Jeśli ktoś mówi: „Oferuję legalną pracę za granicą”, odpowiedzmy mu: „Proszę pokazać certyfikat”. Jeśli tego nie zrobi, oznacza to, że działa nielegalnie, a za to grozi grzywna nie niższej niż 3 tys. zł. Ministerstwo Pracy nie wydaje żadnych promes ani tymczasowych zezwoleń. Nie można więc pośredniczyć, zanim nie dostanie się certyfikatu. Łatwo sprawdzić, czy firma
Jeśli ktoś mówi: „Oferuję legalną pracę za granicą”, odpowiedzmy mu: „Proszę pokazać certyfikat”. Jeśli tego nie zrobi, oznacza to, że działa nielegalnie, a za to grozi grzywna nie niższej niż 3 tys. zł. Ministerstwo Pracy nie wydaje żadnych promes ani tymczasowych zezwoleń. Nie można więc pośredniczyć, zanim nie dostanie się certyfikatu.
Łatwo sprawdzić, czy firma oferująca nam pracę posiada wpis do rejestru agencji zatrudnienia (wykazy znajdują się w wojewódzkich i powiatowych urzędach pracy oraz na stronie internetowej ministerstwa: www.praca.gov.pl w linku „pośrednictwo pracy”; są tam też informacje, czy firma posiada umowę z pracodawcą zagranicznym, do którego zamierza kierować do pracy).
Uwaga! Certyfikatów nie potrzebują agencje Au Pair.
Obecnie w kraju działa ponad 170 podmiotów posiadających certyfikat do prowadzenia pośrednictwa do pracy za granicą. Musiały one złożyć wniosek w ministerstwie „o wpis do rejestru”. Do tego dołączyć dokumenty poświadczające wiarygodność firmy na rynku (m.in. zaświadczenie z urzędu skarbowego o niezaleganiu z opłacaniem podatków, zaświadczenie ZUS o niezaleganiu z opłacaniem składek na ubezpieczenie społeczne, oświadczenie o niekaralności za naruszenie przepisów ustawy o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu). Agencje pośrednictwa pracy za granicą muszą wpłacić zabezpieczenie finansowe, w wysokości co najmniej 50-krotności przeciętnego wynagrodzenia (dzisiaj ok. 110 tys. zł).
Żądajmy więc certyfikatu, ale to nie koniec ostrożności. Oferty pracy oglądajmy krytycznie. Musi być jakiś powód, że pośrednik nie podaje pełnej nazwy firmy i adresu, lecz tylko numer telefonu albo skrytki pocztowej. Nie jest też normalne, że ofertę składa osoba fizyczna. Taką działalnością zajmują się tylko podmioty gospodarcze.
A czy pośrednik może żądać od nas pieniędzy? Przy pośrednictwie pracy w Polsce prawo nie dopuszcza takiej możliwości. Inaczej jest przy kierowaniu do pracy za granicę. Pośrednik może brać pieniądze:
- jeżeli zostało to zawarte w umowie cywilnej między pośrednikiem, a osobą kierowaną do pracy,
- opłata może dotyczyć tylko faktycznie poniesionych kosztów: przejazdu za granicę, wizowania paszportu, badań lekarskich, dodatkowego ubezpieczenia, tłumaczenia niezbędnych dokumentów dla osoby wyjeżdżającej, szkolenia bhp, opłat manipulacyjnych związanych z uzyskaniem zaświadczenia o niekaralności itp.,
- pośrednik nie może natomiast żądać: przedpłat, kaucji, wynagrodzenia pracowników, opłat za wyjazdy pracowników agencji, pokrycia kosztów rekrutacji, usług pocztowo-telekomunikacyjnych, druków, reklamy, ogłoszeń prasowych i opracowania umów.
Mówi o tym (art. 47 ust. 2 ustawy o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu, DzU z 2003 r. Nr 58, poz. 514 z późn. zm.).
Nigdy nie wyjeżdżajmy do pracy za granicą bez zawartej umowy! Kierujący do pracy podmiot ma obowiązek sporządzenia umowy cywilnoprawnej. W niej powinny się znaleźć następujące informacje:
- dokładna nazwa i adres pracodawcy zagranicznego,
- okres, rodzaj i warunki pracy oraz opis świadczeń socjalnych nam przysługujących,
- zasady i warunki ubezpieczenia,
- nasze obowiązki i uprawnienia oraz obowiązki i uprawnienia pośrednika,
- zakres odpowiedzialności cywilnej stron oraz inne zobowiązania,
- dokładnie wyszczególnione opłaty, jakie były od nas pobierane (opłaty związane ze skierowaniem do pracy za granicą, np. koszty przejazdu, wizowania, ubezpieczenia, szkoleń itp.
Co zrobić, kiedy nie zachowaliśmy czujności i daliśmy się oszukać? Oczywiście zawiadomić policję i prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez „pośrednika”. Szansa, że odzyskamy zainwestowane w wyjazd pieniądze, jest niewielka. Za „nielegalne pośrednictwo” (taka kwalifikacja czynu to złamanie zapisów ustawy o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu) grozi grzywna nie mniejsza niż 3 tys. zł. Za oszustwo (to już jest przestępstwo ścigane z kodeksu karnego) można trafić do więzienia.
Korzystałem z materiałów departamentu rynku Pracy Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej.
Nie wierzcie „pośrednikom”!
Jeszcze przed wakacjami zapadnie wyrok w sprawie 54-letniego „pośrednika” ze Śląska, który miał zatrudnić 600 osób. Oferował pracę przy zbiorach oliwek na południu Włoch, bezrobotni ludzie ze wschodniej Polski wpłacili oszustowi po 800 zł i nigdzie nie wyjechali. Pośrednik ogłaszał się w lokalnej prasie. Za wyjazd do pracy kasował od jednej osoby ok. 3 tys. zł. Zawiózł ludzi do Triestu (przynajmniej dwustu), tam pozostawił bez zakwaterowania i pracy. Pokrzywdzeni przez kilka dni mieszkali pod gołym niebem, dopiero pieniądze przesłane przez rodziny umożliwiły powrót do domu. Nie ma tygodnia, żeby media nie donosiły o kolejnych oszustach rzekomo pośredniczących przy zatrudnieniu za granicą. Gazety pełne są ofert pracy we Włoszech, Irlandii, Anglii, Niemczech, Belgii, a ostatnio Słowenii, Grecji czy Cypru. Najczęściej za numerami telefonów komórkowych (ogłaszający nie podają nazwy firmy ani swoich personaliów) kryją się oszuści. Obiecują złote góry pod jednym warunkiem – trzeba zapłacić im „koszty transportu i prowizję” – czyli od stu do tysiąca złotych. Pół problemu, jeśli skasują pieniądze i nie zorganizują wyjazdu. Gorzej, kiedy wsadzą nas do busa i wywiozą w nieznane, kilka tysięcy kilometrów od domu.
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *