Bobski Budowniczy, czyli Jarek kontra Terry

Tytuł nowego programu telewizji Channel 4, Bobski The Builder, może się wydać idiotyczny zarówno Polakowi, jak i Brytyjczykowi. Jednak jest szansa, że uda się dzięki niemu poznać odpowiedź na drażliwe pytanie: Która z nacji jest lepsza w budowlance? Tytuł programu nawiązuje oczywiście do bajki dla dzieci „Bob Budowniczy” (ang. Bob The Builder). Nie wiedzieć czemu

Tytuł nowego programu telewizji Channel 4, Bobski The Builder, może się wydać idiotyczny zarówno Polakowi, jak i Brytyjczykowi.

Jednak jest szansa, że uda się dzięki niemu poznać odpowiedź na drażliwe pytanie: Która z nacji jest lepsza w budowlance?

Tytuł programu nawiązuje oczywiście do bajki dla dzieci „Bob Budowniczy” (ang. Bob The Builder). Nie wiedzieć czemu Anglicy sądzą, że dodanie końcówki -ski do jakiegokolwiek słowa tworzy polskie nazwisko. Tak pewnie było i w tym przypadku.

Pomijając tytuł, scenariusz telewizyjnego dokumentu jest prosty jak konstrukcja szopy. Wystawia się dwie drużyny  – jedną pod wodzą Jarka z siedmioletnim stażem na budowach w UK, drugą kierowaną przez Terry'ego z czwartego pokolenia rodziny brytyjskich budowlańców.

Obu oglądamy jak szukają zlecenia, a gdy wreszcie je zdobędą, śledzimy ich przygotowania, sporządzanie kosztorysu robót i wreszcie zmagania z wykonaniem planu. W obu przypadkach mamy do czynienia z rozbudową domu na przedmieściach Londynu. Widowni pozostaje wydanie werdyktu, komu – Polakowi czy Brytyjczykowi – powierzyłaby remont swojej nieruchomości.

Jak wynika z przecieków z planu, bohaterowie dokumentu padają ofiarą powszechnych stereotypów o narodowych tradycjach budowlanych i podejściu do pracy.

„Kiedy zatrudniasz Polaka, zawsze zyskujesz więcej. Ciężko pracujemy. Staramy się wkładać w pracę swoje serce i wykonać ją najlepiej jak potrafimy” – reklamuje się Jarek, ale rzeczywistość nie jest już tak różowa.

Polak jest tani. Bierze zlecenie szacowane na 16 tys. funtów i oferuje upust – wykona pracę za 12,8 tys. w ekspresowym terminie pięciu tygodni. Zbiera swoją ekipę w Polsce i przystępuje do dzieła. Gdy trzeba dodatkowo zapłacić za położenie rur, wykłada pieniądze z własnej kieszeni. „To młodzi ludzie, trzeba im pomóc” – tłumaczy swojej żonie, która nie wygląda na zadowoloną, że wspiera własnych inwestorów.

„Chłopcy Jarka” pracują po 10 godzin dziennie, sześć dni w tygodniu. W jego ekipie znalazł się również prototyp polskiego budowlańca – Marian z wąsiskami jak u młodego Wałęsy. Gdy na dość zaawansowanym etapie robót okazuje się, że wylane fundamenty są za krótkie, Jarek mówi: „Oooops!”…

Tymczasem Terry realizuje zlecenie za 16,8 tys. funtów i zamierza „uwinąć się” w 8 do 10 tygodni. Jest bardzo ostrożny, współpracuje z councilem, na każdym kroku ocenia ryzyko.

Brytyjczyk tłumaczy swoją filozofię: „Właściwe podejście: powoli, powoli, do celu. Nie spiesz się. Co masz zrobić, zrób porządnie.”

W trakcie prac okazuje się, że inwestor będzie musiał zapłacić 2 tys. ekstra, a zakończenie prac opóźni się o… trzy miesiące!

Kto okaże się lepszy w budowlanym fachu? Przykładu Jarka i Terry'ego nie można z pewnością traktować jako ostatecznego rozstrzygnięcia. Ale „Bobski The Builder” dokumentuje istnienie ostrej, polsko-brytyjskiej konkurencji w tej branży. Warto obejrzeć.

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *