robotnicy rolni i pracownicy hoteli – mówił szef brytyjskiego MSW David Blunkett. Zatrudniają się praktycznie w całej Anglii. Co więcej, Brytyjczycy podejrzewają, że największa fala gości już się przez ich kraj przelała. W ciągu ostatnich dwóch tygodni czerwca rejestrujących się było o jedną czwartą mniej niż na przełomie maja i czerwca.
Rejestr nie uwzględnia tych, którzy nie znaleźli pracy – należy się rejestrować mając dokument od pracodawcy. Według Tomasza Trafasa, polskiego konsula w Londynie, takich osób jest sporo. – Przyjechała fala ludzi naładowana optymizmem, że jest praca. Teraz wielu decyduje się na powrót i jest to problem, bo nie mają pieniędzy – tłumaczy.
Ambasada szacuje, że w ciągu pierwszych pięciu tygodni po rozszerzeniu Unii do Wielkiej Brytanii przyjechało 50 tys. Polaków. Ta liczba obejmuje jednak wszystkich, również biznesmenów i turystów. Autobusy powrotne zaczęły się wypełniać już pod koniec maja.
27-letniemu Przemkowi, absolwentowi Akademii Ekonomicznej w Katowicach, udało się znaleźć pracę po dwóch tygodniach poszukiwań. Nosi lodówki, meble w firmie transportowej za 6 funtów za godzinę. – Ale udało się tylko dlatego, że znajomi polecili mnie znajomym. Z tego, co słyszę, na poszukiwanie pracy często trzeba poświęcić nawet półtora miesiąca – tłumaczy. – Podstawowy problem to wziąć z domu wystarczającą ilość gotówki, by opłacić mieszkanie, jedzenie – wyjaśnia.
Polacy, którzy przyjeżdżają w ciemno, nie znając języka, często szukają bezskutecznie i muszą wracać. „Mój brat już jest w Londynie i szuka pracy. Nie ma za co wrócić, zna angielski słabo, umie prawie wszystko. Bardzo proszę mu pomóc. Jego numer…” – taki wpis pojawił się na internetowym forum „Gazety”.
Przed 1 maja brytyjskie brukowce i opozycja podniosły larum, że przyjezdni będą wykorzystywać system opieki społecznej i zdrowotnej. Także te obawy się nie spełniły. Od 1 maja zarejestrowani pracownicy zapłacili 0,5 mln funtów podatków i ubezpieczeń i przyczyniali się do wzrostu brytyjskiego PKB o 4 mln funtów. Zdecydowana większość ma od 18 do 34 lat. Prawie wszyscy (94 proc.) przyjechali do Wielkiej Brytanii bez dzieci ani żadnych osób na utrzymaniu. 240 osób starało się o zasiłki, lecz otrzymało je tylko sześć. O pomoc mieszkaniową dla bezdomnych poprosiły 102 osoby, a dostało ją 21. W dodatku wszystkie były na Wyspach jeszcze przed rozszerzeniem.
Te dane z uwagą obserwują władze innych krajów, które wprowadziły okres przejściowy, zanim Polacy i inni będą mogli zatrudniać się bez ograniczeń. Jeśli tendencja się potwierdzi, prawdopodobnie po dwóch latach zrezygnują z wszelkich ograniczeń.
Rząd w Londynie wskazuje też, że o blisko 25 proc. wzrosła (w stosunku do maja 2003 r.) liczba turystów i biznesmenów z nowych krajów UE, na czym zarabia branża turystyczna na Wyspach.
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *