Porno dla mamusiek

O co tyle szumu? On – bogaty, z szafą wypełnioną białymi koszulami, ona – szara myszka jakich pełno na świecie… I tak zaczyna się historia kopciuszka dla dorosłych. Ona, Anastasia Steele, w zastępstwie za koleżankę przeprowadza wywiad z nim, Christianem Greyem. Ciąg dalszy jest zapewne dobrze znany fankom powieści i ekranizacji. Między Anastasią i Greyem

O co tyle szumu?

On – bogaty, z szafą wypełnioną białymi koszulami, ona – szara myszka jakich pełno na świecie… I tak zaczyna się historia kopciuszka dla dorosłych. Ona, Anastasia Steele, w zastępstwie za koleżankę przeprowadza wywiad z nim, Christianem Greyem. Ciąg dalszy jest zapewne dobrze znany fankom powieści i ekranizacji. Między Anastasią i Greyem nawiązuje się płomienny romans (o ile tak to możemy nazwać).

Cała konwencja historii oparta jest na dominacji mężczyzny i wprowadzaniu sadomasochistycznego seksu. W międzyczasie mamy przedstawioną wizję „pana idealnego“ – nienaganne maniery, perfekcyjnie dobrany strój i epatowanie zamożnością – to cechuje Greya. Anastasia jest jego przeciwieństwem. Delikatna, „zacofana“, dopiero smakuje seksu, namiętności i perwersji.

Rozczarowanie

Film „50 twarzy Greya“ od wielu miesięcy był promowany do granic możliwości, a fanki odliczały dni do jego premiery. Spodziewano się ogromnej ilości seksu, mówiono wręcz o pornografii, ostrych scenach, a wyszło dość marnie. Już pierwsze komentarze po premierze stawiały akcent na „nudzie“, „stracie czasu“ i „porażce“. Według danych, film zarobił 60 milionów dolarów w pierwszy weekend, a niektórzy kinomani stali po 15 godzin w kolejce po bilety.

Internet huczy od krytyki nie tylko samego filmu, ale również aktorów. Główne postacie zagrane przez Dakotę Johnson i Jamiego Dornana są bez wyrazu i nie wywołują takich emocji jak sama książka, która popisem pisarstwa również nie jest.

Wydawać by się mogło, iż najbardziej na premierze filmu ucierpieli panowie. Pierwsze seansy „Greya“ odbyły się w Walentynki, stąd też wielu z nich chcąc nie chcąc, musiało się udać ze swoimi kobietami do kin.

Marketing…

Na samym filmie zyskali nie tylko producenci, ale także wszelkiego rodzaju sklepy i sklepiki. Niewątpliwie wielu rezolutnych sprzedawców liczyło na wzrost zainteresowaniem wokół seksu i nie przeliczyli się oni. Omijając już temat sławnej „oficjalnej“ bielizny „50 twarzy Greya“, na całym zamieszaniu wokół filmu zarobili także producenci i sprzedawcy gadżetów erotycznych, a nawet markety budowlane.

W sklepach internetowych możemy zakupić praktycznie wszystko, co da się powiązać z „50 twarzami Greya“. Oprócz popularnych kajdanek, wszelkich stymulujących kulek, kuleczek i pierścieni zakładanych na penisa, czy gry erotyczne, znajdziemy także biżuterię, t-shirty, a nawet pluszaki w konwencji samo-maso.

Głosy sprzeciwu

Jednocześnie pojawiły się głosy oburzenia i namowy do bojkotu filmu za względu na promowanie dominacji mężczyzn i praktyki sadomasochistyczne. Choć z jednej strony mówi się o „Greyu“ jako o słabej wersji „Harlequinów“, zauważane jest też niebezpieczeństwo związane z samą wizją „reklamowanego“ rodzaju seksu.

Nie tylko amerykańskie kobiety bojkotowały film, proponując by pieniądze na bilety do kina przeznaczyć na walkę z przemocą domową, czy na działaczki „Stop Kulturze Porno” z Londynu. Głos zabrała także polska feministka, Kazimiera Szczuka. Zauważa ona, iż w naszej kulturze wciąż mamy do czynienia z silnym, władczym i bogatym mężczyzną kojarzonym z erotycznymi uniesieniami, natomiast kobiety mają problem z realizacją partnerskiego związku, gdzie obie płcie są sobie równe.

O co tyle szumu?

W historii zarówno literatury, jak i kinematografii światowej mieliśmy nie raz do czynienia ze znacznie mocniejszymi scenami seksu, w tym również powiązanej z przemocą. Stąd też pytanie – o co tak naprawdę wokół filmu o Greyu tyle szumu? Seks niezmiennie świetnie się sprzedaje, choć z pewnością w tym gatunku możemy znaleźć o niebo lepsze pozycje niż “50 twarzy Greya“. Nie ma więc nic kontrowersyjnego w 20 minutach scen erotycznych, które nie są szczególnie „mocne“. Klapsy, czy widok włosów łonowych może jedynie oburzyć największych „świętoszków“, stąd też nie ma o co robić afery.

Film może się podobać, lub nie. Z pewnością nie jest dla widzów miłujących się w tzw. kinie ambitnym. Może jednak stanowić wstęp do rozmowy o oczekiwaniach kobiet wobec seksu i stać się początkiem eksperymentów mających na cel wyrwanie z rutyny „nudnego seksu dnia powszedniego”. 

Kobiety wydają się być znudzone grzecznym seksem przy zgaszonym świetle. Należałoby im tylko współczuć, że emocje jakie wywołują opisy seksu w książce, czy sama ich ekranizacja, nie są w stanie zostać wywołane przez ich partnerów. Oby nie stało się jednak jak w jednym z odcinków „Ally McBeal”, gdzie podsłuchana rozmowa o fantazjach erotycznych dwóch kobiet została błędnie odczytana. W efekcie stała się przyczyną wykonania klapsów za pomocą szczotki do włosów, z czego w rzeczywistym świecie „marzycielka” nie była zbyt zadowolona…

Podobne artykuły

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *