Yorkshire to nie tylko największe w Anglii hrabstwo… …którego mieszkańcy dumni ze swojego pochodzenia uchodzą za gorącokrwistych, ale również, jak okazało się całkiem niedawno charakterystyczny akcent, z jakim mówią mieszkańcy hrabstwa został uznany za najbardziej inteligentny. Tak sugerują badania psychologiczne, które zostały przedstawione na tegorocznej konferencji Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego w Dublinie. Po raz pierwszy w
Yorkshire to nie tylko największe w Anglii hrabstwo…
…którego mieszkańcy dumni ze swojego pochodzenia uchodzą za gorącokrwistych, ale również, jak okazało się całkiem niedawno charakterystyczny akcent, z jakim mówią mieszkańcy hrabstwa został uznany za najbardziej inteligentny.
Tak sugerują badania psychologiczne, które zostały przedstawione na tegorocznej konferencji Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego w Dublinie. Po raz pierwszy w historii już nie arystokratyczny angielski, którym posługuje się królowa, zasługuje na uznanie, lecz zaskakująco do niedawna wyśmiewane, dialekty regionalne cieszą się największym szacunkiem. Ale oczywiście nie wszystkie. W przeciwieństwie do akcentu z Yorkshire, ten z Birmingham może nadal zaszkodzić. Bardziej ambitni mieszkańcy Birmingham, potocznie zwani przez Brytyjczyków „Brummies”, pozbywają się nosowych głosek, które według badań naukowców szkodzą w karierze i są przez słuchaczy odbierane jako synonim głupoty i wyraźnego braku inteligencji. Więcej, ludzie, którzy milczą – jak wykazał eksperyment naukowy – otrzymują większe zaufania niż ci, którzy mówią z akcentem z Birmingham.
Tak przynajmniej dowodzą badania, które zostały przeprowadzone na Uniwersytecie Bath Spa. Eksperyment miał odpowiedzieć na pytanie, czy nadal posługiwanie się lokalnym akcentem szkodzi w karierze i w tym, jak jest się odbieranym przez innych.
Ku zdumieniu badaczy okazało się, że, pomimo iż akcent „Brummies” nadal kojarzy się z brakiem inteligencji, a nawet z wysokim poziomem przestępczości, tak pewne akcenty regionalne nie noszą już dawnego piętna i ten z Yorkshire okazał się bardziej atrakcyjny niż angielski królewski, czyli „received pronunciation”.
Naukowcy tłumaczą tę zmianę tendencjami, jakie od kilku lat panują w brytyjskich mediach. Środki masowego przekazu, w tym szacowne BBC, zaczęły chętnie zatrudniać prezenterów mówiących właśnie z lokalnym akcentem, którzy przekazując codziennie wiadomości, są w naturalny sposób uznawani przez odbiorców za ludzi inteligentnych.
To, co niegdyś śmieszyło, jak chociażby charakterystyczna wymowa z Yorkshire, czyli „Mundej” zamiast „Monday”, „munei” zamiast „money” dzisiaj uchodzi za snobizm. A jeszcze nie tak dawno londyńczycy przezywali mieszkańców Yorkshire – „Tyka”. Kolokwializm ten m.in. określa dialekt Yorkshire i sugeruje tym samym, że „Tyka” to osoba posługując się szorstką, mało wyrafinowaną i pozbawioną subtelności angielszczyzną. Ale jak widać, ewaluowanie lokalnych akcentów w stronę kultury jest dzisiaj nie tylko w modzie, ale też kwestią czasu.
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *