Zjawiskowo piękna brunetka Karolina Gorazda zdobyła w 2002 roku tytuł Miss Polonia UK, a rok później koronę Miss Polonia. Od kilku lat mieszka w Londynie. Sprowadziła ją tutaj… miłość. Dlaczego właściwie zdecydowała się Pani wziąć udział w Wyborach Miss Polonia UK? Skusiła mnie nagroda, wycieczka na Jamajkę. Ja kocham podróże. Wyjazd na tę wyspę okazał
Zjawiskowo piękna brunetka Karolina Gorazda zdobyła w 2002 roku tytuł Miss Polonia UK, a rok później koronę Miss Polonia. Od kilku lat mieszka w Londynie. Sprowadziła ją tutaj… miłość.
Dlaczego właściwie zdecydowała się Pani wziąć udział w Wyborach Miss Polonia UK?
Skusiła mnie nagroda, wycieczka na Jamajkę. Ja kocham podróże. Wyjazd na tę wyspę okazał się niemożliwy ze względu na problemy z wizą, ale mogłam wyjechać w dowolne miejsce, więc wybrałam Seszele. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Jak przygotowywała się Pani do Wyborów?
Uprawiałam jogging. Zależało mi na ujędrnieniu ciała. Strasznie bałam się występu w stroju kąpielowym. Nie chciałam, by było widać niedoskonałości. Resztę zrobił stres, schudłam, choć nie stosowałam żadnej diety. Za mój dobry wygląd odpowiadali także styliści, fryzjerzy i makijażyści.
Uczestnictwo w konkursach piękności albo też to, co było efektem zdobycia tytułów najpiękniejszej czegoś Panią nauczyło?
Zupełnie zmieniło mój sposób patrzenia na świat. Wydawało mi się, że jestem taka światowa, ale dopiero później zdałam sobie sprawę, że wcześniej żyłam jakby pod kloszem. Byłam chroniona, mogłam liczyć na wsparcie osób mi życzliwych. Zdobycie korony spowodowało, że klosz ochronny pękł. Zrozumiałam, że otaczający mnie ludzie nie zawsze dobrze mi życzą, czasem tylko czekają na potknięcie by je wykorzystać przeciwko mnie. Pseudo prasa przekręcała moje wypowiedzi. Pewien brukowiec namiętnie podawał wyssane z palca informacje na mój temat. Przekonałam się, że na konkursach międzynarodowych uroda to tylko 20 % szans na sukces. Liczą się układy, pieniądze, polityka międzynarodowa i polityczna poprawność.
Polityczna poprawność?
Są państwa, które muszą znaleźć się w finale bez względu na urodę reprezentantki… Poznałam co to gwiazdorstwo, dowiedziałam się, że by istnieć w mediach trzeba lansować się, co oznacza utratę prywatności. Walczyłam ze stereotypem miss. Ludzie traktowali mnie jak dekorację, coś, co tylko ‘’wygląda’’ i nie powinno się odzywać, bo z pewnością nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Dzięki konkursowi uwierzyłam, że marzenia się spełniają, wystarczy dać im szansę. Nauczyłam się pokory, poznałam co to kompromis. Miałam okazję obserwować ludzi, których podziwiam i wiele się od nich nauczyć.
Kogo na przykład?
Ciężko chore dzieciaki czy sieroty nauczyły mnie, że mimo cierpienia można czerpać z życia. Ten optymizm jest zaraźliwy. Byłam pod wrażeniem Anny Dymnej, jej oddania temu, co robi, Joasi Brodzik, inteligencji w połączeniu z kobiecością. Z kolei Jackie Chan, to gwiazda międzynarodowego formatu i jednocześnie bardzo miły i skromny człowiek.
Czy podczas konkursów piękności wywiązuje się niezdrowa rywalizacja czy przeciwnie, kandydatki wspierają się?
Niezdrowa rywalizacja… to też był jeden z powodów startu w konkursie. Chciałam poznać wszystko od kulis. Już na samym początku przekonałam się, że to bzdura. Mam koleżanki na całym świecie, z międzynarodowych konkursów. Przebywanie z dala od rodziny, w jednym miejscu przez miesiąc, dzielenie tych samych problemów, zbliża. Oczywiście wśród kilkudziesięciu dziewcząt zawsze znajdzie się kilka desperatek nastawionych na zwycięstwo za wszelką cenę, ale takie zwykle omija się szerokim łukiem.
Jakie wskazówki ma Pani dla dziewczyn marzących o koronie Miss Polonia UK 2007?
To szansa dla każdego na coś innego, w zależności od tego, czego się oczekuje i jak się z tej szansy skorzysta. Konkurs należy traktować jak zabawę, przygodę, która może zmienić nasze życie, a nie jako klucz do kariery. Nawet jeśli nie otrzymacie nagrody głównej, już nigdy nie będziecie takie same. Zdobędziecie pewność siebie, nowe doświadczenia, a przede wszystkim wspomnienia. Ważne, by nie udawać kogoś, kim się nie jest. Bądźcie naturalne. Jeśli z natury jesteś nieśmiała, nie udawaj trzpiotki. Sztuczny uśmiech nie przysporzy fanów. Pokażcie swoją osobowość. Nie jest to łatwe podczas krótkiego występu na scenie, ale warto spróbować. Nie popadajcie w skrajności. Zbytnia pewność siebie może zniechęcić jurorów. Warto nauczyć się przegrywać i radzić sobie z krytyką. To oszczędzi rozczarowań. Ludzie potrafią być bardzo okrutni. I nigdy nie grymaście. Brzydki strój czy fryzura to nie koniec świata. Ekipa współpracująca ma duży wpływ na ostateczną decyzję odnośnie werdyktu.
Zdradzi nam Pani 5 sekretów pięknego wyglądu?
Sama chciałabym je poznać! Przez lata wypracowałam własne sposoby, które jak na razie działają bez zarzutu. Miłość – daje spełnienie i szczęście, sen – wycisza, daje siłę i motywację, sport – rozładowuje emocje, dodaje pewności siebie, praca – daje satysfakcję i spełnienie, dobre jedzenie – poprawia humor, zakupy! – są lekiem na każde zło. (śmiech)
Jeśli jesteś szczęśliwa, spełniona emanujesz wewnętrznym pięknem. Kobieta szczęśliwa jest piękna. Kolejne zmarszczki czy dodatkowe kilogramy… no cóż, lepiej pogodzić się z tym zawczasu i próbować znaleźć w tym pozytywne strony. Nic szybciej nie postarza niż częste myślenie o tym, że się starzeje.
Czy zwycięstwo w konkursie otworzyło przed Panią jakieś drzwi?
Przekonałam się, że świat show biznesu do którego tak ślepo dążyłam jest nie dla mnie. Bycie miss pozwoliło mi przewartościować moje życie. Konkursy to podróże, adrenalina, nowe znajomości, doświadczenia, to inna rzeczywistość. Bardzo za tym tęsknię. To był najciekawszy i najintensywniejszy okres w moim życiu. To był rok walki o bycie zauważoną. Taki przyspieszony kurs dorosłości. Korona nie otworzyła przede mną żadnych drzwi, ponieważ tego nie chciałam. Zawsze chciałam sama zapracować na swój sukces.
Dlaczego przeprowadziła się Pani do Londynu?
Szczerze mówiąc to z miłości! Ale nie z miłości do tego kraju, lecz z miłości do człowieka. Nie chciałam wyjeżdżać z Polski, ale ktoś musiał się poświęcić dla naszego dobra. Po latach polubiłam ten kraj, daje ogromne możliwości. I po raz kolejny, to od nas zależy, jak je wykorzystamy.
Czy atrakcyjnym ludziom żyje się łatwiej?
Z pewnością tak. O naszej sympatii do kogoś decyduje pierwsze wrażenie, w dużej mierze wygląd. Ludzie atrakcyjni fizycznie zwykle wzbudzają większe zaufanie. Na fizyczność to tylko jedna strona medalu. Osobowość jest równie ważna.
Czy sądzi Pani o kreowanym przez media wizerunku bardzo szczuplej kobiety?
Jestem temu przeciwna. To nie jest nowy problem, jednak dopiero teraz, po śmierci jednej z paryskich modelek, media go nagłaśniają. W 1997 roku wygrałam ogólnopolski konkurs dla modelek i w nagrodę otrzymałam możliwość podpisania kontraktu z jedną z paryskich agencji modelek. Pojawił się warunek, musiałam schudnąć 5 kilogramów. Miałam 17 lat, 183 cm wzrostu i ważyłam 60 kg. Byłam tancerką, nie miałam grama tłuszczu, więc nie bardzo miałam z czego schudnąć. Mama zabrała mnie do kliniki odchudzania, bo obawiała się, że jak się uprę, to dopnę swego. Lekarz zbadał poziom tłuszczu i masy mięśniowej i oświadczył, że mam niedowagę i jeśli zacznę się odchudzać, to odbije się to na moim zdrowiu. Zrezygnowałam z kontraktu. W latach 90. modelki nosiły rozmiar 36-38, teraz 34, to daje do myślenia. Większość kobiet się odchudza, taka nasza kobieca natura, jednak ważne by nie popadać w skrajności.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Matylda Setlak
Biuro Organizacyjne
Wybory Miss Polonia UK 2007
www.MissPoloniaUK.com
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *