Kim są i kim będą dzieci polskich emigrantów?

Jak pozostawić w dzieciach pamięć o korzeniach? Jak pomóc im zasymilować się w nowym kraju? Poznawanie innych kultur i znajomość języków to ogromny plus, ale oznacza też, że te dzieci niekoniecznie będą wracać do Polski. W ciekawym artykule opublikowanym 11 sierpnia 2013 przez internetowy dziennik.pl pt. Mówią ponglishem, chcą indyka na Wigilię. Co dalej z dziećmi Polaków na

Jak pozostawić w dzieciach pamięć o korzeniach?

Jak pomóc im zasymilować się w nowym kraju? Poznawanie innych kultur i znajomość języków to ogromny plus, ale oznacza też, że te dzieci niekoniecznie będą wracać do Polski.

W ciekawym artykule opublikowanym 11 sierpnia 2013 przez internetowy dziennik.pl pt. Mówią ponglishem, chcą indyka na Wigilię. Co dalej z dziećmi Polaków na emigracji? — Sylwia Czubkowska i Klara Klinger omawiają problemy rodzin polskich emigrantów oraz dzieci Polaków w Wielkiej Brytanii związane z asymilacją w nowym kraju.

Poniżej kilka cytatów z tego artykułu. Warto jednak zapoznać się z całością.

Dzieci emigrantów z pierwszej unijnej fali nie są już takie, jak ich rówieśnicy w Polsce. Nie są też Brytyjczykami. A jeszcze się rozwijają. Nikt nie wie, kim będą.
Mówią ponglishem, chcą indyka na Wigilię, do szkół sobotnich chodzą niechętnie. Ale i w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech czy Hiszpanii też nie czują się jak w domu. Właśnie dorasta pierwsze masowe pokolenie naszych dzieci trzeciej kultury. Tylko nie wiadomo, na kogo: Polaków, Brytyjczyków czy może Europejczyków. (…)
Jak pozostawić w dzieciach pamięć o korzeniach i pomóc im zasymilować się w nowym kraju – to nie są dylematy tylko dwóch rodzin. Takie wybory podejmują i podejmować będą setki tysięcy Polaków, którzy wyemigrowali ze swoim potomstwem, sprowadzają je z Polski i wychowują tam, gdzie żyją, albo rodzą na emigracji. (…)
Chodzi o poczucie przynależności. – Psychologia miejsca zajmuje się sytuacjami ludzi, którzy w dzieciństwie często przeprowadzali się i nie mają wytworzonego przywiązania do konkretnych miejsc. W dorosłości trudno im zapuścić korzenie, odnaleźć się w jednym miejscu. To jak z roślinami. Są takie, które mogą żyć bez korzeni, ale nie mogą się bez nich rozwijać – tłumaczy psycholog.
 
Fatamorgana kotwicy
Do sytuacji dzieci polskich migrantów z unijnej fali otwierania rynków pracy najlepiej odnosi się teoria dzieci trzeciej kultury. Termin „Third Culture Child” został stworzony w latach 50. ubiegłego wieku przez amerykańską antropolog Ruth Hill Useem i początkowo odnosił się głównie do dzieci uchodźców, potomstwa ambasadorów, urzędników państwowych, przedsiębiorców, wojskowych, misjonarzy. Do połowy lat 90. ubiegłego wieku spojrzenie na zjawisko dzieci migrantów było dość wąskie. Myślano o nich głównie jako o ofiarach wojen lub migracji ekonomicznych spowodowanych biedą w krajach pochodzenia.
Dzisiaj socjolodzy, psycholodzy i antropolodzy rozszerzają ten termin także na potomstwo nowych emigrantów nie tyle uciekających przed biedą, ile szukających lepszej, bardziej stabilnej sytuacji ekonomicznej, szansy awansu i rozwoju. I co ważne, dzieci, które wraz z nimi migrują, są inne niż te ze starszych pokoleń. (…)
Polacy, szczególnie ci, którzy nie znają języka albo znają słabo i wstydzą się tego, szkoły unikają i w nic się nie angażują – opowiada Kaczmarek. A dzieci wstydzą się wtedy za rodziców. (…)
Z kolei w często wybieranych przez emigrantów szkołach katolickich trzeba uczestniczyć też w życiu kościelnym. Brytyjczycy to wiedzą. A Polacy lubią dowieźć pociechę na nabożeństwo i zniknąć. – I to też odbija się na tym, jak dzieci są traktowane przez rówieśników – dodaje kierownik organizacji Polish Expats Association. Kiedy pyta dorosłych, dlaczego nie uczą się angielskiego, mówią, że nie jest im potrzebny. Żyją w polskich gettach, chodzą do polskich sklepów, nawet nie wychodzą do innych dzielnic, bo ich enklawa im wystarczy, a praca, którą wykonują, nie wymaga pogłębionej znajomości języka. Efekt jest taki, że na wywiadówce dowiedzą się o swoim dziecku tyle, ile ono samo przetłumaczy z rozmowy z nauczycielami.
A kiedy zaprosi ono do domu kolegów, mama nie wie, o czym rozmawiają. Aż nadchodzi taki moment, że nieznającym angielskiego rodzicom trudno jest porozumieć się z własnym synem czy córką. Szczególnie kiedy dzieci zaczynają dorastać. – Nastolatki przeżywają burzę hormonów, rządzą nimi emocje, a trudno będzie im o tym opowiedzieć, bo będzie im brakować słów, a także wspólnego języka z rodzicami – mówi Justyna Michałowska.
Niezasymilowani emigranci nie tylko nie znają języka, ale też niuansów kultury brytyjskiej. A te mają ogromne znaczenie. (…)

E-społeczność

Na pytanie: „Kto ty jesteś?”, dzieci emigrantów odpowiedzą sobie jako dorośli. Można im jednak pomóc w kształtowaniu świadomości. – A nawet musimy im w tym pomóc – apeluje profesor Halina Grzymała-Moszczyńska. – Same polskie centra działające na emigracji, oferujące kursy krakowiaka, to za mało. Te dzieci to pokolenie mediów społecznościowych i choć sam Facebook czy Skype nie zastąpią kontaktu z rodzinami w Polsce, to mogą posłużyć do budowania wspólnoty młodych emigrantów rozsianych po Europie. Taką e-społeczność powinien koniecznie budować polski rząd. To jemu powinno zależeć na tym, by młode pokolenie zostało Polakami – dodaje Grzymała-Moszczyńska. (,,,)

– Poznawanie innych kultur, znajomość języków to ogromny plus, może pomóc w łatwiejszym znajdowaniu pracy, ale oznacza też, że te dzieci niekoniecznie będą wracać do Polski. Bo ta nie będzie dla nich pociągająca – dodaje prof. Moszczyńska. – Dokładnie tak: te dzieci, gdy już dorosną, pojadą tam, gdzie będzie lepsza praca, lepsze szanse na karierę – mówi Bieńczyk. Oczywiście te, które całkiem się nie zagubią w poszukiwaniu tożsamości.
Uczą się języka, kończą szkoły. Ale nie łapią niuansów kulturowych. Ani polskich, ani angielskich. W dodatku rodzice nie wiedzą, na kogo je wychowywać, i próbują pół na pół.
Sylwia Czubkowska, Klara Klinger
4 comments

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *

4 Comments

  • nitokris27
    21 sierpnia 2013, 17:04

    a ten artykul jest jak ta teoria trzeciej kultury, niby o czyms mowi, ale nie wiadomo o czym i jaki tego sens..

    REPLY
  • spotpol
    23 sierpnia 2013, 08:42

    Popieram przedmówcę – poglądowy galimatias, nie wiadomo, o co chodzi. Drażni mnie, kiedy niektórzy ludzie używają ogólników i generalizują. Co za bzdura: ”Aż nadchodzi taki moment, że nieznającym angielskiego rodzicom trudno jest porozumieć się z własnym synem czy córką”. To znaczy, że co? Że polskie dzieci, których rodzice nie mówią po angielsku nie mają kontaktu ze swoim dzieckiem??? Kolejna bzdura: ”Nastolatki przeżywają burzę hormonów, rządzą nimi emocje, a trudno będzie im o tym opowiedzieć, bo będzie im brakować słów, a także wspólnego języka z rodzicami” – znaczy co? Ja jestem mamą 3 dzieci, wyjechałam z rodziną w 2005. Moje dzieci pięknie piszą i pięknie czytają po polsku. Do polskiej szkoły nie chodzą, bo nie mają ochoty. My z mężem oboje mówimy, czytamy, piszemy płynnie po angielsku, mimo to ”Żyję w polskich gettach”, bo lubię Polaków, którzy mnie otaczają, chodzę do polskich sklepów, bo lubię. Jej, aż mi się ciśnienie podnosi, kiedy czytam tego typu teksty napisane przez psychologów, czy socjologów, którzy podają jednostronny punkt widzenia, generalizując nadmiernie, czego w socjologii powinno się unikać. Poza tym autorów tekstów zapraszam na zajęcia English GCSE, gdzie pięknie nauczą ich PEE paragraph…If u know what I mean…

    REPLY
  • Jerick
    26 sierpnia 2013, 00:56

    @nitokris27, @spotpol nic nie rozumiecie. Artykuł zawiera sporo prawdy, TCKs to nie teoria to rzeczywistość. Jestem „third culture kid”. Gdy miałem 3 lata rodzice wyjechali do Stanów. Mieszkałem tam do 11 roku życia, chodziłem do amerykańskiej szkoły, nie mieszkaliśmy wśród Polaków, nie znosiłem polskiej szkoły w sobotę. Mówię płynnie po angielsku od 4 roku życia (co ważniejsze myślę po angielsku i polsku). Po powrocie do polski nie mogłem się odnaleźć. Ja nie mam „ojczyzny”. Tak naprawdę nie jestem ani Polakiem, ani Amerykaninem, ani Anglikiem. To z czasem zdaje sobie każde dziecko emigrantów. Polska jest ojczyzną – was emigrantów, ale nie waszych dzieci.
    http://www.youtube.com/watch?v=iMiTud1Np3o

    REPLY
  • spotpol
    26 sierpnia 2013, 14:48

    Przepraszam Jerick, ale nie zgadzam się z Tobą. Dla mnie artykuł jest zbyt ogólny. Mam 3 dzieci. Zapytaj każdego o to, kim są. Każde z nich powie Ci – Polak i jak dorosnę wrócę do Polski. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób pielęgnuje się polskość, jak dba się o język, tradycje. Oczywiście istnieje termin TCK, ale nie dotyczy on KAŻDEGO emigranta z pokolenia naszych dzieci…Pozdrawiam

    REPLY