Szczere wyznanie Brytyjczyka „Jechałem ostatnio londyńskim metrem. Na stacji Archway wsiadła kobieta. Kiedy pociąg ruszył, przemierzyła cały wagon i obok każdego z pasażerów położyła paczkę chusteczek z karteczką, na której napisała: ‘Jestem bezdomną matką dwójki dzieci – tak zarabiam na życie’. Pomyślałem wtedy (dokładnie w tej kolejności): ‘To Rumunka. Pewnie ukradła te chusteczki. Dam głowę,
Szczere wyznanie Brytyjczyka
„Jechałem ostatnio londyńskim metrem. Na stacji Archway wsiadła kobieta. Kiedy pociąg ruszył, przemierzyła cały wagon i obok każdego z pasażerów położyła paczkę chusteczek z karteczką, na której napisała: ‘Jestem bezdomną matką dwójki dzieci – tak zarabiam na życie’. Pomyślałem wtedy (dokładnie w tej kolejności): ‘To Rumunka. Pewnie ukradła te chusteczki. Dam głowę, że nie ma dzieci. Gdybym potrzebował chusteczek, poszedłbym do Bootsa’” – tak swoje niedawne doświadczenia z imigrantami opisuje dziennikarz „The Independent” – Richard Ferrer.
Czytając takie wyznanie trudno powstrzymać się od wyciągnięcia oczywistych wniosków. „Co za rasista” – obruszą się zapewne niektórzy. I całkiem słusznie, bo autor zareagował podobnie. „Najpierw pomyślałem: ‘O Jezu. Czyżbym był rasistą?’. Po głębszej analizie, stwierdziłem jednak, że przecież nigdy w życiu nie wypowiedziałem ani jednego rasistowskiego komentarza” – stwierdza Ferrer. Wbrew pozorom wcale nie próbuje się w ten sposób rozgrzeszyć.
Felietonista stwierdza, że przecież zgodnie z wynikami ankiety British Social Attitudes Survey, jeden na trzech Brytyjczyków przyznaje, że do pewnego stopnia można postrzegać go jako rasistę, do której to grupy on sam, jak widać , również się zalicza.
To poważne wyznanie jak na przedstawiciela nacji, która jak stwierdza sam Ferrer, wygrałaby mistrzostwo świata w „zamiataniu swoich uczuć pod dywan”.
Dziennikarz prowokacyjnie pyta więc pozostałą część brytyjskiego społeczeństwa, tę teoretycznie nieskalaną rasizmem, co tak naprawdę pomyśleli, kiedy Nigel Farage stwierdził, że nie czułby się komfortowo mieszkając w sąsiedztwie Rumunów? Albo kiedy przeczytali, że imigranci kosztują brytyjska gospodarkę 140 miliardów funtów?
„Zaczęliście się zastanawiać, dlaczego te pasożyty nie mogą zostać w swoich krajach? Dlaczego przyjeżdżają tutaj i żerują na ciężko pracujących Brytyjczykach? W sumie, dlaczego mielibyście pomyśleć cokolwiek innego. Przecież w każdej gazecie można przeczytać, że imigranci ciągną na wyspy tylko w ramach ‘turystyki zasiłkowej’” – komentuje Ferrer.
Czy to znaczy, że „tolerancja” to tylko mrzonka, utkana z politycznej poprawności? Ferrer przekonuje, że nie, ale dostrzega też różnicę pomiędzy ocenianiem po pozorach a rasizmem: „Sądzenie po pozorach to umiejętność niezbędna do przetrwania, której dzieci uczą się od małego. Ale granicę pomiędzy ‘sądzeniem’ a ‘uprzedzeniem’ czasem ciężko zdefiniować. […]Wyniki British Social Attitudes Survey powinniśmy traktować jak dzwonek ostrzegawczy. Musimy nauczyć się, jak zmienić sposób myślenia, zanim to co w głowie, pojawi się na języku”.
A wy jakiej odpowiedzi udzielilibyście ankieterom British Social Attitudes Survey? I co naprawdę myślicie, spotykając w metrze, kobietę sprzedającą chusteczki higieniczne?
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *