Gdzie pójść, żeby było… inaczej Na tradycyjny angielski pub trzeba mieć ochotę. Poplamione i przesiąknięte alkoholem dywany, specyficzny zapach stęchlizny i głośni, bardzo pijani Anglicy, to niekoniecznie to, czego my Polacy szukamy w lokalu. Jest jednak w Leeds kilka „innych” miejsc, które na pewno są warte uwagi. The Reliance Na North Street znajduje się
Gdzie pójść, żeby było… inaczej
Na tradycyjny angielski pub trzeba mieć ochotę. Poplamione i przesiąknięte alkoholem dywany, specyficzny zapach stęchlizny i głośni, bardzo pijani Anglicy, to niekoniecznie to, czego my Polacy szukamy w lokalu. Jest jednak w Leeds kilka „innych” miejsc, które na pewno są warte uwagi.
The Reliance
Na North Street znajduje się miejsce, które z pewnością w niczym nie przypomina angielskich pubów. Wnętrze, w stylu polskich, awangardowych knajp, podzielone jest na trzy części. Główną część stanowi pomieszczenie z barem. Niektórzy tam stoją, inni siedzą, a jeszcze inni grają w różnego rodzaju gry planszowe. Przyjemny gwar rozmów przytłumia niegłośną, przyjemną muzykę, co buduje swoisty, oryginalny nastrój. Kolejną salę wypełniają niedopasowane do siebie stoły, stoliki, kanapy i krzesła. Wszystko w otoczeniu niebieskich ścian, na których od czasu do czasu widnieją prace lokalnych artystów. Ostatnie pomieszczenie stanowi natomiast część restauracyjna, w której nie trzeba koniecznie jeść, ale na pewno warto. Kuchnia The Reliance jest również inna niż wszędzie, od przystawek przez dania główne i desery; to nie elegancka restauracja, ale też nie angielski pub serwujący steki. To bardzo przyjemne, lokalne miejsce, gdzie można nie tylko napić się piwa, ale także porozmawiać, dobrze zjeść i po prostu miło spędzić czas każdego dnia w tygodniu.
Frank’s Bar
Kilka ulic dalej, na New Briggate St., znajduje się nieduży, zupełnie niepozorny bar. Ściany pomalowane na czarno, zdobione białymi wzorami, wprowadzają tajemniczą atmosferę, a stylizowane, ozdobne żyrandole dodają knajpie pozornej elegancji w stylu pop. W głębi ukryty jest bar, w którym nie napijemy się niczego „z kija”, dostępny jest za to bogaty asortyment napojów butelkowych w całkiem przystępnych cenach. W weekendy, w tym niedużym pomieszczeniu swoje miejsce ma także DJ, a ciasny parkiet wypełnia się po brzegi tańczącymi klientami. Być może ze względu na rozmiar nastrój tego miejsca jest swojski i przyjazny.
LS6
W zupełnie innej części miasta, w okolicy Hyde Park’u, jest kolorowe, pełne energii miejsce. LS6 to swoista klubokawiarnia odwiedzana najczęściej przez studentów, ale nie tylko. To znów bar, gdzie można zagrać w przeróżne gry, napić się kawy czy owocowego koktajlu i zjeść coś lekkiego. Interesujący, świeży wystrój sprawia, że nawet w deszczowe dni miejsce to tryska życiem i energią. Idealna przestrzeń na przerwę w codziennej bieganinie, na odpoczynek i nabranie sił do wypełnienia codziennych, nużących obowiązków.
Viva Cuba
Na tych, którzy poszukują rytmów salsy i ciepłych klimatów, czeka Viva Cuba. Po dużym sukcesie jaki bar odniósł na Kirkstall Rd pojawiła się druga Viva Cuba w centrum, przy Queen Square w okolicy Merrion Centre. Kubańska kuchnia podczas dnia i gorące rytmy w nocy, zamknięte w ciepłej przestrzeni, budują klimat daleki od tego panującego w typowym, angielskim pubie. Rozciągający się prawie przez całą długość głównej sali bar oferuje ogromny wybór wysokoprocentowych napojów, piw i koktajli alkoholowych, bazujących głównie na Havana Rum i Tequili. Główne pomieszczenie podzielone jest również na część barową i restauracyjną, natomiast na samym końcu ukryta jest sala, która w sobotę po godz. 23 ożywa… Początkujący i zaawansowani, wszyscy próbują swoich sił w salsie. Pary prześcigają się w pomysłach, a rezydenci dają imponujący popis swoich umiejętności. Chłodzące, owocowe drinki leją się strumieniami i na chwilę można zapomnieć, że wszystko ma miejsce w deszczowej, zamglonej Anglii…
West Indian Centre
Będąc w międzynarodowych klimatach nie można nie wspomnieć o West Indian Centre znajdującym się na Laycock Place w LS7. Miejsce z pewnością niespotykane i jedyne w swoim rodzaju. W każdą sobotę odbywają się tam cykliczne imprezy i są to zamiennie Riff Raff czyli Techno, Hard Trance i Deep House oraz Sub Dub czyli Reggae i Dub. Wstęp na obie imprezy kosztuje około 10 funtów, ale wszystko trwa od późnych godzin wieczornych do rana. Imprezy odbywają się w dwóch pomieszczeniach. Mniejsze to zawsze miejsce odpoczynku, a w przypadku Riff Raff to wręcz poczekalnia. Wystrojone we fluorescencyjne kolory jest miejscem, gdzie wszyscy siedzą i nabierają sił do dalszej zabawy przy stosunkowo cichej muzyce. Sala główna to dla odmiany miejsce szaleńczych tańców ludzi przebranych za wszystko, co możliwe. Powiedzieć, że strój jest dowolny na tej imprezie, to zdecydowanie za mało. Od dziewczyny z kaczym dziobem w płetwach, przez człowieka diabła z imponującymi rogami i ogonem, po kosmitów w futrzanych kozakach, można tam zobaczyć naprawdę wszystko. Gdy jednak miejsce ma Sub Dub, co innego przykuwa uwagę tłumu. W trakcie występów lokalnych Sound Systemów bowiem salę regularnie przeszywa fala basu. Fala ta jest tak silna, że zdmuchuje ogień z zapalniczek i za pierwszym razem można się jej naprawdę wystraszyć. Trwa to przez kilka minut, by po chwili przestać i znów powrócić. Jest to ekscytujące, ale i męczące zarazem. Zawsze jednak można przenieść się do sali obok, gdzie uspokajające rytmy reggae pozwolą odpocząć zmysłom. Specjalnością baru w przypadku obu imprez jest jamajskie piwo, które nie jest wprawdzie za mocne, ale za to doskonale gasi pragnienie.
Oczywiście wszystkie z powyższych miejsc to tylko przykłady, moim subiektywnym zdaniem, interesujących i nietypowych miejsc w Leeds. Jest jednak całe mnóstwo innych, być może jeszcze ciekawszych klubów czy barów, o których warto wspomnieć, do których po prostu nie udało mi się jeszcze dotrzeć…
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *