Should we stay or should we go? Wielka Brytania, trzecia siła w Parlamencie Europejskim, może wysłać do Strasburga i Brukseli rekordową liczbę eurosceptyków i eurofobów. Główna oś sporu w kampanii – czy i kiedy zorganizować referendum na temat brytyjskiego członkostwa w UE – przygotowuje jednocześnie grunt pod wybory parlamentarne, które odbędą się w maju 2015r.
Should we stay or should we go?
Wielka Brytania, trzecia siła w Parlamencie Europejskim, może wysłać do Strasburga i Brukseli rekordową liczbę eurosceptyków i eurofobów. Główna oś sporu w kampanii – czy i kiedy zorganizować referendum na temat brytyjskiego członkostwa w UE – przygotowuje jednocześnie grunt pod wybory parlamentarne, które odbędą się w maju 2015r.
W zbliżających się eurowyborach w UK liczą się głównie te cztery partie, które zdobyły najwięcej głosów w 2009r.: Partia Niepodległościowa (UKIP) jest przeciwna członkostwu UK w UE, Partia Konserwatywna jest za rozluźnieniem relacji i reformą Unii, Partia Pracy opowiada się za utrzymaniem status quo, a Partia Liberalnych Demokratów broni pogłębiania integracji. Kwestia referendum przewija się w brytyjskiej polityce od dawna, ale stała się punktem odwoławczym od stycznia 2013r., gdy premier David Cameron obiecał oddanie głosu wyborcom, jeśli jego partia wygra następne wybory parlamentarne.
Najistotniejszym i najciekawszym wydarzeniem w pierwszej fazie kampanii do PE była decyzja lidera Partii Pracy o odcięciu się od urządzania unijnego referendum. W artykule dla Financial Times Ed Miliband napisał, że zorganizowanie referendum przez swoją partię uważa za „mało prawdopodobne”, chyba że w wyniku zmian traktatowych Bruksela miałby przejmować kolejne kompetencje rządu w Londynie.
Ten proeuropejski kurs, wraz z zapowiedzią aktywnego działania w PE, pomógł Partii Pracy ustabilizować się na pierwszym miejscu w sondażach przed eurowyborami (w 2009r. partia miała 15,7 proc. głosów i 13 mandatów). W marcu według YouGov/Times przewaga Labour nad UKIP wynosiła 9 punktów procentowych (18.03), raz jeszcze 9 pkt. proc. według Survation/MailonSunday (21.03), a następnie 2 pkt. proc. według YouGov/Sun (27.03) i 9 pkt. proc. według YouGov/SundayTimes (28.03). W sondażu ComRes/People z 3 kwietnia obie partie uzyskały identyczne 30-procentowe poparcie, ale już w kolejnym badaniu YouGov/SundayTimes Labour prowadziła o 2 pkt. proc. (4.04), i tego samego dnia według Survation/Mail on Sunday o 7 pkt. proc. We wtorek 6 kwietnia Populus/FT ogłosił, że Labour ma 31 proc. poparcie i przewagę 6 pkt. proc. nad UKIP. Labour jest też regularnie liderem sondaży przed wyborami parlamentarnymi, gdzie UKIP wypada dużo gorzej i zajmuje najczęściej trzecią pozycję.
Druga, czyli bardzo dobra pozycja antyeuropejskiej UKIP nie jest niespodzianką. Prowadzona przez charyzmatycznego lidera Nigela Farage’a, UKIP zdołała przekonać do siebie zarówno elektorat partii narodowej (BNP), jak i sporą część elektoratu konserwatystów i elektoratu niezdecydowanego, ale silnie eurosceptycznego. Ich główne postulaty to opuszczenie UE, przywrócenie kontroli nad granicami, i ograniczenie lub likwidacja pomocy socjalnej dla imigrantów. UKIP był drugi w poprzednich eurowyborach (16,5 proc. głosów i 13 mandatów), obecnie reprezentowany jest przez 12 europosłów i jako jedyna partia od początku zajmował klarowne stanowisko w sprawie referendum. Ponadto partia ta koncentruje cały swój wysiłek na wyborach europejskich, nie ma posłów w Izbie Gmin i nie musi martwić się o kampanię parlamentarną, gdyż nadal brak jej odpowiednich kadr, rozbudowanych struktur lokalnych i wystraczającego poparcia społecznego. Nie da się jednak ukryć, że w porównaniu z 2009r., siła UKIP znacznie się zwiększyła, co widać nie tylko w sondażach to PE, ale też w wyborach lokalnych, i nadal jest możliwie, że to właśnie ta partia wyeksportuje najwięcej brytyjskich europosłów.
Trzecia w sondażach Partia Konserwatywna przez długi czas nie mogła poradzić sobie z wewnętrznym sporem co do miejsca i roli UK w UE. W naciskach na Camerona frakcję eurosceptyków wzmacniała dodatkowo grupa uważnie obserwujących sondażowe słupki. W odpowiedzi na analizy oczekiwań wyborców, z partii wyszły dwa projekty: jeden zakładający zapisanie obietnicy referendum w ustawie, drugi obiecujący referendum jeszcze w tej kadencji. Drugi upadł szybko, a pierwszy, co ciekawe, został poparty jednogłośnie przez niemal całą Izbę Gmin w drugim czytaniu, i zablokowany przez labourzystów dopiero w Izbie Lordów. Negocjacja nowych, luźniejszych warunków brytyjskiego członkostwa w UE i mające po niej nastąpić referendum to główne postulaty konserwatystów. Wspólny rynek i porozumienie o wolnym handlu z USA to płaszczyzna, w której chcą uczestniczyć, natomiast w kwestiach politycznych żądają większych uprawnień dla parlamentów narodowych, przywrócenia państwom kontroli nad imigracją, i oczywiście wyłączenia UK z procesów dalszej integracji gospodarczej w ramach UE. W sondażach daje im to ok. 20 proc. poparcia. Poprzednie wybory wygrali zdobywając 27,7 proc. głosów i 25 mandatów.
Niewygodną rolę bronienia Unii Europejskiej przyjął na siebie po raz kolejny przywódca Liberalnych Demokratów. Nick Clegg starł się dwukrotnie w debacie telewizyjnej z Nigelem Faragem, i dwukrotnie przegrał. Dwie debaty Clegg-Farage pokazały, że większość mieszkańców UK nie wierzy, że Unia daje im miejsca pracy, a imigranci są potrzebni i mile widziani. Za wizją zjednoczonej Europy LibDems opowiada się według sondaży od 8 do 11 proc. wyborców. W 2009r. poparcie dla partii Clegga wynosiło 13,7 proc. co przełożyło się na czwarte miejsce i 11 mandatów.
Daty i liczby
Mieszkańcy Wielkiej Brytanii będą wybierać 73 europosłów – o jednego więcej niż w poprzednich wyborach – z list zamkniętych, w dwunastu regionach. W jedenastu z nich, w Anglii, Walii i Szkocji, do rozdzielenia mandatów stosuje się metodę d’Hondta, a w jednym – Irlandii Północnej – metodą pojedynczego głosu przenoszonego (STV). Aby wziąć udział w wyborach osoby przebywające na stałe w UK mogą się rejestrować do 6 maja, głosowanie w czwartek, 22 maja. Warto zwrócić uwagę, że po raz pierwszy do udziału w eurowyborach bardzo silnie mobilizuje się nowa polska emigracja, jednak setki tysięcy Polaków na Wyspach dalej nie przyciągają zainteresowania brytyjskich partii politycznych.
W 2009r. do europarlamentu swoich posłów wprowadzili także przedstawiciele Brytyjskiej Partii Narodowej (BNP) i Partii Zielonych (odpowiednio 8,6 i 6,2 proc. głosów). Dwóch posłów ma także Szkocja Partia Narodowa (SNP) (2,1 proc. głosów), a jednego walijska Plaid Cymru (0,8 proc. głosów). W Irlandii Północnej, gdzie głosy liczą się osobno i liczą się jedynie partie narodowe po jednym mandacie zdobyły wtedy Sinn Fein, DUP i Ulster Conservatives i Unionists. Frekwencja w poprzednich wyborach wyniosła 37 proc.
Autor: Kasia Sobiepanek
Dzięki uprzejmości www.psz.pl
Leave a Comment
Your email address will not be published. Required fields are marked with *