Co z tą BBC?

Brytyjczycy coraz częściej narzekają na swoją flagową stację telewizyjną. Każdy z kolejno po sobie następujących prezesów TVP obejmując rządy zapowiada, że jego ideałem jest BBC i dążyć będzie do tego, by polska telewizja publiczna osiągnęła poziom, jeśli nie identyczny, to przynajmniej zbliżony. Widać z tego, że prezesi musieli oglądać BBC co najmniej z 10 lat

Brytyjczycy coraz częściej narzekają na swoją flagową stację telewizyjną.

Każdy z kolejno po sobie następujących prezesów TVP obejmując rządy zapowiada, że jego ideałem jest BBC i dążyć będzie do tego, by polska telewizja publiczna osiągnęła poziom, jeśli nie identyczny, to przynajmniej zbliżony.

Widać z tego, że prezesi musieli oglądać BBC co najmniej z 10 lat temu, od tego czasu bowiem ideał, choć bruku jeszcze nie sięgnął, to na pewno opuścił najwyższe piętra. BBC to symbol niezależności, prawdziwie publiczne, bezstronne, niezależne medium – za te cechy nadal można stawiać brytyjską telewizję za wzór wielu innym. Reporterzy BBC są wszędzie: w Iraku, Pakistanie, Kenii, Czeczenii, pływają z „Greenpeace” po morzach opływających Antarktydę, na wyborach w Polsce, na plantacjach koki i w ogałacanych z drzew lasach Amazonii. Dziennikarze BBC bezpardonowo zaglądają politykom do kieszeni, kontrolują, jak wydawane są publiczne pieniądze. Po dziś dzień serwisy BBC uchodzą za wzór fachowości i obiektywizmu (choć są tacy, co twierdzą, że jest inaczej). I to właściwie wszystko na czym mogłaby się wzorować polska telewizja publiczna.

Co dobre – przepadło

Wszystko co kiedyś było w BBC dobre, czyli spektakle teatralne, programy muzyczne, ambitne filmy fabularne,  przyrodnicze, historyczne, wyrafinowane seriale komediowe, takie jak chociażby „Fawlty towers”, „Monty Python”, „Mała Brytania” i wiele innych, to wszystko zniknęło całkowicie z anteny bądź trafiło do BBC 3 lub BBC 4. Nie są to, niestety, kanały ogólnodostępne – trzeba dysponować telewizją satelitarną lub kablową albo przystawką „free previev”.

BBC 1 nadaje na okrągło, ale rzadko się zdarza coś interesującego. Początkowo świetny show Jonathana Rossa obecnie goni w piętkę. Jego goście coraz mniej mają do powiedzenia i nawet coraz częstsze dowcipkowanie prowadzącego nie jest w stanie uatrakcyjnić nudnych konwersacji. Jeszcze gorzej jest do południa. Można odnieść wrażenie, że brytyjskie dzieci mają zwyczaj oglądania telewizji już od piątej rano. W tym czasie bowiem nie tylko w BBC, ale i na pozostałych kanałach tv, wyświetlane są kreskówki. Godzinę później emitowane są programy dla dorosłych. Np. nudny „Breakfast” – coś w rodzaju polskiej „Kawy czy herbaty”. Prowadzący rozmawiają np. pół godziny z florystką, próbując z niej wydusić czy kwiaty czerwone są ładniejsze od pomarańczowych albo trójkątny placek wiśniowy ma lepszy smak od kwadratowego. Wszystkie brytyjskie programy naszpikowane są audycjami kulinarnymi. Gdzieś pod koniec sierpnia, a na pewno na początku września, z początku nieśmiało, później coraz śmielej, zaczyna się mówić o świątecznych potrawach. W listopadzie już na dobre. Na każdym kanale mężczyźni w białych czapkach coś smażą, mieszają, dosypują, odsypują, siekają, duszą, gotują. Można odnieść wrażenie, że cały „staff” BBC odurzył się na dobre  świąteczną atmosferą, bo jeszcze dwa tygodnie po Bożym Narodzeniu telewizyjni kucharze demonstrowali jak przyrządzać bożonarodzeniowe potrawy.

Zieje nudą

Ci, co pracują od rana do późnego popołudnia mają szczęście, bo omijają ich różne – równie głupie jak polskie – sitcomy i telenowele. Prawdę mówiąc, gdyby nie śmiech zza kadru,  trudno byłoby zorientować się co jest soap operą, a co sitcomem.

Od czasu do czasu pojawia się film przyrodniczy lub historyczny. Jeśli film jest o lwach, to najpierw pokazują osobnika, który pyta o lwy, a później tego, który o lwach opowiada. Pytanie trwa pół godziny i odpowiedź, mniej więcej tyle samo. Lwów się nie pokazuje, bo reżyser uznał pewnie, że przecież każdy wie, jak wyglądają. W innym programie przyrodniczym pojawia się siwy, brodaty staruszek, który opowiada o szczurach, wiewiórkach i innych bobrach. Staruszka jest na wizji dużo i przystojnej blondynki, której opowiada o zwierzątkach, również. Czasem je nawet pokazuje. Niestety, zdjęcia kręcone są  zawsze nocą, więc na ekranie nic nie widać.

BBC 2 powinno mieć nazwę BBC Snooker. Trafienie na inny program niż rozgrywki snookera to sztuka nie lada. Jeśli przez pomyłkę nie wyemitowano snookera, to mamy w zamian wielogodzinną transmisję z rzucania strzałką do tarczy albo z uderzania kulą w inne kule.

Kolejną zmorą są powtórki audycji i filmów. Jeśli program został wyemitowany we wtorek o 18.00, to można postawić 1000 funtów do jednego, że za tydzień o tej samej porze zostanie powtórzony. Żeby tylko. On będzie powtórzony również w środku nocy i nad samym ranem. Dopiero po dwóch tygodniach powtórek pojawi się kolejny odcinek filmu.

Jeśli już jesteśmy przy filmach, to bardzo często zdarza się tak, że film, który emitowany jest w BBC wieczorem, obejrzymy następnego dnia w Channel 4 czy „Five”.

Wyjątek potwierdza regułę

Zdarzają się jednak rzadkie odstępstwa od reguły. „Extreme Pilgrim” to dokumentalny serial, w którym wikary anglikańskiej parafii w Susex, Pete Owen-Jones udaje się w podróż do Chin, Indii i Afryki. Próbuje dociec, co fascynującego jest w religiach Wschodu: buddyzmie, hinduizmie, islamie. Wciela się więc to w mnicha w Shaolin, to jogina, przebywa wśród beduinów, zatrzymując się wszędzie na dłużej. Interesujące są podróże dookoła świata Chrisa Reeve’a – świetne narracyjnie i operatorsko. Inne dokumenty to tzw. gadające głowy. Ogólnie można stwierdzić, że brytyjska telewizja jest nudna, a najnudniejsza jest w weekendy.

Steven, właściciel firmy telekomunikacyjnej na Harlesden, nie tylko podpisuje się obiema rękami pod tymi stwierdzeniami, ale dodaje jeszcze swoje obserwacje klnąc się przy tym, że tak sądzi większość Brytyjczyków:

–  O BBC dobre zdanie mają tylko ci, co jej nie oglądają. Oprócz wszechobecnej nudy drażni mnie jeszcze to, że z roku na rok BBC staje się coraz bardziej lewicowa. Jeśli już jest jakaś debata, to biorą w niej udział przedstawiciele lewicy lub centrolewicy, a jeśli pojawi się ktoś z przeciwnej strony, to tylko po to, by reszta mogła go wyśmiać lub zakrzyczeć. Kiedyś byłem dumny z BBC, bo obiektywizm tej stacji oraz programy z najwyższej półki były niedoścignionym wzorem dla telewizji z całego świata, ale to już zamierzchła przeszłość. Czasem obejrzę „Top Gear”, bo program Clarksona trzyma jeszcze poziom i to wszystko. 

Klientka, która przyszła do firmy Stevena skuszona ofertą jednej z telewizyjnych stacji satelitarnych, zgadza się z jego opinią bez zastrzeżeń i dodaje, że coraz gorsza jakość programów wynika z bałaganu, który tam panuje. Jej siostra pracuje w BBC od kilkunastu lat: – Zatrudnia się coraz więcej ludzi, którzy coraz mniej potrafią. Te przerosty pochłaniają nieustannie więcej pieniędzy i nie wystarcza już ich na realizację przyzwoitych programów.

Pogoń za oglądalnością

Janice Trench, niegdyś realizatorka w TV Central, obecnie na emeryturze twierdzi, że jakość programów pogorszyła się z powodu pogoni za oglądalnością. – Uważam, że byłoby znacznie lepiej gdyby zmieniono ramówkę. Jeśli chodzi o pogarszanie się jakości programów, to jest to ogólna tendencja, a BBC przecież nie znajduje się w próżni, musi w jakiś sposób dostosować się do odbiorcy i przebić konkurencję – mówi Janice Trench.

I chyba się to udaje, skoro w święta Bożego Narodzenia BBC miała najwyższą oglądalność – 12,5 mln, podczas gdy ogólnodostępne komercyjne kanały miały o połowę mniejszą. Podobnie było podczas tegorocznej Wielkanocy.

TVP vs BBC

Na tle BBC polska telewizja publiczna prezentuje się całkiem nieźle – więcej dobrych filmów, choć zazwyczaj w pasmach późnowieczornych, spektakli teatralnych, dobrych seriali, publicystki i dyskusji z udziałem przedstawicieli różnych opcji. Tych ostatnich w BBC bardzo brakuje, a jeśli są, to rzadko a do tego mało dynamiczne i nudne. Polityczne show Tomasza Lisa, Jana Pospieszalskiego czy wcześniejsze audycje Żakowskiego i Najsztuba, Moniki Olejnik, to mistrzostwo świata w porównaniu z – używając młodzieżowego slangu – „kaszaną” prezentowaną przez BBC.

W polskiej telewizji również nie brakuje chłamu i nudy, ale więcej u nas programów popularnonaukowych, muzycznych, audycji o sztuce, a wszystko to przy kilkakrotnie niższym budżecie. Może więc to TVP powinna być wzorem dla BBC?

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *