20 sierpnia Zaczęło się od luźnego pomysłu Polki mieszkającej w Londynie. Propozycja, aby 20 sierpnia Polacy w UK nie przyszli do pracy na znak protestu przeciwko dyskryminacji imigrantów, odbiła się szerokim echem. Kto wie, może w tym dniu rzeczywiście Brytyjczycy zrozumieją wartość polskich imigrantów. Wszystko zaczęło się od propozycji rzuconej na internetowym forum przez polską
20 sierpnia
Zaczęło się od luźnego pomysłu Polki mieszkającej w Londynie. Propozycja, aby 20 sierpnia Polacy w UK nie przyszli do pracy na znak protestu przeciwko dyskryminacji imigrantów, odbiła się szerokim echem. Kto wie, może w tym dniu rzeczywiście Brytyjczycy zrozumieją wartość polskich imigrantów.
Wszystko zaczęło się od propozycji rzuconej na internetowym forum przez polską imigrantkę z Londynu. Ma ona serdecznie dość narzekania na imigrantów, a Polaków w szczególności. W mediach, na ulicy, ciągle uważa się Polaków za tych, którzy przyjeżdżają tu po zasiłki. Pomysł jednodniowego strajku ma na celu pokazanie Brytyjczykom, jak ważną ekonomicznie rolę odgrywają dziś polscy imigranci w UK.
Akcja odbiła się szerokim echem w internecie, a zwłaszcza w mediach społecznościowych. Jeśli Polacy w UK wezmą sobie pomysł do serca, to 20 sierpnia Wielka Brytania rzeczywiście może wyglądać inaczej. Najbardziej odczuwalne będzie to w sektorze usługowym, produkcyjnym, transportowym, ale też w służbie zdrowia czy przemyśle spożywczym.
Zwolennicy sierpniowego protestu mają też pomysł, aby do akcji włączyć również imigrantów z innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Przecież o nich też brytyjskie tabloidy w kółko piszą jako o cwaniakach wykorzystujących system socjalny, służbę zdrowia i szkolnictwo.
Przypomnijmy więc, że oficjalnie w Wielkiej Brytanii mieszka ponad 1,3 miliona ludzi pochodzących z nowo przyjętych krajów unijnych. Ponad połowa z nich to Polacy – 688 tysięcy. Aktywnych zawodowo jest ponad 500 tysięcy polskich imigrantów. Nawet jeśli akcję poprze co drugi z nich, to 20 sierpnia do pracy nie przyjdzie ćwierć miliona ludzi.
Autorka pomysłu podkreśla, że w tym wszystkim nie ma złości, gniewu czy agresji. Chodzi głównie o pokazanie Brytyjczykom, że imigranci są wartościową i ważną częścią tego kraju. Mieszkają tu, pracują, płacą podatki. Chcą być doceniani i czuć się pewnie. Poza tym większość imigrantów lubi swoje życie w UK, lubi Wielką Brytanię, a jedyne czego nie lubi to wieczne gadanie o nich jako o „tych co wyłudzają zasiłki”.
Przeciętny Brytyjczyk rzadko sięgnie do rzetelnych badań społecznych czy ekonomicznych. Dowiedziałby się wtedy, że Polacy mieszkający na Wyspach są bardzo pracowici, produktywni i chętni do pracy, bo przecież właśnie po to tu przyjechali. Ze spisu powszechnego można się dowiedzieć, że aż 82 proc. Polaków na Wyspach jest aktywnych zawodowo, podczas gdy dla Brytyjczyków ten odsetek wynosi tylko 69 proc.
Czy 20 sierpnia faktycznie Polacy pokażą swoją siłę i znaczenie w UK? Trudno ocenić. Akcja nie ma wsparcia ze strony jakiejś silnej organizacji, a populacja Polaków w UK jest dość mocno rozproszona i zróżnicowana. Część imigrantów może uznać, że celowe nie przyjście do pracy to nie fair wobec pracodawców, wielu prowadzi też własne biznesu i dzień przestoju może być problemem dla ich klientów.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
1 Comment
jancio
17 sierpnia 2015, 10:45Ludzie co za bzdury. Naprawde wiem co pisze wiem kto to wymyslil I dlaczego a wszystkim Polakom na emigracji wspolczuje ze tak latwo daja sie manipulowac.
REPLY