Strona główna Działy Hyde Park Anglia Twojego dzisiaj, Anglia Twojego jutra… Anglia Twojego dzisiaj, Anglia Twojego jutra…

#53541
odea75
Członek

Pozwole dodac od siebie rowniez kilka slow.Nie jestem osoba bardzo znana na forum,jednak odwiedzam je codziennie i jestem zawsze na bierzaco.Zdarzaja mi sie momenty zalamania,kiedy mysle sobie ze juz dluzej nie dam rady,ze moze powinnam wracac do kraju….Moja sytuacja nieco rozni sie od opisanych powyzej.Mieszkam tu z cala rodzina,z mezem oraz dwojka dzieci.Kiedy przyjechalam do UK,ponad rok temu,wcale nie bylam przygtowana na cud.Chcialam dac sobie szanse na byc moze lepsze jutro.Wydawalo mi sie wtedy ze znam jezyk i ze wlasciwie poradze sobie.Prawda okazala sie bardziej bolesna.Nie mialam pojecia co Ci ludzie do mnie mowia.Bylam przerazona.Jednak jakims cudem udalo mi sie znalezc prace juz po trzech dniach.Kiedy zaczelam pracowac pomalu przyzwyczajalam sie do jezyka w ktorym "tutejsi"anglicy sie porozumiewaja.Zaczynalam rozumiec co do mnie mowia.Wtedy pomyslalam ze moze nie jest tak zle,no i zablysnela mysl…,tak,chce byc tu z cala rodzina.Rzucilam sie w wir pracy pracowalam po 12h przez 7dni w tygodniu.Mialam cel.Chcialam jak najszybciej zobaczyc moich bliskich.Bylo mi bardzo ciezko.Przemeczenie,tesknota…Jednak trwalam tak bo liczylam juz dni do spotkania.W pracy atmosfera byla fatalna,wraz z coraz wieksza iloscia Polakow zaczela sie gehenna.Pamietam dokladnie jak wyzywano nas w pracy od polskich dziwek i roznych innych epitetow nam nie zalowano.Jakos to przetrwalam.Po dwoch miesiacach dolaczyl do mnie moj maz.Nabralam nowej sily.On rowniez szybko znalazl zatrudnienie.Teraz czekalismy juz tylko na dzieci.No i przyjechaly juz po trzech tygodniach.Bylam w koncu szczesliwa.Jednak wszystko bylo jeszcze dalekie od idealu.Zaczelismy szukac szkol dla dzieci(12lat i 10lat),nie bylo latwo.Chcielismy aby to byly szkoly katolickie.Mlodszy syn szybciej poszedl do szkoly,udalo sie nam to jakos zalatwic,gorzej bylo ze starsza corka,czekalismy dwa msc na miejsce.W tym czasie musielismy dostarczac rozne dokumenty,zaswiadczenie itp,wciaz czegos zadali.Mielismy rowniez wizyty w domu i sprawdzanie nas czy wszystko jest w porzadku.Musielismy przedstawiac argumenty,ktore pozwolilyby podjac decyzje ze rzeczywiscie powinni ja przyjac do tej wlasnie szkoly.Trwalo to ponad dwa msc-e.W koncu udalo sie.Jestem zadowolona,moje dzieci chodza do dobrych szkol,takich ktore sama wybralam i uwazam za doskonale.Im tez nie bylo latwo,nie znali jezyka,jednak dzieci maja naprawde niesamowite mozliwosci.Chlona wszystko tak latwo.Dzis bez problemu posluguja sie jezykiem angielskim i ja jestem naprawde dumna.Jesli chodzi o nich to moge powiedziec ze rzeczywiscie mi sie udalo.Nie chca slyszec o powrocie do kraju,sa tu szczesliwe.Ja w miedzyczasie zmienilam prace,moj maz rowniez.Jakos to sie kreci,choc wciaz pracujemy dla agencji.Mam pewne plany na przyszlosc,chcialabym pracowac w swoim zawodzie.Jednak wciaz ucze sie jezyka.Razem z mezem uczeszczamy do colegu.Wciaz chcemy sie uczyc jezyka.Jakos udaje nam sie polaczyc to wszystko,moze nie mamy duzo czasu dla siebie w tygodniu,ale mamy wolne wspolne wekeendy,co nigdy nie zdazylo nam sie w naszym kraju.Tu poznajemy sie na nowo.Moge powiedziec ze jestem zadowolona z tego co mamy,choc napewno to nie jest wszystko co mozemy tu osiagnac.Przed nami jeszcze masa pracy,by osiagnac wiecej ale sil na razie nie brakuje.W chwilach zwatpienia wzajemnie sie podnosimy,na szczescie zalamujemy sie na zmiane.Pozdrawiam wszystkich i zycze powodzenia.