Tylko ”na swoje”

Wielu twierdzi, że wróci… …ale tylko „na swoje”. Coraz więcej emigrantów deklaruje swój powrót, ale jeszcze więcej twierdzi, że w Polsce pracować może tylko u siebie. Dobry szef Kto by sobie nie życzył sprawiedliwego, sympatycznego, niezbyt wymagającego przełożonego? W codziennym życiu jednak na szefa najczęściej narzekamy. Ponieważ to zwierzchnik decyduje o wszystkim, on czy ona

Wielu twierdzi, że wróci…

…ale tylko „na swoje”.

Coraz więcej emigrantów deklaruje swój powrót, ale jeszcze więcej twierdzi, że w Polsce pracować może tylko u siebie.

Dobry szef

Kto by sobie nie życzył sprawiedliwego, sympatycznego, niezbyt wymagającego przełożonego? W codziennym życiu jednak na szefa najczęściej narzekamy. Ponieważ to zwierzchnik decyduje o wszystkim, on czy ona jest przyczyną naszych najgorszych problemów. To przełożony dyktuje warunki i buduje atmosferę w pracy, winimy go więc za całe zło, jakie nas spotyka w życiu zawodowym, a czasem i w prywatnym. Dlatego od zarania dziejów dobry szef to prawdziwy skarb. Niestety w praktyce jest to zjawisko raczej rzadkie, dlatego coraz częściej pracownicy grożą, że jedyne co pozostaje, to pracować na swój własny rachunek. Szczególnie emigranci odczuwają ciężkie wymogi angielskich zwierzchników, często czując się niedoceniani czy niezrozumiani. Niektórzy mają już tak dosyć tej zagranicznej dyktatury, że twierdzą, iż w polskich firmach też na pewno się nie sprawdzą. Znajdują więc wyjście we własnym interesie.

Przede wszystkim dobry pomysł

Kluczem do sukcesu jest dobry pomysł. Trochę oszczędności, i genialna idea wydaje się być receptą na zawodowe szczęście powracającego do kraju Polaka. Czy to jednak wystarczy? Tak naprawdę wielu z tych, co myśli o zakładaniu własnej działalności w kraju, nie wie o innych, najczęściej administracyjno- prawnych, kłopotach z tym pomysłem związanych. Często więc na pomyśle się kończy.

Darek przyjechał do Anglii 3 lata temu, pracę zmieniał kilkakrotnie, aby w końcu na dłużej zostać magazynierem. Od początku twierdzi, że wróci, ponieważ swojej przyszłości na Wyspach nie widzi. W Polsce zainwestował już pieniądze w mieszkanie, ale dalszych planów na razie nie ma. Jedno wie na pewno: nie wróci do kraju, by pracować dla kogoś innego.

Grześkowi niedługo miną 2 lata, odkąd mieszka i pracuje za granicą. Skończył studia, ale obecnie jest operatorem maszyn w jednej z okolicznych fabryk. Nagminnie kłóci się ze swoim menedżerem, który jako jedyny na świecie ma zawsze rację. Dobrze zarabia i ogólnie nie narzeka na swoją sytuację, zdecydowanie chce jednak wrócić do Polski i otworzyć „coś swojego”. Nie ważne co, żeby tylko samemu być sobie szefem.

Piotrek jest w Wielkiej Brytanii najdłużej, 4 lata. Sprowadził już do Yorkshire całą rodzinę. Córki chodzą do szkoły, żona pracuje. On też dobrze zarabia, mimo że wciąż nie mówi dobrze po angielsku, deklaruje, że zostaje tu na stałe. Uważa, że w Polsce musiałby pracować u siebie, żeby mieć wygodne życie, jakiego oczekuje. Na to jednak potrzebne są duże pieniądze i dobry pomysł. Z tym drugim może by sobie poradził, ale pieniędzy dużych nie ma, ponieważ żyje tutaj całkiem wygodnie. I tak mu dobrze.

Wszyscy razem

Wyobrażam sobie, że faktycznie wielu młodych Polaków wróci. Być może także dobre wykształcenie i doświadczenie z zagranicy nie wystarczy, aby dostać satysfakcjonującą pracę. Zarobki też nie będą wysokie, więc perspektywa własnej działalności, po latach emigracyjnej udręki wydaje się być nad wyraz kusząca. Załóżmy, że ma się oszczędności, aby rozpocząć ten biznes. W co jednak zainwestować? Pensjonat? Ludzie zawsze urlopują… Restauracja? Ludzie zawsze będą jeść… A może szkoła językowa? Zawsze będą przecież chętni do nauki…

Wydaje się być naszą narodową tendencją robienie pewnych rzeczy zbiorowo, swoistymi falami. Sama wychowałam się w grupie rówieśników, z których jeden był mniej zdolny, drugi bardziej, kiedy jednak przyszła pora, wszyscy poszli na studia. Bo jaka przyszłość czeka nas przecież bez wykształcenia? Po wejściu do Unii Europejskiej, o ironio, wszyscy wyjechali szukać szczęścia za granicą. Anglia, Szkocja, Irlandia- gdziekolwiek można dostać pracę. Najpierw byle jaką, byle gdzie, potem oczywiście lepszą. Kiedy nadszedł czas na kupowanie samochodów, nagle co drugi Polak jeździ Passatem, ale jak ich kierowcy miną się na ulicy, każdy będzie udawał Anglika czy Greka, żeby tylko nie musieć ze sobą rozmawiać. Nasza polska natura, niesprawiedliwie generalizując, pozostaje więc niezgłębioną zagadką. Niby wszyscy razem, a jednak osobno.

Podążając tym tropem jednak, jeśli nadszedł czas powrotów i otwierania „swoich interesów”- nie będzie komu w Polsce dla nas pracować, a „szefowie” nigdy się ze sobą nie dogadają.

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *