Brytyjska fundacja wykorzystała polską rodzinę

Tą sprawą zainteresowały się TVN i Polsat. Historię rodziny zastępczej z miejscowości Sieroty w powiecie gliwickim przedstawiła też Elżbieta Jaworowicz w popularnym programie TVP 1 „Sprawa dla reportera”, a wszystko zaczęło się w 2008 roku w… Newcastle. Pełnomocniczka bohaterki tej historii szukając pomocy wpisała komentarz pod artykułem zamieszczonym w „Polish Express”, a opisującym trudne relacje

Tą sprawą zainteresowały się TVN i Polsat.

Historię rodziny zastępczej z miejscowości Sieroty w powiecie gliwickim przedstawiła też Elżbieta Jaworowicz w popularnym programie TVP 1 „Sprawa dla reportera”, a wszystko zaczęło się w 2008 roku w… Newcastle.

Pełnomocniczka bohaterki tej historii szukając pomocy wpisała komentarz pod artykułem zamieszczonym w „Polish Express”, a opisującym trudne relacje między ówczesnym proboszczem polskiej parafii w Newcastle (obecnie parafia ma już nowego kapłana) z zarządem Polskiego Klubu.

„Wiem, że wydarzenia, o których piszecie miały miejsce dawno, wasza pomoc jest jednak potrzebna teraz i od zaraz” – pisała podpisując się nickiem „Czytelnik”. W Newcastle w kościele katolickim zbierano około 2008/2009 r. pieniądze na rodzinę wychowująca 8 dzieci w Polsce. Były ulotki, były zdjęcia tej rodziny.

Jednak pieniądze do rodziny po prostu nie dotarły, bo rodzina o zbiórce przeprowadzanej dla nich nic nie wiedziała… Suma, o której mówimy jest niebagatelna i wynosi co najmniej 162 000 funtów! Pamiętajcie – to się dzieje w Polsce.

Zanim rodzina się zorientowała o co chodzi, puszczono w ruch machinę i teraz trzeba ludzi do ujawnienia prawdy. Pomóżcie i dajcie znać dalej! Polacy w Newcastle w Was szansa na uratowanie tej rodziny. Numer akcji charytatywnej 1124157 prowadzona przez fundacje angielską „Our new family”.

JAK TO SIE ZACZĘŁO?

Rzeczywiscie  w polskiej parafii w Newcastle była prowadzona zbiórka funduszy na rzecz rodziny Magdziaków. Tej informacji nie musiałem nigdzie sprawdzać, gdyż sam wsparłem ten cel, ofiarując parę funtów ludziom, którzy zbierali datki po mszy w polskiej kaplicy w Newcastle.

Moje podejrzenia wzbudziła jednak wymieniona kwota 162 tysięcy funtów. – To musi być jakieś nieporozumienie – mówi ksiądz Jan, obecny proboszcz parafii w Newcastle. – Z mojego doświadczenia wiem, że sumy, jakie zbiera się przy takich kwestach z reguły nie przekraczają 1000 funtów.

Z pytaniem skąd ta szokująca kwota zwróciłem się do bohaterki całej historii pani Małgorzaty Magdziak.
– Jakaś dobra dusza z Anglii w 2012 r. przysłała nam oryginalną ulotkę – kserokopię artykułu i informację o przypuszczalnej sumie ponad 167 tys. Funtów – pisze w odpowiedzi na pytania pani Małgorzata.

– Szukamy prawdy. Nie mamy wglądu w sprawozdania i inne dokumenty z fundacji angielskiej, przedstawiciele fundacji z Newcastle „nabrali wody w usta”. Obecnie toczy się postępowanie w sądzie cywilnym o uregulowanie praw do domu (pierwotnie była sprawa o eksmisję).

Dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie na podstawie prawa o zbiórkach publicznych w Anglii – dom powinien stać się własnością osób na które przeprowadzono zbiórkę publiczną. Jak jest na prawdę – może ty wiesz? Nie wiedziałem, ale od tego właśnie są media, by się dowiedzieć.

PYTANIA BEZ ODPOWIEDZI

Swoje dochodzenie zacząłem od sprawdzenia fundacji Our New Family. Po odwiedzeniu bardzo ubogiej strony internetowej fundacji, byłem przekonany że to musi być jakas pomyłka, że fundacja, w której skład wchodzą tylko 3 osoby nie byłaby w stanie zgromadzić 162 tysięcy funtów. Jednak myliłem się.

Z rocznych raportów, jakie każda organizacja charytatywna jest zobowiązana złożyć do Charity Commision, dowiedziałem się, że ta mała organizacja z siedzibą w Newcastle od 2008 do 2011 zebrała ponad 157 tys. funtów. Większość tej kwoty stanowiła pożyczka bankowa. Partnerem w Polsce fundacji brytyjskiej jest Fundacja Rodzinnej Opieki Zastępczej. Fundacja ta ma swoją siedzibę w Paczynie – również w powiecie gliwickim.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że osoba działajaca w Our New Family jest spokrewniona z prezesem fundacji w Polsce. Moje starania o rozmowę z kimś z angielskiej charity na temat pieniędzy przekazanych do Polski nie zakończyły się sukcesem, gdyż pani Urszula opuściła już Anglię, natomiast pozostali członkowie fundacji nie chcieli rozmawiać o tej sprawie.
Z tego, co udało mi się ustalić, to fundacja Our New Family bez zgody i wiedzy rodziny Magdziaków wykorzystała ich wizerunki na swojej ulotce. Nikt z nimi o zbiórce pieniędzy w Anglii na dom nie rozmawiał.
W swojej ulotce Fundacja pisze: „We want to help create a new family in Poland. We have found another married couple (Gosia i Piotr) who are eager to create a new family children’s home… We need to rise £92 000. This will provide a home for 8 children, who until recently lived in an institution”. Jak widać nie użyto słowa „zakup” (buy), zastąpiono go słowem „dostarczyć” (provide), co pozwalało na szeroką interpretację na co właściwie  zebrane fundusze będą przeznaczone.

POLSKIE KŁOPOTY

We wspomnianym już raporcie rocznym Our New Family opisuje na co wydała zebrane datki i tak: wymieniono okna, wykonano ogród, plac zabaw dla dzieci, wkończono sypialnie, zamontowano suszarkę i naprawiono centralne ogrzewanie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden fakt.

Za wszystkie te prace zapłacili Magdziakowie z kredytu, który zaciągneli na remont domu. Gdzie zatem podziały się angielskie funty? To pytanie chciałem zadać fundacji z Polski, która jest partnerem brytyjskiego charity.

Niestety i tam nikt nie chciał ze mną rozmawiać. W Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Gliwicach, do którego też zwróciłem sie z pytaniami o konflikt między fundacją Nasz Dom Zastępczy a rodziną Magdziaków, powiedziano mi, że z uwagi na prowadzone obecnie sprawy w sądzie nie mogą udzielać informacji.

Po szumie medialnym Our New Family zajęło stanowisko w sprawie sporu. W piśmie tłumaczą, że zakupiony dom jest własnością fundacji Nasz Dom Zastępczy i Magdziakowie zajmują go nielegalnie, a wskutek – jak to określili – kłamstw i oszczerstw jakie rodzina przedstawia w mediach cytat: „zachęcamy ich do opuszczenia domu Fundacji Rodzinnej Opieki Zastępczej, który zajmują niezgodnie z prawem”.

JAK NIE WIADOMO O CO CHODZI…

Pan Piotr Magdziak pełnił funkcję wiceprzezesa w fundacji Rodzinnej Opieki Zastępczej. Podejrzewając nieprawidłowości przy finansowaniu organizacji zażądał wglądu do dokumentów, niestety odmówiono mu tego.

Pan Piotr  złożył więc zawiadomienie w prokuraturze o możliwosci popełnienia przestępstwa przez prezesa. Prezes  sam prowadzi rodzinę zastępczą, ale jego plany sięgają dalej.

Pan prezes stara się o stworzenie rodzinnego domu dziecka, gdyż wiąże się to z większym finansowaniem ze strony państwa. We wniosku jaki złożył w tej sprawie, jako siedzibę rodzinnego domu dziecka podał właśnie dom w Sierotach.

W tej sytuacji stało się jasne, że rodzina Magdziaków była potrzebna tylko po to, by ich historią i zdjęciami zmiękczyć serca angielskich i polskich darczynców, i nie było intencją ani Our New Family, ani fundacji Nasz Dom Zastępczy, by ulżyć rodzinie z ośmiorgiem dzieci.

Obie instytucje prowadziły własne interesy, gdzie interes dzieci wcale nie był najważniejszy. A to, co stało się z pieniędzmi, które według dokumentów miały być przeznaczone na remont domu  i pomoc dla rodziny Magdziaków, mam nadzieję wyjaśni polski sąd, przed którym toczą się procesy w tej sprawie.
 
 

Cezary Niewadzisz

1 comment

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *

1 Comment

  • grazka
    2 lipca 2013, 07:07

    Niestety ale dzisaj juz nie ma wspolczucia dla nikogo ,teraz liczy sie kasa nawet za cenne innych ……..szkoda slów !!!!!!!

    REPLY