Leeds to cel imigrantów z miast i miasteczek północnej Anglii oraz… pozostałej części kuli ziemskiej. Przyjeżdżają tu, by robić interesy, karierę – szukać lepszego jutra. Londyn północy – jak nazywają 700-tysięczne Leeds coraz chętniej zjeżdżający tu Polacy – jest miastem kontrastów. Miniatura Manhattanu otoczona morzem kamieniczek o przewrotnych i kapryśnych stylach. Tu czerwona, typowa angielska cegła,
Leeds to cel imigrantów z miast i miasteczek północnej Anglii oraz…
pozostałej części kuli ziemskiej. Przyjeżdżają tu, by robić interesy, karierę – szukać lepszego jutra.
Londyn północy – jak nazywają 700-tysięczne Leeds coraz chętniej zjeżdżający tu Polacy – jest miastem kontrastów. Miniatura Manhattanu otoczona morzem kamieniczek o przewrotnych i kapryśnych stylach. Tu czerwona, typowa angielska cegła, obok żółty tynk, w pobliżu tętniący życiem szklany biurowiec. Przed hotelem Queen’s stoi portier ubrany w staroświecki uniform, cylinder i białe rękawiczki. Na rogu, mijany przez poważnych ludzi w szykownych garniturach i żakietach, śpi opatulony śpiworem żebrak. Pędzą taksówki – od czarnych, typowo angielskich, po śnieżnobiałe mercedesy. Zgiełk, kakofonia dźwięków, różnorodność stylów, tempo.
Sen pijanego architekta
– To nie jest najpiękniejsze miasto na świecie – wzrusza ramionami Aneta, która studiuje tu i pracuje już trzy lata. – Ma jednak w sobie „to coś”… Właściwie w Leeds jest wszystko. To dziwaczny twór architektoniczny. Na przepięknych zielonych wzgórzach wznoszą się uniwersytety. Na deptakach przy Headrow stoją zabytkowe budynki, gdzie stalowe budy sąsiadują z arkadami. W słońcu mienią się nowoczesne szklane biurowce, a na Vicar Lane straszy Kirgate Market – największa hala targowa północnej Anglii. W Leeds znajdują się przepiękne ruiny opactwa Cystersów i okazałe kościoły. Są także parki i… farmy. – Pół godziny spacerkiem od centrum – wyjaśnia Aneta. – Można tam odetchnąć od zgiełku. Leeds wygląda jak sen roztargnionego architekta. Mimo to, a może właśnie dlatego, rocznie miasto odwiedza 18 milionów osób, zostawiając 735 milionów funtów. W branży turystycznej zatrudnionych jest 25 tys. ludzi.
Money, money, money
Przez dworzec kolejowy w Leeds dziennie przewija się 50 tys. osób – to największa i najbardziej zatłoczona stacja w UK zaraz po Londynie. Jedną z tych 50 tys. osób jest Michał – informatyk pracujący w korporacji. – Nie przyjechałem tutaj podziwiać widoki czy zabytki – stwierdza. – Przyjechałem zarabiać.
W 2003 r. Leeds zostało uznane za najlepsze miasto do inwestowania w UK. Gospodarczo miasto rozwija się w zawrotnym tempie i jest obecnie drugim po stolicy największym centrum finansowym w Anglii. Swoje siedziby mają tutaj największe brytyjskie banki (m.in. HSBC, NatWest). Miasto swój rozwój zawdzięcza także boomowi internetowemu. W Leeds działają biura Freeserve, Energis, Sportal, Teamtalk i Ananova, które dominują na brytyjskim rynku informatycznym. 33 proc. przesyłu danych w Internecie w UK kontrolowanych jest przez firmy z Leeds. Ponad 100 tys. ludzi pracuje w sektorze bankowym i w tzw. nowych mediach. Do tego dochodzą firmy zajmujące się reklamą, ubezpieczeniami, badaniami rynku czy doradztwem finansowym. – To miasto jest przyjazne inwestorom, którzy tworzą nowe miejsca pracy – wyjaśnia Michał. – Wciąż poszukiwani są specjaliści z wielu dziedzin. Leeds jest o wiele mniejsze niż Londyn, ale zarobki nie różnią się znacznie od tych w stolicy.
Praca? Wystarczy chcieć
Leeds to nie tylko banki i wielkie korporacje. – Potrzebujemy budowlańców, spawaczy, elektryków – Martin O’Leary z Jobcentre przerzuca stos ofert. – Miasto ciągle się rozwija. To wielki plac budowy. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Poszukiwani są ślusarze, mechanicy, operatorzy wózków widłowych. Są etaty dla pracowników magazynów, kierowców, opiekunów osób starszych, pracowników socjalnych. Niewykwalifikowani pracownicy albo studenci mają szansę na zatrudnienie w restauracjach, pubach czy hotelach. Stawki są różne. Budowlańcy mogą zarobić 10–12 funtów (48–58 zł) za godzinę, kierowcy 8–10 funtów (39–48 zł), podobnie mechanicy. Najniższe zarobki oferowane są w hotelach i restauracjach. Często jest to stawka minimalna – 5,52 funta (27 zł) za godzinę. Najwięcej zarabia się w bankach i firmach informatycznych – od 30 tys. funtów (145 tys. zł) rocznie.
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *