Wielka Brytania jest w Europie państwem o najwyższym stopniu kontroli swoich obywateli. W skali świata jest pod tym względem także w czołówce. Jeszcze do niedawna policja w Wielkiej Brytanii mogła aresztować podejrzanego na 28 dni, co i tak było ewenementem jeśli porównać to z czasem zatrzymania w innych demokratyczny państwach. Obywatele Kanady mogą być aresztowani
Wielka Brytania jest w Europie państwem o najwyższym stopniu kontroli swoich obywateli. W skali świata jest pod tym względem także w czołówce.
Jeszcze do niedawna policja w Wielkiej Brytanii mogła aresztować podejrzanego na 28 dni, co i tak było ewenementem jeśli porównać to z czasem zatrzymania w innych demokratyczny państwach. Obywatele Kanady mogą być aresztowani na jedną dobę, USA, Południowej Afryki, Niemiec i Nowej Zelandii – na dwa dni, Francji – na 6, a Irlandii – na 7 dni. Nawet w krajach, których demokratyczność jest często kwestionowana, limit czasu pozostawania w areszcie mieści się w granicach kilku dni: w Rosji wynosi 5 dni, a w Turcji 7 i pół dnia. W porównaniu z tymi liczbami brytyjskie 28 dni było już absolutnym rekordem (podwojenie z 14 nastąpiło po atakach terrorystycznych na londyńskie metro i autobusy z 7 lipca 2005 roku). Podniesienie w tym miesiącu do 42 dni – przekracza granice wyobraźni.
„To nie jest kraj, który znam”
Brytyjski rząd wprowadzając takie środki bezpieczeństwa tłumaczy je rosnącym zagrożeniem terrorystycznym i koniecznością przeciwdziałania temu zjawisku. Jednak tak daleko posuniętego ograniczania wolności obywatelskiej w imię bezpieczeństwa nikt nawet nie rozważał w czasach, gdy Brytyjczycy mieli znacznie większe problemy z zamachami bombowymi dokonywanymi przez IRA, jak przypomina na łamach „The Times” były konserwatywny premier Wielkiej Brytanii John Major. „Nie ma żadnego dowodu, że owe 42 dni aresztu mogłyby ewentualnie zapobiec przeszłym tragediom. Nie ma też żadnego dowodu, że zapobiegną one ewentualnym przyszłym. (…) Zapewnienia, że mogą się one okazać przydatne są po prostu niewystarczające. Jeśli mamy ograniczać wolność jednostki, nasze przekonanie o niezbędności takich kroków musi być niezbite” – napisał Major. Dodał zaraz, że nie tylko wprowadzenie 42 dni aresztu nie ma autentycznego uzasadnienia. Podobnie sprawa wygląda z dowodami osobistymi, które najpierw miały być dobrowolne, a dziś już wiadomo, że będą przymusowe, jak również z planowanym przez rząd rejestrem tożsamości obywateli zawierającym dane o ich DNA. Wszystko to stanowi, zdaniem byłego premiera (z lat 1990-97) dowód na to, że Wielka Brytania zmierza w kierunku państwa policyjnego z tendencjami do autorytaryzmu. „To nie jest Zjednoczone Królestwo, które znam” – zakończył.
Z Rosją i Chinami
Wielka Brytania jest jedynym, obok Rosji, krajem w Europie, który Privacy International – niezależna organizacja zajmująca się monitoringiem i lobowaniem na rzecz jak najmniejszego ograniczania swobód obywatelskich – określa w swoim ostatnim raporcie jako państwo o „głęboko zakorzenionym nadzorze”. Trochę mniejszy nadzór, choć jednak pozostawiający nadal wiele do życzenia, nad swoimi obywatelami sprawują Francja, Litwa, Bułgaria i Dania. Privacy International określa je jako państwa o „rozległym nadzorze”. Większość pozostałych państw europejskich, w tym Polska, popełnia więcej lub mniej błędów w kwestii ochrony prywatności swoich obywateli. Jedynie Grecja została uznana za kraj dokładający wystarczających starań by jego obywatele zachowali należny im zakres prywatności. Jednocześnie Wielka Brytania znalazła się na samym dole tabeli nie tylko w porównaniu ze swoimi europejskimi sąsiadami, ale też w skali świata. Sytuuje się ona w jednej puli nie tylko z Rosją, ale także na przykład z Chinami – krajem regularnie oskarżanym o brak demokracji.
CCTV mało skuteczne
Najlepszym przykładem kontroli brytyjskiego państwa nad obywatelami jest nie tylko próba wprowadzenia dowodów osobistych i długotrwały areszt, ale przede wszystkim wszechobecne kamery CCTV (czyli Closed Circuit Television). Pierwszy uliczny system CCTV zainstalowano w 1985 roku w Bournemouth. W latach 1994 – 1997 Home Office (czyli brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych) na kamery CCTV wydało blisko 80 procent budżetu przeznaczonego na przeciwdziałanie przestępczości. W sumie w latach 1992 – 2002 urządzenia te kosztowały ponad 250 milionów funtów. W Londynie jest 500 tysięcy kamer, a w całej Wielkiej Brytanii – około 13 milionów. Pod względem ich liczby UK zdecydowanie przewyższa inne państwa Europy, nie można jednak odnieść tego do skuteczności. Brytyjskie kamery pomogły w zatrzymaniu jedynie trzech procent przestępców.Jak zapowiadał od dobrej dekady brytyjski socjolog Clive Norris, dziś szef Centrum Badań Kryminologicznych przy Uniwersytecie Sheffield, inwestowanie w kamery się nie zwróci. Norris, który jest współautorem książek „Społeczeństwo maksymalnego nadzoru. Rozkwit systemu CCTV” (The Maximum Surveillance Society: the rise of CCTV) oraz „Nadzór, CCTV i kontrola społeczna” (Surveillance, Closed Circuit Television and Social Control), nigdy nie miał wątpliwości, że kamera nie jest narzędziem walki z przestępczością. Dowodzą tego zresztą jego badania przeprowadzone w Austrii, Danii, Niemczech, na Węgrzech, w Norwegii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii wskazujące na niską efektywność kamer w tym względzie. Jeden z nielicznych przykładów ich efektywnego użycia można wskazać w Szwecji, gdzie inteligentne kamery (niewymagające nadzoru człowieka) kontrolujące ruch drogowy spowodowały spadek wypadków o połowę już w rok po instalacji. Szwedzi pracują jednak nad tym systemem od lat 80., cały czas go udoskonalając.
Sposób na kamerę
Jednocześnie to najbardziej szpiegowani i bez przerwy nagrywani Brytyjczycy znaleźli sposób na to, by wykorzystać wszędobylstwo kamer. Jakiś czas temu jeszcze mało znana grupa The Get Out Clause postanowiła zrealizować swój pierwszy teledysk z wykorzystaniem CCTV, zwłaszcza że nie było jej stać na tradycyjne nagranie. Chłopaki ustawiali się więc ze swoim sprzętem – perkusją, dwiema gitarami, mikrofonem i nagłośnieniem – w sumie w 80 różnych miejscach Manchestru (w tym w autobusach, taksówce, na schodach ruchomych, nie wspominając o bardziej tradycyjnych lokalizacjach jak chodniki, stadiony czy place) i grali. Następnie zwrócili się do firm i organizacji, do których należały kamery z prośbą o udostępnienie im nagrań, do czego daje im prawo – Ustawa o Wolności Informacji (Freedom of Information Act 2000). W myśl tej ustawy (którą za serwisem prawo.vagla.pl można porównać do polskiej ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz ustawy o ochronie danych osobowych – z tym że musiałyby one działać w połączeniu) państwo ma obowiązek udostępnić obywatelowi dane, które na jego temat przechowuje. Z 80 firm i organizacji, do których zwrócili się The Get Out Clause nagrania przekazała im tylko jedna czwarta z nich. Inne tłumaczyły się, że nagrania z tamtego okresu zostały już skasowane. 20 otrzymanych taśm wystarczyło jednak w zupełności na nagranie teledysku (można go obejrzeć na YouTube).
Oyster i ID
Kolejnym narzędziem kontroli państwa nad obywatelami, znanym bardzo dobrze Polakom jako kiedyś zielona książeczka, a dziś plastikowy kartonik, jest dowód osobisty. Brytyjskie dowody, które mają zacząć być wdrażane jeszcze w tym roku, będę zawierały jednak znacznie więcej danych niż polskie, gdyż zostaną połączone z ogólnokrajowym rejestrem tożsamości (National Identity Register). Znajdą się tam podstawowe informacje o osobie i miejscu zamieszkania, jej historia podatkowa i zdrowotna (przebyte choroby, leczenie), jak i jej dane biometryczne (np. odciski palców, zdjęcie siatkówki oka), a nawet kod DNA (!).Podobną rolę do dowodów osobistych spełniają już dziś w brytyjskiej stolicy karty Oyster, które większość użytkowników rejestruje na swoje imię i nazwisko by na wypadek ich zgubienia TfL zwrócił im pozostałe środki. Jednocześnie jednak informacje zapisywane na karcie pozwalają prześledzić każdy nasz ruch z dokładnością co do minuty. Po przekroczeniu bramek londyńskiego underground nadal trudno pozbyć się uczucia bycia kontrolowanym. Z głośników na peronie co chwilę dościga nas inny komunikat. Najczęściej nakazują nam one bacznie obserwować współpasażerów. Jeśli w naszym odczuciu ktoś inny zachowuje się „podejrzanie”, natychmiast powinniśmy poinformować o tym obsługę metra. Do tego samego zachęcają nas plakaty w wagonikach metra. Te, na których widnieje wielkie oko, wielkie ucho i usta. Przekonują nas one, by ufać swoim zmysłom, a w praktyce przyglądać się i przysłuchiwać podróżnym.
Orwell się nie mylił?
Tak więc nie tylko żyjemy w kraju, w którym obserwuje nas Wielki Brat, ale także jesteśmy zachęcani do tego, byśmy sami zachowywali się jak Wielki Brat. George Orwell, autor koncepcji Wielkiego Brata, pewnie przewraca się dziś w grobie. Orwell był brytyjskim dziennikarzem, eseistą i powieściopisarzem, który w swoich pracach obnażał i potępiał wszelkie formy władzy i nadzoru. Jego najsłynniejsza książka „Rok 1984” napisana w roku 1949 jest futurystyczną wizją społeczeństwa zniewolonego przez wiecznie obserwujący je rząd z Wielkim Bratem na czele. Orwell nie sądził pewnie wówczas, jak bardzo termin Wielki Brat wejdzie kiedyś w życie. Nie spodziewał się pewnie także, że jego wizja przyszłości – przynajmniej na poziomie koncepcyjnym – nie będzie wcale tak daleka od rzeczywistości.
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *