Prawda i mity na temat imigracji

Od pewnego czasu w Wielkiej Brytanii zrobiło się gorąco wokół imigrantów. Przepaść między opinią publiczną na temat imigrantów w UK a faktami jest ogromna. Wcale nie odbieramy Brytyjczykom pracy, nie żyjemy na zasiłkach i nie nadwyrężamy budżetu państwa. Z kolei Brytyjczycy jako imigranci maja się czego wstydzić…  Brytyjczycy podżegani przez samego Davida Camerona coraz częściej

Od pewnego czasu w Wielkiej Brytanii zrobiło się gorąco wokół imigrantów.

Przepaść między opinią publiczną na temat imigrantów w UK a faktami jest ogromna. Wcale nie odbieramy Brytyjczykom pracy, nie żyjemy na zasiłkach i nie nadwyrężamy budżetu państwa. Z kolei Brytyjczycy jako imigranci maja się czego wstydzić…

 Brytyjczycy podżegani przez samego Davida Camerona coraz częściej narzekają na to, że do kraju napłynęła zbyt duża liczba cudzoziemców, którzy okradają ich z zasiłków, mieszkań socjalnych i – co ważniejsze – z miejsc pracy. Media przepełnione są sprzecznymi informacjami, bo okazuje się, że problem imigracji to wiecznie świeży materiał, z którego gorliwie korzystają, zapychając tym samym luki w pomysłach na inne tematy. Debaty nad problemem imigracji nie słabną, a to niestety wpływa na to, w jaki sposób ludzie są traktowani zarówno w pracy, jak i w społeczności.

Według najnowszych danych opublikowanych przez  Trades Union Congress, przepaść pomiędzy opinią publiczną na temat imigracji a faktami jest naprawdę spora. W przypadku imigracji opinia publiczna nie jest kształtowana na podstawie doświadczenia życiowego, lecz na podstawie plotek i zatrważających historii wypisywanych w gazetach. A wiadomo nie od dziś, że mity i plotki mają dużo większą moc niż fakty. Jakże przejść obojętnie, kiedy najpopularniejsze dzienniki na wyspach krzyczą z pierwszych stron: „Ubiegający się o azyl, kradną łabędzie i przyrządzają je na grillu” albo „Imigranci zabierają WSZYSTKIE stanowiska pracy”, gdzie słowo „wszystkie” jest zaznaczone czerwonym tłustym drukiem. Przekaz trafia od razu, prawda?

Mit: Jedna trzecia mieszkańców UK to imigranci

Przeciętny Anglik uważa, że aż 31 proc. populacji stanowią imigranci, podczas gdy z danych instytutu IPSOS-MORI wynika, że jest to zaledwie 13 proc. Brytyjczycy są przekonani, że właśnie te 31 proc. populacji wyciąga pieniądze z ich własnej kieszeni w postaci zasiłków, podkrada cenne stanowiska pracy i wprowadza się do mieszkań socjalnych, zamykając im drzwi przed nosem. Dodatkowo okazuje się, że jedynie 138 tys. rezydentów urodzonych za granicą, nie mówi po angielsku.

Mit: Imigranci zabierają pracę Brytyjczykom

Oczywistym jest fakt, że głównym powodem migracji jest zatrudnienie. Anglicy narzekają, że zabieramy im pracę, natomiast prawda jest taka, że większość imigrantów zajmuje stanowiska pracy, które nie cieszyły się zbytnią popularnością wśród Brytyjczyków. Z badania Chartered Institute of Personnel & Development wynika, że pracownicy spoza UK charakteryzują się lepszą etyką pracy i lepiej wykonują swoje obowiązki. Wielu imigrantów pracuje również w branżach specjalistycznych, w których specjalistów brytyjskich po prostu brakowało. Nie istnieją żadne dowody na wzrost bezrobocia wśród miejscowych spowodowany przez imigrantów. Badania przeprowadzone przez „Financial Times” w roku bieżącym potwierdzają informację, że aż 14 proc. nowych miejsc pracy powstało dzięki działalnościom założonym na wyspach przez imigrantów.

Mit: Imigranci przyjeżdżają do UK po to, aby się leczyć

Statystyki przygotowane dla dziennika „The Guardian” pokazują, że w sektorze zdrowia publicznego 11 proc. stanowisk pracy zajmują imigranci, natomiast aż 26 proc. wszystkich lekarzy na wyspach pochodzi z zagranicy. Oznacza to, że udając się do lekarza ogólnego czy specjalisty, mamy większą szansę, na to, by zostać obsłużonym przez obcokrajowca niż na to, by go spotkać w poczekalni.

Mit: Imigranci nadwyrężają budżet kraju

Zasiłkowi turyści opróżniają kieszenie podatników – takie oskarżenia padają w stronę imigrantów. Zaraz obok pretensji o to, że zabieramy Brytyjczykom pracę, napływają pretensje o to, że zabieramy zasiłki poprzez wzmożony rozwój tak zwanej turystyki zasiłkowej. I przeciętny Anglik nie potrafi niestety dostrzec sprzeczności w tych obu stwierdzeniach, a już na pewno nie przyjdzie mu do głowy, żeby takie informacje sprawdzić.
Popularny tabloid „The Sun” zamieścił na swoich łamach informację o tym, że do Wielkiej Brytanii przybyło z zagranicy aż 600 tys. zasiłkowych turystów. Można sobie wyobrazić reakcję ciężko pracujących Brytyjczyków na tego typu przekaz – poraża i zostaje wryty w brytyjskiej opinii publicznej. Już mało kto zauważył zapewne w następnym numerze oficjalne sprostowanie od redakcji i przyznanie się do tego, że nie było żadnych podstaw ani dowodów na poparcie tejże informacji. Zresztą, żeby to zauważyć, trzeba by skorzystać z porządnego szkła powiększającego, bo sprostowanie było napisane drobnym maczkiem. Jaka jest prawda? Jak podaje Komisja Europejska, w przypadku świadczeń inwalidzkich, spośród wszystkich Brytyjczyków, 7 proc. z nich pobiera owe świadczenia w porównaniu do 3 proc. imigrantów. Zasiłek dla bezrobotnych natomiast pobiera 4 proc. wszystkich Brytyjczyków, imigrantów jedynie 1 proc.
Eksperci z EOCD sprawdzili różne grupy pod kątem tego, ile płacą podatków oraz ile pieniędzy pobierają w postaci różnych zasiłków. Badania wykazały, że imigranci z EOG (Europejskiego Obszaru Gospodarczego) o 34 proc. więcej wpłacili do budżetu państwa, niż wypłacili. Przybysze z innych krajów wypadli gorzej, bo dawali państwu tylko 2 procent więcej pieniędzy, niż pobierali w formie świadczeń socjalnych.

Mit: Bezrobotni imigranci żyją na zasiłkach

Spis ludności przeprowadzony w 2011 roku przez urząd statystyczny wykazał, że to właśnie Polacy mieszkający w Anglii i Walii mają największy wskaźnik zatrudnienia na Wyspach. Statystyki pokazują również, że nasi rodacy mają znacznie większe szanse (aż o 20 proc.) na znalezienie pracy niż Brytyjczycy.
W dniu przeprowadzania spisu ludności aż 81.2 proc. rezydentów urodzonych w Polsce miało pracę, co stanowi świetny wynik w porównaniu z rezydentami urodzonymi w Zjednoczonym Królestwie. W tej grupie wskaźnik zatrudnienia wynosił 69 proc., natomiast jeszcze niższy był wśród imigrantów pochodzących spoza Unii Europejskiej –  59 proc.

Powyższe dane stanowią najlepszy dowód na to, że to przede wszystkim praca zarobkowa jest głównym celem Polskich emigrantów. Te same statystyki wskazują również, że do Wielkiej Brytanii przyjeżdża coraz więcej osób wysoko wykwalifikowanych. Obecnie na 10 przyjezdnych, tylko jeden imigrant nie posiada żadnych formalnych kwalifikacji, podczas gdy wśród emigrantów przebywających w kraju ponad 30 lat, aż jedna trzecia nie posiadała żadnych kwalifikacji.

Jakimi imigrantami są Brytyjczycy?

Najbardziej szokujące wydają się jednak dane dotyczące emigracji samych obywateli Wysp. Podczas gdy do Wielkiej Brytanii przybyło 4,2 miliona obcokrajowców, okazuje się, że aż 5.5 miliona Brytyjczyków wyemigrowało z kraju. Większość z nich mieszka na terenie Australii, Stanów Zjednoczonych i innych krajów anglojęzycznych, ale nie tylko. Niemal milion Brytyjczyków zasiedliło Hiszpanię, co stanowi nie lada problem dla tego kraju i jego gospodarki. Hiszpanie narzekają na drastyczny wzrost cen domów w ich własnym kraju, spowodowany wzmożonym popytem. Ceny nieruchomości w Hiszpanii nijak się miały do wygórowanych cen w UK, przez co były bardzo atrakcyjne dla obywateli Wielkiej Brytanii. Również badania pokazują, że pomimo ubezpieczeń zdrowotnych, Brytyjczycy korzystający z hiszpańskiej służby zdrowia kosztują tamtejszy rząd aż 300 milionów euro rocznie. I na dodatek okazuje się, że 60 proc. przybyszów z Wielkiej Brytanii nie mówi po hiszpańsku. Trzeba przyznać, że te dane skutecznie przyćmiewają statystyki związane z imigrantami mieszkającymi na Wyspach.

***

Jak widać imigranci przebywający w Wielkiej Brytanii niejednokrotnie zostali skrzywdzeni opiniami, niemającymi żadnego poparcia dowodami. Teraz jednak zaczyna się to zmieniać. Do opinii publicznej trafia coraz więcej informacji wynikających z najnowszych badań i statystyk. W wielu placówkach publicznych takich, jak przychodnie czy posterunki policji, można znaleźć ulotki informacyjne, mające na celu przekonanie Brytyjczyków, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Miejmy nadzieję, że dzięki temu diabeł zostanie bardziej doceniony.

źródło: Mira Faber, MojaWyspa.co.uk

 

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *